William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Tragiczna historia Hamleta księcia Danii, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1982, s. 8–17.

<title type="main">Tragiczna historia Hamleta, księcia Danii Hamlet William Shakespeare Autor przekładu Słomczyński, Maciej (1920-1998) Wydawnictwo Literackie Kraków
AKT I
Scena I Występ wśród murów, przed zamkiem. FRANCISCO stoi na straży. Wchodzi BERNARDO i zbliża się ku niemu. BERNARDO Kto to? FRANCISCO Nie, ty odpowiedz: stań i daj się poznać. BERNARDO Niech żyje król! FRANCISCO Bernardo ? BERNARDO On. FRANCISCO Ściśle przestrzegasz oznaczonej pory. BERNARDO Biła dwunasta; do łoża, Francisco. FRANCISCO Wdzięczny ci jestem, że chcesz mnie zastąpić; Zmarzłem okrutnie i źle mi na sercu. BERNARDO Spokojną miałeś straż? FRANCISCO Mysz nie przebiegła. BERNARDO Cóż, dobrej nocy. Gdybyś Horatia albo Marcellusa Napotkał, którzy wraz ze mną straż pełnią, Błagaj ich, proszę, by się pospieszyli. FRANCISCO Pewnie ich słyszę. Hej, stójcie! Kto idzie? Wchodzą HORATIO i MARCELLUS. HORATIO Bliscy tej ziemi. MARCELLUS I lennicy Danii. FRANCISCO Dobrej wam nocy życzę. MARCELLUS Bądź zdrów, prawy Żołnierzu: któż cię zastąpił? FRANCISCO Bernardo. Dobrej wam nocy życzę. Wychodzi. MARCELLUS Hej! Bernardo! BERNARDO Słuchaj, — Co? Czy to Horatio? HORATIO Część jego. BERNARDO Witaj, Horatio; witaj, Marcellusie. MARCELLUS Co? Czy zjawiło się to znów tej nocy? BERNARDO Ja nie dostrzegłem niczego. MARCELLUS Horatio twierdzi, że jest to złudzenie I nie chce ulec wierze w ów straszliwy Widok, dwukrotnie przez nas oglądany: Więc ubłagałem go, aby wraz z nami Pełnił tej nocy straż i chciał potwierdzić Świadectwo oczu naszych, a gdy zjawa Nadejdzie znowu, mógł przemówić do niej. HORATIO Ej, ej, nie przyjdzie. BERNARDO Siądźmy tu na chwilę I popróbujmy powtórnym natarciem Zdobyć twych uszu twierdzę, umocnioną Przeciwko naszej opowieści o tym, Cośmy dostrzegli w ciągu tych dwu nocy. HORATIO Cóż, niech Bernardo powie o tym; siądźmy. BERNARDO Gdy nocy minionej Ta oto gwiazda, wyruszywszy w drogę Z miejsca na zachód od bieguna, weszła Na tę część niebios, w której teraz płonie, Ja i Marcellus, gdy dzwon wybił pierwszą, — Wchodzi DUCH. MARCELLUS Cisza! Zamilknij! Spójrzcie, znów nadchodzi! BERNARDO Ta sama postać, umarłego króla. MARCELLUS Jesteś uczony, przemów doń, Horatio. BERNARDO Czy niepodobny do króla, Horatio? HORATIO Wielce; zdumienie mną targa i trwoga. BERNARDO Chce, byś przemówił. MARCELLUS Pytaj go, Horatio. HORATIO Kim jesteś, który skradłeś nocy czas ten, A z nim powłokę piękną i waleczną, W jakiej majestat pogrzebionej Danii Zwykł występować? Klnę cię na Niebiosa, Przemów! MARCELLUS Jest obrażony. BERNARDO Widzicie, odchodzi! HORATIO Stój! Przemów! Wzywam cię, przemów! Wychodzi Duch. MARCELLUS Odszedł i nie chciał odpowiedzieć. BERNARDO I cóż, Horatio! Pobladłeś, drżysz cały; Czyż nie jest rzecz ta więcej niż złudzeniem? Cóż myślisz o tym? HORATIO Klnę się na Boga, nie mógłbym uwierzyć, Gdyby nie jawne i pewne świadectwo Mych oczu. MARCELLUS Czy był podobny do króla? HORATIO Jak ty do siebie. Taką był zbroją okryty, gdy toczył Walkę samotną z zajadłym Norwegiem. Podobnie marszczył brew, gdy słowem gniewnym Lżył pośród lodów Polaków na saniach. Dziwne to. MARCELLUS Tak wcześniej dwakroć w tej godzinie martwej Krokiem rycerskim naszą straż wyminął. HORATIO Za jaką myślą szczególną mam dążyć, Nie wiem, lecz sąd mój ogólny jest taki, Że przepowiada to wstrząs w naszym państwie. MARCELLUS Zgoda, lecz siądźcie, a kto zna przyczynę, Niech powie, czemu tak czujne i pilne Conocne straże trudzą poddanego Krainy naszej i czemu to, co dnia, W formach odlewa się działa spiżowe I oręż różny skupuje u obcych; Czemu spędzono cieśli okrętowych, Których mozolny trud już nie odróżnia Reszty tygodnia od świętej niedzieli? Cóż to nadchodzi, że spocony pośpiech Złączył dzień z nocą, by szły w jednym jarzmie? Kto mnie objaśni? HORATIO Ja mogę jedynie Rzec to, co szepczą