Wiliam Szekspir, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Król Lear, przeł. Witold Chwalewik, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1964, s. 15–33.

<title type="main">Król Lear Król Lear William Shakespeare Autor przekładu Chwalewik, Witold (1900-1985) Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA Wchodzą Kent, Gloucester i Edmund. Kent

Myślałem, że książę Albanii więcej łaski królewskiej ma od księcia Kornwalii.

Gloucester

Zawsze tak sądziliśmy. Ale z projektowanego podziału kró- lestwa nie widać, którego z książąt król ma w większej estymie: dzielnice tak wykroił, że i najstaranniej badając trudno dostrzec, która z nich lepsza.

Kent A to czy nie syn hrabiego? Gloucester

Owszem, ja na jego wychowanie łożyłem. Tak często przy tym rumienić się musiałem, synem go nazywając, że stra- ciłem już zdolność do wstydu.

Kent Nie poczynam — Gloucester

Bo też poczęła go, mości panie, matka jego, a stało się to tak, że łono jej się zokrągliło, a synek zjawił się w koły- sce wcześniej niż mąż w małżeńskim łożu. Czy dostrzegasz może skazę grzeszku?

Kent

Ani myślę szukać skazy, kiedy owoc prezentuje się tak dobrze.

Gloucester

A wiedz waść, że mam i syna prawego, starszy o rok, ale z tej racji bynajmniej sercu mojemu nie milszy, chociaż ten wisus wyłonił się na świat trochę bezczelnie, wpierw nim go zawołano. Matka była prześlicznej urody, zrobienie go było robotą arcyprzyjemną, no więc nie było rady, mu- siałem bękarta uznać. Znasz jego dostojność, Edmundzie?

Edmund Nie, panie ojcze, nie znam. Gloucester

Hrabia Kent — i, trzeba ci wiedzieć, mój wielce poważany przyjaciel.

Edmund Sługa waszej wielmożności. Kent Sercem powitać cię muszę. Będę starał się poznać cię lepiej. Edmund Godnym się chcę okazać. Gloucester

Dziewięć lat za granicą siedział i niedługo znów odjeżdża. Idzie król.

Fanfara. Wchodzą dworzanin niosący wieniec, Król Lear, Książęta Albanii i Kornwalii, Goneryla, Regana, Kordelia i dworzanie. Król Lear

Królowi Francji i księciu Burgundii idź służby świadczyć, Gloucester.

