William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Stracone zachody miłości, przeł. Zofia Siwicka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1976, s. 9-21.

<title type="main">Stracone zachody miłości Stracone zachody miłości William Shakespeare Autor przekładu Siwicka, Zofia (1894-1982) Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA Wchodzą Ferdynand, Król Nawarry, Berowne, Longaville i Dumain KRÓL Sława, za którą gonimy za życia, Niechaj na grobach zapisana żyje I głosi czyny wbrew martwocie śmierci. Choć czas żarłoczny jest niby kormoran, Póki żyjemy, starajmy się zdobyć Honor, co stępi ostrze jego kosy I dziedzicami wieczności nas zrobi. A więc zdobywcy, bo nimi jesteście, Walcząc przeciwko swym własnym skłonnościom I wielkiej armii światowych rozrywek, Ostatni edykt mój w pełnej jest mocy. Nawarra będzie dziwem tego świata, Nasz dwór się stanie małą akademią, Miejscem rozmyślań o nauce życia. Wy trzej, Berownie, Dumainie, Longvillu, Poprzysięgliście być trzy lata ze mną, Wspólnie studiować i trzymać się reguł Na tym arkuszu tutaj wypisanych. Przysięga dana, a teraz podpiszcie. Kto by pogwałcił najdrobniejszy przepis, Sam własną ręką zabije swój honor. Kto swej przysięgi czynem dowieść może, Niech na tym piśmie swój podpis położy. LONGAVILLE Jam gotów, tylko trzy lata poszczenia, Uczta dla ducha, choć ciało pocierpi. Przy pełnym brzuchu głowa bywa pusta, Tępieje rozum, gdy kąski za tłuste. DUMAIN Dumain, mój panie, już uodporniony. Wszelakie niższe uciechy światowe Odrzuca niższym, nędznym świata sługom. Dla pychy, bogactw, miłości umieram, Żyć będę tylko samą filozofią. BEROWNE Muszę jak oni dać ci obietnicę Tego, mój panie, na co już przysiągłem, To znaczy, by tu studiować trzy lata. Ale są inne surowe zakazy, To jest nie widzieć kobiety w tym czasie, Co, mam nadzieję, nie jest tam wpisane, I raz na tydzień nie dotykać jadła. W inne dni tylko jeden zjeść posiłek, Co, mam nadzieję, również nie wpisane. Spać w nocy wolno tylko trzy godziny, A przez dzień cały nie zdrzemnąć się wcale, Odym ja przywyknął spać smacznie noc całą, A z dnia połowy czyniłem noc ciemną, Co, mam nadzieję, nie jest tam wpisane. To są niewdzięczne, za ciężkie zadania: Nie widzieć kobiet, post, studia, bez spania. KRÓL Przysięgą tyś się odprzysiągł tych rzeczy. BEROWNE Jeżeli łaska, pozwól mi zaprzeczyć, Miałem się tylko do studiów przyłożyć I przez trzy lata być na twoim dworze. LONGAVILLE Przysiągłeś na to i na resztę całą. BEROWNE Więc, jako żywo, żartem przysięgałem. Jakiż cel nauk, może byś powiedział? KRÓL