dokoła. Ostatni Król nasz, którego wizerunek właśnie Nam się objawił, był, jak o tym wiecie, Przez Fortinbrasa, norweskiego króla, Kłutego pychą najbardziej zawistną, Na bój wyzwany, w którym nasz waleczny — Tak go z czcią zwała znana nam część świata — Hamlet pozbawił życia Fortinbrasa, Ów zaś w układzie stwierdzonym pieczęcią, Prawem i dawnym rycerskim zwyczajem, Wraz z życiem swoim miał oddać zwycięzcy Krainy wszelkie, nad którymi władał. Temu nasz władca przeciwstawił równą Stawkę, a byłaby ona oddana Fortinbrasowi, jeśliby zwyciężył, Gdyż odwrócono by ów punkt układu, Który część jego dawał Hamletowi. I otóż właśnie dziś młody Fortinbras, Kipiąc z bulgotem jak stopiony kruszec, Skrzyknął na krańcach odległych Norwegii Za żołd i strawę poczet zapaleńców Gardzących prawem, aby przedsięwzięcia Jakiegoś z nimi dokonać, a zamysł Ów ma na celu — jak to dostrzeżono Jasno w tym państwie — powtórne wydarcie, Dłonią mocarną i z pomocą gwałtu, Ziem utraconych raz przez jego ojca. To, jak pojmuję, jest główną przyczyną Tych przygotowań naszych i czuwania, A także źródłem niepokoju w kraju. BERNARDO Myślę, że tak jest właśnie, nie inaczej. Być może, rzecz to pomyślna, że owa Złowieszcza postać pojawia się zbrojnie Wśród naszych straży, podobna do króla, Który przyczyną był i jest tych wojen. HORATIO To okruch, który oko duszy drażni. Gdy Rzym znajdował się w pełnym rozkwicie, A wnet miał runąć Juliusz wszechpotężny, Zostały groby puste, bez mieszkańców, Gdyż całunami spowici umarli Szli jęcząc dziko po rzymskich ulicach: Gwiazdy ciągnące treny płomieniste, Deszcz krwawy, zgubne opozycje słońca, Choroba gwiazdy wilgotnej, na której Wpływie królestwo Neptuna się wspiera, W zaćmieniu tkwiącej niemal po Dzień Sądny, I inne wróżby wydarzeń gwałtownych, Te przednie straże, które mkną przed losem I są prologiem wiernym przeznaczenia, Zostały ludziom i krainie naszej Wspólnie przez ziemię i niebo zesłane. Powraca DUCH. Lecz cicho! Spójrzcie! Oto znów nadchodzi! Wstrzymam go, choćby miał mnie zmieść. Stój, [zjawo! Jeśli dźwięk możesz wydać lub głos z siebie, Przemów do mnie: Jeśli dokonać trzeba rzeczy dobrej, Która ci ulgę, a mnie łaskę zjedna, Przemów do mnie: Jeśli znasz skryte losy tej krainy, Których uniknąć można by szczęśliwie, O, przemów! Lub jeśli skryłeś w łonie ziemi skarby, Za życia innym wydarte, a mówią, Że duchy za to błądzą tu po zgonie, Kogut pieje. Przemów, stań, przemów! Marcellusie, chwyć go! MARCELLUS Czy partyzaną go uderzyć ? HORATIO Jeśli nie stanie, uderz. BERNARDO Tu jest! HORATIO Tu jest! Wychodzi Duch. MARCELLUS Przepadł! Krzywdę czynimy mu, tak dostojnemu, Gwałt chcąc zadawać, gdyż jest jak powietrze, Nie do zranienia, a nasze daremne Ciosy są tylko nikczemnym szyderstwem. BERNARDO Gdy chciał przemówić, kogut zapiał właśnie. HORATIO A wówczas ruszył, niby winowajca Na sąd straszliwy wezwany. Słyszałem, Że kogut, który jest trąbką poranka, Boga dnia budzi swym ostrym i cienkim Głosem; a na to ostrzeżenie jego, Z mórz i płomieni, z ziemi i przestworza, Wałęsający się duch lub zbłąkany Spieszy do miejsca swego uwięzienia. Widok ów prawdy tej jest potwierdzeniem. MARCELLUS Gdy kogut zapiał, począł się rozpływać. Niektórzy mówią, że gdy czas nadchodzi, By Narodziny Zbawiciela święcić, Ów ptak zaranny śpiewa przez noc całą, A wówczas, mówią, duch żaden w wędrówkę Nie śmie wyruszyć, noce są bezpieczne, Żadna planeta wpływem nie poraża, Wróżka moc traci złą, a wiedźma czary, Tak uświęcony to czas i łaskawy. HORATIO Słyszałem o tym i na pół w to wierzę. Lecz spójrz, już Ranek w swej rdzawej opończy Wstąpił na wzgórze rosiste na wschodzie. Straż tę zakończmy, a za moją radą Niechaj się młody Hamlet dowie o tym, Co pojawiło się minionej nocy, Gdyż, na me życie, ów duch, przy nas niemy, Z nim będzie mówił: Więc, czy się zgadzacie, By zaznajomić go z tym, jak nam każe Miłość idąca w parze z obowiązkiem? MARCELLUS Proszę, uczyńmy tak; wiem, gdzie najłatwiej Znaleźć go można dzisiejszego ranka. Wychodzą.