Gloucester Słucham, najjaśniejszy panie. Wychodzi. Król Lear Teraz ciemniejszy zamysł objawimy. Dajcie tu mapę. Wiedzieć wam wypada, Żeśmy królestwo całe podzielili Na trzy dzielnice: umyśliliśmy Uwolnić naszą starość od trosk wszelkich I zarząd państwem oddać siłom młodszym, By król, ciężarów zbywszy, mógł spokojnie Ku śmierci pełznąć. — Ty, synu nasz, książę Kornwalii, oraz ty, Albanii książę, Osobę naszą nie mniej miłujący, Wiedzcie, że jest stanowczą wolą naszą Bez zwłoki, zaraz w ciągu tej godziny, O działach posagowych postanowić, Aby możliwym w przyszłości rozterkom Z góry zapobiec. — Od dawna już bawią Wśród nas panowie Francji i Burgundii, Dostojni pretendenci do miłości Najmłodszej córy naszej: im więc także Odpowiedź dać należy. Przeto, córki, Ponieważ pilno nam już zwlec ze siebie Szatę zwierzchniczych praw, władztwa nad krajem, Troski o państwo — powiedzcie mi teraz, Która z was, że tak rzekę, nas miłuje Najwięcej — abyśmy mogli świadczyć więcej Tej, której oprócz jej zasług i serce Szczególny tytuł daje. Gonerylo, Pierworodna, mów wpierw. Goneryla Kocham cię więcej, niż język wysłowi, Więcej niż wzrok — niż przestwór — niż swobodę — Nad wszystko, co jest cenne, doskonałe; Nie mniej niż życie, wdzięk, zdrowie, zaszczyty; Ile dać zdolne dziecko, odczuć ojciec, To skala mej miłości: na jej wyraz Zbyt słaby w piersi dech, zbyt gnuśna mowa — Od wielkich rzeczy tych więcej cię kocham. Kordelia Kordelia — cóż ma rzec? Kochać i milczeć. Król Lear Cała kraina aż po tę granicę, Obszar cienistych lasów, równin żyznych, Obfitych w wodę rzek i łąk rozległych Ciebie niech ma za panią; pozostanie Po wieczne czasy własnością potomków Twoich i księcia Albanii. — Cóż powie Miła naszemu sercu córa młodsza, Regana, księcia Kornwalii małżonka? Regana Jam z tego kruszcu co i moja siostra, Nie niżej cenię siebie; ona dała Miłości definicję doskonałą — Ja w jednym ją poprawię: co się tyczy Zmysłu ze wszystkich najszlachetniejszego, Żadnych radości z tej sfery znać nie chcę — Szczęśliwa mogę być tylko przez miłość Mojego ojca i króla. Kordelia Przegrałaś, Kordelio! — jednak nie! — zaważy więcej Od wypowiedzi mojej miłość moja. Król Lear Tobie i twoim, na wieczne dziedzictwo, Dajemy sutą trzecią część królestwa, Krasą, walorem, obszarem nie lichszą Od działu Goneryli. — Teraz, córo Ostatnia i malutka, lecz najmilsza — Ty, której serca ochotę panieńską Winnice Francji i mleko Burgundii Przynęcić pragną — co powiesz, by zdobyć Część lepszą niż sióstr działy? No, co powiesz? Kordelia Nic, najjaśniejszy panie. Król Lear Nic? Kordelia Nic. Król Lear Z niczego nic wynika — próbuj znowu. Kordelia Nieszczęśliwa ja przeto, że nie umiem Serca do ust podnosić: ja cię kocham Córki miłością, nie mniej ani więcej. Król Lear Oho, Kordelio! zgrabniej się wypowiedz Albo zaszkodzisz sobie. Kordelia Najjaśniejszy! Życie mi dałeś, wychowanie, miłość — Ja w zamian świadczę, co należy do mnie: Posłuszna jestem ci, kocham cię, wielbię. Po co me siostry mężów wzięły, skoro (Jak twierdzą) miłość ich cała na tobie Spoczęła? Ja, jeżeli wyjdę za mąż, To pan, któremu ślubuję, posiądzie Dla siebie mojej miłości połowę, Połowę uległości mej i starań. Na pewno za mąż nie wyjdę, jak siostry, By kochać ojca tylko. Król Lear Mówisz to z przekonaniem? Kordelia Tak jest, królu. Król Lear Tak młoda, a tak nieczuła? Kordelia Tak młoda, najjaśniejszy panie, i tak lojalna. Król Lear Dobrze, lojalność niech będzie twym działem. Bo klnę się na słoneczną jasność świętą, Na misteria Hekaty i na noc, Na silne operacje ciał niebieskich, Przez które istniejemy i giniemy, Że cię z opieki ojcowskiej wypuszczam, Przecinam węzły bliższości, krewieństwa, Abyś na zawsze już dla serca mego Obcą się stała. Barbarzyński Scyta Albo ten inny