Wiliam Szekspir, Akt pierwszy. Scena pierwsza, [w:] tenże, Romeo i Julia. Hamlet, przeł. Jarosław Iwaszkiewicz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1954, s. 153–161.

<title type="main">Hamlet Hamlet William Shakespeare Autor przekładu Iwaszkiewicz, Jarosław (1894-1980) Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA Elsynor. Taras przed zamkiem. Francisco stoi na straży. Bernardo wchodzi. Bernardo Kto tu? Francisco Sam powiedz, kto ty? Bernardo „Król niech żyje." Francisco Bernardo? Bernardo Ja! Francisco Przychodzisz w samą porę. Bernardo Północ już! Jazda, Franciszku, do łóżka! Francisco Dobrze, żeś przyszedł, noc diabelnie zimna I jakoś słabo mi. Bernardo Wszystko spokojnie? Francisco Myszym nie widział. Bernardo No, to dobrej nocy! A jeśli spotkasz po drodze Horacja Albo Marcela, to niech się pospieszą. Francisco O, właśnie idą! Stójcie, kto tam taki? Wchodzą Horacjo i Marcellus Horacjo Przyjaciel Danii. Marcellus I lennik ich króla. Francisco Dobrej wam nocy. Marcellus Bądź zdrów, przyjacielu. Kto cię zluzował? Francisco Bernardo. Dobranoc. Wychodzi. Marcellus Hola, Bernardzie. Bernardo No, a gdzie Horacjo? Horacjo Właśnie tu jestem! Bernardo Witajcie, panowie! Marcellus Cóż, ukazało się widmo tej nocy? Bernardo Nic nie widziałem. Marcellus Horacjo powiada, Że to jest tylko nasze przywidzenie, I nie chce wierzyć, żeśmy już dwukrotnie Widzieli ducha. Prosiłem go przeto, By razem z nami czuwał tu tej nocy, Aby jeżeli duch się znów ukaże, Mógł stwierdzić fakt ów i mówić do widma. Horacjo Ręczę, nic przyjdzie. Bernardo Usiądź tu na chwilę, Zwól, że raz jeszcze napadnę twe uszy, Któreś uzbroił przeciw naszym słowom I temu, cośmy dwa razy widzieli. Horacjo Słusznie, siadajmy i niechaj Bernardo Rzecz całą powie. Bernardo Jeszcze zeszłej nocy, Kiedy ta sama gwiazda na północy Stała w tym samym miejscu horyzontu, Ja i Marcellus, gdy wybiła pierwsza... Wchodzi Duch. Marcellus Cicho! Nadchodzi! Bernardo Taki sam! Jak żywy! Marcellus Tyś jest uczony, Horacjo — zapytaj! Bernardo Czyż nie podobny do króla, Horacjo? Horacjo Całkiem podobny! Ach, jakie to straszne! Bernardo Czeka na słowo. Marcellus Pytaj go, Horacjo! Horacjo Ktoś ty, co nocnej nadużywasz pory I pod postacią piękną wojownika, Taką, jak zmarły król Danii posiadał, Przychodzisz tutaj? Zaklinam cię, powiedz! Marcellus Źleś mu powiedział. Bernardo I już chce odchodzić! Horacjo Stój, przemów! Zaklinam cię, przemów! Duch wychodzi. Marcellus Nic nie powiedział i zniknął. Bernardo Horacjo! Drżysz i pobladłeś! Więc co, przywidzenie? Co teraz myślisz? Horacjo Bóg mi świadkiem, wiary Dać wam nie chciałem, alem się przekonał Na własne oczy. Marcellus Czyż to nie duch króla? Horacjo Podobny bardzo. Taka sama zbroja, Jak kiedy z dzielnym wojował Norwegiem; I mars na czole taki, jakim widział Wtedy, gdy gonił po lodzie Polaków. To dziwne. Marcellus Dwakroć o godzinie duchów Przeszedł tak zbrojno koło naszej straży. Horacjo Nie wiem, co znaczy niezwykłe zjawisko, Ale to pewne, jeżeli śmiem sądzić, Że dziwne wstrząsy wróży naszej Danii. Marcellus Właśnie. Usiądźcież i powiedzcie, proszę, Po co czuwaniem trudzą noc za nocą Duńskich poddanych? Po co tyle armat I tyle sprzętów kupować bitewnych? Po co budową okrętów wojennych Nawet w dzień święta trudzą robotników? Na co się u nas zanosi, gdy nawet W nocy jak we dnie nie ustaje praca? Kto mi to może wyłożyć? Horacjo Ja mogę, Bo tak plotkują, że nasz król ostatni, Którego widmo nam się tu zjawiło, Był, jak to wiecie, do walki wyzwany Przez Fortynbrasa, co rządził w Norwegii, Którego pycha straszna podjudzała. W boju nasz dzielny król, nieboszczyk Hamlet, Zabił Norwega, który prawomocnym Rycerskim swoim przed śmiercią orędziem Kraj swój zwycięzcy wraz z życiem odstąpił. Król nasz tak samo w zakład pojedynku Swą ziemię stawiał i gdyby był poległ, Fortynbras Danią rządziłby i nami, Jak to z układu tego wynikało. Syn Fortynbrasa zaś, Fortynbras młodszy, Pełen zapału i rwąc się do czynu, Zwołał ze wszystkich stron Norwegii ludzi, Zuchwałe poczty młodych ochotników, Którzy za jadło w ogień radzi skoczyć, I razem z nimi zbiera się do czynu. A stąd to sądzi nasz rząd, że zamierza Młodzik orężem odzyskać stracone Przez jego ojca ziemie. Więc po prostu To jest przyczyna, że się w pogotowiu Trzymać należy i pilnować nocą, I stąd wre w kraju gorączkowa praca. Bernardo Ja także myślę, że to jest tak właśnie. I stąd to król ten, który był przyczyną Tych wszystkich wojen, w swym potężnym kształcie Stanął przed strażą tu w pełnym rynsztunku. Horacjo Takie zdarzenia wielkie wieszczą sprawy! Kiedy Rzym stanął u szczytu potęgi Krótko przed śmiercią Juliusza Cezara, Opustoszały groby i umarli Jęczący wyszli na ulice miasta. Ogony komet niebo zamiatały, Krwawiły rosy, a księżyc wilgotny, Który morskimi rządzi głębinami, Wstawał zaćmiony jak w dzień ostateczny. Taką oznaką różnych groźnych zdarzeń, Gońcami wieści naprzód wysłanymi Czy też prologiem złego przeznaczenia Mogą być sprawy, które nam przed chwilą Ziemia i niebo razem ukazały — Grożąc nam wszystkim i naszej ojczyźnie. Lecz stójcie, cicho! Znowu on nadchodzi! Duch wchodzi. Ja go zatrzymam, choćbym padł. Stój, maro! Jeżeli jeszcze potrafisz przemawiać, To przemów do mnie! Jeżeli trzeba, bym dobrym uczynkiem Ulgę ci przyniósł, a laskę dla siebie, To przemów do mnie! Kogut pieje. Jeżeli widzisz, że grozi skądś Danii Nieszczęście, które można by odwrócić, To przemów do mnie! A jeśli może jeszcze za żywota Skarb zakopałeś w łonie matki ziemi, Za co podobno duchy potem błądzą, Powiedz mi o tym! Stań i przemów do mnie Marcelu, wstrzymaj ducha! Marcellus Halabardą? Horacjo Tnij, jeśli nie chce stać! Bernardo Tu! tu! Horacjo Tu! Tutaj! Duch znika. Marcellus Odszedł. Niedobrze, że mącimy spokój Tak wspaniałemu duchowi i chcemy Gwałtem go wstrzymać. On jest jak powietrze I nasza groźba niewiele tu wskóra. Bernardo Chciał coś powiedzieć, kiedy kogut zapiał. Horacjo Wstrząsnął się cały niby winowajca, Gdy go wzywają na sąd. Powiadają, Że kogut, który jest ranka trębaczem, Swoim donośnym i wrzaskliwym głosem Budzi dzień, ale że także ostrzega W morzu i w ogniu, w ziemi i w powietrzu Błądzące duchy i do domu goni. To czysta prawda i mieliśmy właśnie Dowód po temu. Marcellus Znikł na głos koguta. Mówią niektórzy, że kiedy nadchodzą Radosne gody — Boże Narodzenie, Koguty pieją całą noc i wtedy Żaden duch nie śmie na świat wytknąć nosa — Ani złe gwiazdy, ani czarownice Nie mogą wtedy szkodzić człowiekowi, Taki ten czas jest święty i łaskawy. Horacjo Słyszałem o tym. I nawet w to wierzę. Ale patrzajcie, w różanym odzieniu Poranek rosę depce na pagórkach. Rzućmy więc wartę i myślę, że trzeba Królewiczowi Hamletowi o tym, Cośmy widzieli, niezwłocznie powiedzieć. Duch niemy dla nas — do niego przemówi, Ręczę wam za to. No, więc jak myślicie? Donieść mu, jak nam każe obowiązek? Marcellus Trzeba mu donieść. Na szczęście wiadomo Jest mi, gdzie będzie dzisiejszego ranka.