William Shakespeare, Tragiczna historia Hamleta księcia Danii, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1982.

Plik zabezpieczony

Typ: application/pdf

Rozmiar: 83.93 MB

William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Tragiczna historia Hamleta księcia Danii, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1982, s. 8–17.

TEI XML

Typ: text/html

Rozmiar: 0.02 MB

Autor

Shakespeare, William (1564-1616)

Tytuł ujednolicony pol.

Hamlet

Tytuł ujednolicony oryg.

Hamlet

Tytuł kolekcji

Hamlet

Tytuł przekładu

Tragiczna historia Hamleta, księcia Danii

Rok wydania

1982

Rok powstania

1970-1980

Miejsce wydania

Kraków

Miejsce powstania

Kraków

Źródło skanu

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego

Lokalizacja oryginału

Open Source Shakespeare (OSS)

Tragiczna historia Hamleta, księcia Danii

Tytuł ujednolicony pol.

Hamlet

Tytuł ujednolicony oryg.

Hamlet

Źródło skanu

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego

Tłumacz

Słomczyński, Maciej (1920-1998)

Maciej Słomczyński (1922–1998) był tłumaczem, dramaturgiem i prozaikiem, autorem literatury sensacyjnej. Jako pierwszy na świecie przełożył całość twórczości Shakespeare’a, w...