dzikus, który wstępnych Swoich na porcje zjada, dla mnie będzie Kimś tak serdecznie bliskim i tak godnym Czułości i wspomożenia, jak byłaś Niegdyś ty, moja córka. Kent Miłościwy... Król Lear Kent, ni słowa! Nie wstępuj między smoka i gniew jego. Ja ją najbardziej kochałem i chciałem Skończyć pod jej opieką. Precz z mych oczu! Jak w grobie chcę spokoju, tak rzetelnie Z serca wyplewiam ją. A teraz prosić Francji monarchę. — Żywiej! — I Burgundii Diuka. Synowie mili, wy do działów Dwóch córek moich dołączcie ten trzeci. Niech ją poślubi pycha, którą ona Szczerością zowie. Was obu zarówno Oblekam w atrybuty mojej władzy, W splendor zwierzchnictwa i praw majestatu. My u każdego co miesiąc kolejno Bawić będziemy — obowiązkiem waszym Będzie mój huf przyboczny utrzymywać, W składzie rycerzy stu. Zatrzymujemy Tytuł jedynie oraz atrybuty Wszystkie królewskie — ale władzę, wpływy, Rząd cały zresztą, synowie kochani, Wam przekazuję — potwierdzam to jeszcze, Podzielcie się tym wieńcem. Kent O jak może Król Lear, mój ojciec, hetman, patron wielki, Za którym ja w swych modłach — Król Lear Łuk napiąłem, Przed grotem uchodź. Kent Strzała niech ugodzi I w serce trafi: bo Kent chamem będzie, Gdy Lear zwariował. Co ty myślisz, starcze? Że może lojalności głos struchleje, Kiedy król przed pochlebstwem w pas się kłoni? Honor mi bez ogródek mówić każe, Kiedy król w głupstwo brnie. Zachowaj status, Jeszcze raz rozważ sprawę i powstrzymaj Zapęd szaleńczy: życiem ręczę za to, Najmłodsza córka nie kocha cię najmniej! Bez serca nie są ci, których głos cichy Wydźwięku nieszczerości próżen. Król Lear Zamilcz, Kent, Jeśli ci życie miłe. Kent Życie moje To pionek w akcji przeciw twoim wrogom I bez wahania stracę je, gdy idzie O twoje bezpieczeństwo. Król Lear Precz z mych oczu! Kent Ty sam patrz lepiej, niechaj ja się stanę Prawdziwym centrum twego oka, Learze. Król Lear Na Apollina... Kent Tak, na Apollina Klnę się, daremnie swoich bogów wzywasz. Król Lear Ha! niedowiarku! Książęta Albanii i Kornwalii Królu, nie zabijaj! Kent Zabij lekarza, honorarium przeznacz Na rozkrzewienie choroby. Odwołaj Dary lub póki tchu mi starczy, będę Aż wniebogłosy krzyczeć: źle zrobiłeś! Król Lear Słysz mnie, usłysz, zdrajco! Wasalu, każę, słuchaj! Iżeś chciał, abyśmy złamali słowo, Na co się nigdy nie ważyliśmy, Iżeś zuchwale wstąpić usiłował Między potęgę naszą i nasz wyrok, Czego królewskie serce znieść nie może, Z woli najwyższej za to weź nagrodę. Pięć dni ci daję, byś się ubezpieczył Przeciw przygodom złym na obcym świecie, Szóstego wynieś grzbiet nam nienawistny Precz za granice państwa; jeśli zasię Kadłub twój jeszcze i dnia dziesiątego Będzie się guzdrał w posiadłościach naszych, Dnia tego umrzesz. Precz stąd! Na Jowisza, To już nieodwołalne. Kent Żegnaj mi, królu — jak chcesz, tak się stanie, Więc za granicą wolność, tu — wygnanie... Ciebie, dzieweczko, niech bogowie strzegą, Boś mowy zacnej i serca prawego. A u was niech ze słowem czyn się zgodzi, By frazes o miłości dobro rodził. Władcy, wszystkich was żegnam. Bądźcie zdrowi, Lecz Kent się w kraju obcym nie przerobi. Fanfara. Powraca Gloucester z Królem Francji. Księciem Burgundii i orszakiem. Gloucester Panowie Francji i Burgundii, królu, Są już tu. Król Lear Mości Burgundczyku, najpierw Do ciebie zwracam się. Wraz z Francji królem O rękę córki mojej konkurujesz. Powiedz, jakiego przynajmniej posagu Żądasz, ażeby twój miłosny zapał Nie ostygł zgoła? Książę Burgundii Najjaśniejszy panie, Mnie to wystarczy, coś sam przyobiecał. Mniej dać nie zechcesz. Król Lear Tak, szlachetny książę. Tak chciałem, kiedy była sercu droga, Lecz teraz spadła w cenie. Spójrz, tam stoi: Jeśli w niewielkiej tej niby kruszynie Coś tam — czy może ona cała, łącznie Z niełaską naszą — jeżeli to w sumie Waszą książęcą mość ukontentuje, To proszę, twoja jest. Książę Burgundii Nie wiem, co mówić Król Lear Czy w tych warunkach niełaski królewskiej Osamotnioną i adoptowaną Przez naszą świeżą nienawiść, za cały Posag mającą przekleństwo, nam obcą, Bom się wyprzysiągł jej — chcesz jej za żonę, Czy jej poniechasz? Książę Burgundii Wybacz, królu panie, W takich warunkach nie istnieje wybór. Król Lear A więc poniechaj; ręczę ci zaklęciem Na tę potęgę, która mnie stworzyła, Całość jej bogactw znasz. — Ty, wielki królu, Zważ, czy miłując cię, mogę cię swatać Tam, gdzie nienawiść legła? Więc cię błagam, Wynajdź godniejszy obiekt dla miłości, Bo tę nędznicę Natura po prostu Wstydzi się dzieckiem zwać. Król Francji Jak to być może? Ona, co miała faworu najwięcej, To oczko w głowie, starości pociecha — Jak ta najmilsza, najbardziej chwalona Mogła popełnić czyn aż tak potworny, Że się wymknęła od razu z obfitych Fałdów twej łaski? Czyn jakiś zaiste Nieludzki i najpotworniejszy jakiś — Bo tylko taki mógłby ojca miłość Przemienić nagle w zgrozę: lecz co do mnie, Żebym uwierzyć mógł w podobną zbrodnię, Na to potrzeba cudu. Kordelia Najjaśniejszy, Nawet jeżeli gniew ściągnęłam, przeto Że nie potrafię ze swadą i gładko Powiedzieć, czego nie myślę, bo u mnie Najpierw czyn, potem słowo — racz oświadczyć, Żem ja bez plamy, że nie mężobójstwo, Nie jakaś podłość, nie żadne łajdactwo, Żaden haniebny czyn mi nie odebrał Twej łaski: to sprawiły braki we mnie, Przez które jam bogatsza: brak mi oka, Które się łasi wciąż; brak mi wymowy — Takiej, iż cieszę się, żem nie wymowna, Choć za to karzesz mnie. Król Lear Lepiej ci było Wcale nie rodzić się niż mnie rozsierdzić. Król Francji To cała wina jej? Ta nierychliwość Uczuć, że serce często nie wyrazi Tego, co zrobić pragnie? Burgundczyku, Co rzeczesz pani tej? Co warta miłość, Której istnienie zawisło od względów Całkiem ubocznych? Chcesz ją mieć za żonę? Sama jest swym posagiem. Książę Burgundii Miłościwy, Daj tylko posag, jaki sam dać chciałeś, A ja Kordelii rękę chwytam, będzie Burgundii księżną. Król Lear Nic nie dam, przysiągłem. Słowa nie cofnę. Książę Burgundii Żałuję: ojca straciłaś i przeto Męża też stracić musisz. Kordelia Pokój ci. Handlowe względy kochasz — Burgundczyka Żoną nie będę. Król Francji Kordelio, w swym ubóstwie najwspanialsza, Sponiewierana, a najwyborniejsza, Najbardziej ukochana, choć wzgardzona — Ciebie i cnoty twoje przyhołubię! O dziwo! że też bóstw pogarda zimna Tak aż do żaru miłość mą rozpala! I bezposażna córa twoja, królu, Królową naszą jest, panią wszystkiego, Co nasze, naszej pięknej Francji panią. Wszyscy diukowie wodnistej Burgundii Tej odrzuconej perły nie odkupią. Odchodząc, nie skąp złym słowa dobrego: Tu stracisz, ówdzie znajdziesz coś lepszego. Król Lear Bierz ją, Francuzie, twoja jest, nie nasza, Nie jest już naszą córką i już nigdy Lic jej nie chcemy widzieć: a więc odejdź, Niemiły, obcy, bez błogosławieństwa. Szlachetny Burgundczyku, pozwól z nami. Fanfara. Wychodzą. Król Francji Pożegnaj siostry. Kordelia Odchodzę od was, klejnoty ojcowe, Ze łzami w oczach. Wiem ja, kim jesteście, I nie przystoi siostrze wytykanie Wad waszych. Lecz miłujcie mego ojca. Sercom powierzam go, które publicznie Dziś miłość swoją zadeklarowały. Gdybym ja posłuch miała, jak go nie mam, Ojcu bym schron pewniejszy zaleciła. Przeto żegnajcie obie. Regana O naszej powinności ty nas nie ucz. Goneryla Natomiast całe swe staranie obróć, By pana zadowolić, co cię przyjął Jak skromny datek: masz braki, a przeto Godnaś, by równą odpłacił monetą. Kordelia Co chytrość wasza kryje, czas okaże. On złości skryte zamienia w blamaże. Więc powodzenia! Król Francji Chodź, Kordelio miła. Wychodzą. Król Francji i Kordelia. Goneryla