Poznać to, o czymś nic dotąd nie wiedział. BEROWNE Rzeczy przed zwykłym umysłem ukryte? KRÓL Tak, to jest nauk dar niepospolity. BEROWNE Przysięgam, w studiach dotąd nie ustanę, Aż poznam rzeczy dla mnie zakazane: A więc gdzie znaleźć biesiadę prawdziwą, Gdy zabroniono mi jeść zakazami, Lub gdzie napotkam pannę urodziwą, Gdy wszystkie panny ukryto przed nami. Za ciężkich przysiąg gdym spełnić nieskory, Umieć je łamać, nie łamiąc honoru. Jeśli nauka to właśnie dać może, Coś, czego nie zna, poznać mi pomoże. Przysięgnij na to, a nic mnie nie strwoży. KRÓL Takie sposoby zło studiom przynoszą, Łudząc umysły zwodniczą rozkoszą. BEROWNE Wszystkie są zwodne. Najbardziej zwodnicza Kupiona bólem, gdy bóle podsyca. Tak gdy się ślęczy nad księgą mądrości I szuka światła prawdy, prawda owa Podstępnie wzrok nam oślepia jasnością. Światło, szukając światła, blask swój chowa. A więc nim światło to w ciemności zoczysz, Światło ściemnieje, oślepiwszy oczy. Naucz mnie, jako dogodzić mam oku. Utkwiwszy swoje w piękniejszym i miłym, Co oślepłemu ostoją jest w mroku, Użyczy światła, którym go raziło. Nauka słońcem jest nieba wspaniałym, Wścibskiemu oku nie daje dostępu, Szperacze czynią swym trudem wytrwałym Mizerne w księgach nie swoich postępy. Chrzestni ojcowie gwiazd na niebie czystym, Co każdej gwieździe inne imię dają, Nie więcej mają z tych nocy gwiaździstych Niż ci, co chodzą żadnych gwiazd nie znając. Wiedzieć za wiele to próżna jest sława, A każdy chrzestny może imię dawać. KRÓL Jak wykształcony w zwalczaniu kształcenia! DUMAIN Naukę zręcznie w nieuctwo zamienia. LONGAVILLE Wyrywa chwasty, a sieje chwast nowy. BEROWNE Wiosna już blisko, gęsi czas godowy. DUMAIN Jak się to dzieje? BEROWNE Wszystko w swojej porze. DUMAIN Nic dla rozumu. BEROWNE Lecz dla rymu może. KRÓL Berowne jest niby mróz gniewny, zazdrosny: Co kąsa pierwsze latorośle wiosny. BEROWNE Być może. Czym bo ma lato się chwalić, Gdy ptacy jeszcze się nie rozśpiewali? Czy mam się cieszyć płodem poronionym? Nie pragnę róży w Narodzenie Boże Ni śniegu w Maja festynie zielonym, Bo lubię wszystko, co rośnie w swej porze. Za późno wam się do nauk zabierać, Na dach włazicie, by furtkę otwierać, KRÓL Więc odejdź, adieu, zostaniemy sami. BEROWNE O nie, mój panie, przysiągłem być z wami. Choć za głupotą bardziej obstawałem Niż wy za waszą anielską mądrością, Dotrzymam przysiąg, które wam składałem, Znosząc trzyletnią karę z cierpliwością. Dajcie mi pismo, przeczytam dwa razy I najsurowsze podpiszę zakazy. KRÓL A więc nie zaznasz na honorze skazy! BEROWNE czyta