Wiliam Szekspir, Hamlet, [w:] tenże, Romeo i Julia. Hamlet, przeł. Jarosław Iwaszkiewicz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1954, s. 151-325.

Download book PDF

Type: application/pdf

File size: 89.41 MB

Wiliam Szekspir, Akt pierwszy. Scena pierwsza, [w:] tenże, Romeo i Julia. Hamlet, przeł. Jarosław Iwaszkiewicz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1954, s. 153–161.

Download a TEI XML fragment

Type: text/html

File size: 0.02 MB

Author

Shakespeare, William (1564-1616)

Uniform Polish title

Hamlet

Uniform original title

Hamlet

Collection title

Hamlet

Translation title

Hamlet

Year of publication

1954

Year of completion

1930-1960

Place of publication

Warszawa

Place of completion

Stawisko

Source of scanned image

Zbiory prywatne

Location of original

Open Source Shakespeare (OSS)

Hamlet

Uniform Polish title

Hamlet

Uniform original title

Hamlet

Source of scanned image

Zbiory prywatne

Translator

Iwaszkiewicz, Jarosław (1894-1980)

Jarosław Iwaszkiewicz (1894–1980) był poetą, dramatopisarzem, prozaikiem, eseistą, tłumaczem i redaktorem pism kulturalnych, a także posłem na sejm i prezesem...