Siostro, niemało mam z tobą do pogadania o sprawach, które nas obchodzą jak najbliżej. Ojciec, myślę, odjedzie jeszcze dzisiaj.

Regana Na pewno, i to z tobą; następny miesiąc spędzi u nas. Goneryla

Widać, jaki w podeszłych swoich leciech zrobił się niestały: to ostatnie zdarzenie chyba dość wymowne. Zawsze naj- więcej kochał naszą siostrę: a że odtrącenie jej jest aktem nierozsądku, to aż nazbyt oczywiste.

Regana

To sprawa ułomności starczej; ale zresztą nigdy właściwie nie wiedział dobrze, czego chce.

Goneryla

Nawet za najlepszych lat krzepkiego zdrowia działał po- rywczo, teraz stare nałogi spotęguje samowola właściwa ułomności starczej, nic innego nie możemy oczekiwać.

Regana

Liczyć się trzeba z niespodziankami takimi, ot, jak nagła banicja Kenta.

Goneryla

Zostaje jeszcze sprawa ceremonialnego pożegnania króla Francji. Proponuję, utwórzmy front wspólny: bo jeżeli ojciec nadal będzie mógł się szarogęsić, to przy jego nie- obliczalności i ta najświeższa rezygnacja też nic dobrego nam nie wróży.

Regana Wszystko to wziąć należy pod uwagę. Goneryla Musimy przejść do działania, i to szybko. Wychodzą.

Wiliam Szekspir, Król Lear, przeł. Witold Chwalewik, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1964.

File access denied

Type: application/pdf

File size: 89.02 MB

Wiliam Szekspir, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Król Lear, przeł. Witold Chwalewik, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1964, s. 15–33.

Download a TEI XML fragment

Type: text/html

File size: 0.03 MB

Author

Shakespeare, William (1564-1616)

Uniform Polish title

Król Lear

Uniform original title

King Lear

Collection title

Król Lear

Translation title

Król Lear

Year of publication

1964

Year of completion

1960-1970

Place of publication

Warszawa

Place of completion

Warszawa

Source of scanned image

Zbiory prywatne

Location of original

Open Source Shakespeare (OSS)

Król Lear

Uniform Polish title

Król Lear

Uniform original title

King Lear

Source of scanned image

Zbiory prywatne

Translator

Chwalewik, Witold (1900-1985)

Witold Chwalewik (1900–1985) przetłumaczył trzy dramaty Shakespeare’a: Miarkę za miarkę (1958), Hamleta (1963) i Króla Leara (1964). Z wykształcenia był...