„...Item żadnej kobiecie nie wolno się zbliżyć o milę do mo- jego domu." Czy to zostało ogłoszone?

LONGAVILLE Cztery dni temu. BEROWNE

Zobaczmy pod jaką karą?... „pod karą utraty języka". Któż to wymyślił tę karę?

LONGAVILLE Kto? Ja. BEROWNE A po co, mój miły panie? LONGAVILLE By je odstraszyć kary okropnością. BEROWNE

To niebezpieczne prawo dla dworności. Item: „Jeżeli jakiś mężczyzna zostanie przyłapany na rozmo- wie z kobietą w ciągu tych trzech lat, podlegnie takiej pu- blicznej hańbie, jaką mu reszta dworu zechce wyznaczyć." Sam musisz złamać ten przepis w potrzebie, Bo córka króla Francuzów przybywa Z ustnym poselstwem na dwór ten, do ciebie, Panna dostojna, wielce urodziwa. O Akwitanię rzecz idzie: oddania Żąda jej ojciec, chorobą złożony. Więc próżno przepis surowo zabrania Lub próżno panna przybywa w te strony.

KRÓL Czemuśmy o tym wszyscy zapomnieli? BEROWNE Za długo ślęcząc z celem się minęli. Kto ślęcząc gonić swe mrzonki zaczyna, Co winien zrobić, często zapomina, A kiedy łupu nareszcie dopada, Jak miasto ogniem zdobyte, przepada. KRÓL Musimy na bok odsunąć ten przepis I z konieczności gościć ją najlepiej. BEROWNE Konieczność zmusi przysiąg łamać sporo, Trzy lata przysiąg trzy tysiące znaczy. Człowiekiem z jego naturą wrodzoną Nie siła rządzi, ale łaska raczej. Gdy złamię przepis, niech nikt mnie nie wini, Bom z konieczności tylko to uczynił. A więc w całości dekret podpisuję, A kto go złamie choć w najmniejszej mierze, Na wieczną hańbę sam siebie skazuje. Pokusa innych, nie tylko mnie bierze, Lecz mimo że się długo ociągałem, Dotrzymam słowa, choć ostatni dałem. Ale czyż nie ma żadnych przyjemności? KRÓL Są, są, a jakże! Na dworze mym gości Wielce bywały podróżnik z Hiszpanii, Znający nowych mód osobliwości. Ma w głowie słówek dowcipnych kopalnię. Muzyką własnej, napuszonej mowy Tak się upaja jak czarem harmonii. Pełen dworności, zawsze jest gotowy Rozstrzygać spory, zła czy dobra bronić. Ten twór fantazji imieniem Armado Jako rozrywkę — studiom to należy — Będzie nam prawił z górnolotną swadą O zapomnianych, hiszpańskich rycerzach. Nie wiem, czy chętnie wy spojrzycie na nie, Lecz ja, wyznaję, lubię to bajanie. Zrobię go jednym z nadwornych śpiewaków. BEROWNE Armado jest to znakomity znawca Nowo ukutych słów i mód dostawca. LONGAVILLE Więc Łepak, prostak, i on czas umilą. Trzy lata studiów przeminą jak chwila. Wchodzą Tępak z listem i Łepak. TĘPAK Który jest księciem we własnej osobie? BEROWNE O, ten, człowieku. A czegóż to chciałeś? TĘPAK

Ja sam reprymenduję jego własną osobę, bo jestem wysokim komisarzem, ale chciałbym zobaczyć jego własną osobę z cia- łem i krwią.

BEROWNE To on. TĘPAK

Signor Arm... Arm... kłania się, panie. Łajdactwa dzieją się na świecie: ten list powie ci więcej.

ŁEPAK Co tam wynapisywane, to jakby o mnie. KRÓL List od wspaniałego Armada. BEROWNE

Choćby sprawa była przyziemna, mam w Bogu nadzieję, że słowa będą górnolotne.

LONGAVILLE Wysokie nadzieje, a niski obiekt. Boże, daj nam cierpliwość! BEROWNE Żeby słuchać czy też wcale nie słuchać? LONGAVILLE

Żeby słuchać cierpliwie, śmiać się powściągliwie albo nie robić ani jednego, ani drugiego.

BEROWNE

To zależy, czy będziemy mieli powody do zanoszenia się śmiechem.

ŁEPAK

Ta sprawa tyczy mnie i moich sprawek z Żakinettą. Rzecz w tym, że mnie złapali w trakcie samej rzeczy.

BEROWNE W jaki sposób? ŁEPAK

Sposób i forma były następujące we wszystkich trzech wy- padkach: Widziano mnie z nią we dworze, jak siedziałem z nią na ławce, a potem, jak szedłem za nią do parku, co jest razem i sposobem, i formą następującą. A teraz co do sposobu: jest to sposób, w jaki mężczyzna rozmawia z ko- bietą, a co do formy, to była... pewna forma...

BEROWNE A co do „następującą"? ŁEPAK

Ano następującą moją karą. Niech Bóg strzeże sprawiedli- wych!

KRÓL Czy będziecie słuchać listu uważnie? BEROWNE Jakbyśmy słuchali wyroczni. ŁEPAK

Taka to już ludzka głupota, że człowiek idzie za głosem ciała.

KRÓL czyta

„Wielki deputowany, niebios gubernatorze i jedyny władco Nawarry, ziemski Boże mojej duszy, żywicielu ciała i opie- kunie..."

ŁEPAK Ani słowa o Łepaku na razie. KRÓL „A więc jest tak..." ŁEPAK

Może być tak, ale jeżeli on mówi, że tak jest, to mówi prawdę, ale niecałą.

KRÓL Spokój! ŁEPAK Dla mnie i dla każdego, kto nie ma odwagi się bić. KRÓL Ani słowa! ŁEPAK O cudzych sekretach, błagam cię, panie. KRÓL

„A więc jest tak, że oblężony przez czarno ubarwioną me- lancholię, poddałem ponury, przygnębiający humor działaniu najskuteczniejszego lekarstwa, ożywczego powietrza, i jak jestem szlachcicem, udałem się na przechadzkę. O jakiej porze? Około godziny szóstej, kiedy bydlęta najlepiej się pasą, ptaki najlepiej dziobią ziarno, a ludzie zasiadają do posiłku zwanego wieczerzą. Tyle co do czasu. A teraz co do gruntu — jakiego? Po którym się przechadzałem. Nosi on miano twojego parku. A potem co do miejsca — jakiego? Tego, gdzie natknąłem się na ten odrażający, najbardziej niestosowny wypadek, wyciskający z mego śnieżnobiałego pióra hebanowo ubarwiony atrament, który ty, panie, teraz zauważasz, spostrzegasz, oglądasz lub widzisz. Ale co do miejsca — gdzie? Znajduje się ono na północno północnym wschodzie i na wschód od zachodniego narożnika twojego przedziwnym kunsztem założonego ogrodu. Tam to ujrza- łem tego głupkowatego pachołka, tego podłego kurdupla twojej zabawy..."

ŁEPAK Mnie? KRÓL „... tę nieukształconą, nieświadomą duszę..." ŁEPAK Mnie? KRÓL „... tego tępego bałwana..." ŁEPAK Ciągle mnie? KRÓL „... którego, o ile pamiętam, nazywają Łepakiem..." ŁEPAK O, mnie! KRÓL

„... złączonego i sparzonego wbrew twojemu wydanemu i ogłoszonemu rozporządzeniu i surowemu zakazowi... z... och!... boleśnie mi to mówić... z..."

ŁEPAK Z dziewczyną. KRÓL

„... z dzieckiem naszej prababki Ewy, rodzaju żeńskiego, lub aby milej zabrzmiało Ci, panie... z kobietą. Jego, ja, kłuty żarliwym poczuciem obowiązku, posyłam Tobie, Panie, ażeby otrzymał odpowiednią karę od komisarza Waszej Łaskawej Mości, Antoniego Tępaka, męża znakomitej sławy, obycza- jów, postępowania i poważania."

TĘPAK To jest mnie, do Waszych usług, jestem Antoni Tępak. KRÓL

„... Co do Żakinetty, tak się nazywa owo słabsze naczynie, które przychwyciłem z wyżej wymienionym pachołkiem, za- trzymałem ją jako obiekt surowości twoich praw, i na najlżejsze skinienie Waszej Łaskawości sprowadzę na sąd. Tobie oddany z wszystkimi oznakami przywiązania i pło- nącego w sercu żaru obowiązku. Don Adriano de Armado."

BEROWNE

Nie jest to tak dobre, jak się spodziewałem, ale najlepsze ze wszystkiego, com dotąd słyszał.

KRÓL

Tak, najlepsze z najgorszych. Ale ty, nicponiu, cóż na to powiesz?

ŁEPAK Panie, przyznaję się do dziewczyny. KRÓL Czy słyszałeś o dekrecie? ŁEPAK Przyznaję, żem wiele o nim słyszał, ale mało wykonywał. KRÓL Dekret skazuje złapanego z dziewczyną na rok więzienia. ŁEPAK Mnie nie złapali z dziewczyną, złapali mnie z panną. KRÓL Dekret mówi i o pannie. ŁEPAK Ale to nie była panna, to była dziewica. KRÓL I to zostało uwzględnione: mówi i o dziewicy. ŁEPAK

Jeżeli tak, to odmawiam jej dziewictwa. Zostałem złapany z młódką.

KRÓL Ta młódka na nic ci się nie przyda. ŁEPAK Ta młódka bardzo mi się przyda. KRÓL

A teraz ogłaszam wyrok: będziesz pościł przez tydzień o otrębach i wodzie.

ŁEPAK Wolałbym modlić się przez miesiąc o baraninie i rosole. KRÓL A don Antonio będzie twym strażnikiem. Ty zaś, Bęrownie, sam go doń doprowadź. Chodźmy, panowie, ażeby w czyn zmienić To, cośmy wszyscy solennie przysięgli. Wychodzą Król, Longaville i Dumain. BEROWNE Pójdę o zakład, dałbym za to głowę: Z tych praw i przysiąg będzie pośmiewisko. No, chodź, hultaju! ŁEPAK

Cierpię za prawdę, bo prawdą jest, że mnie złapali z Ża- kinettą i że Żakinetta to uczciwa dziewczyna. A więc witaj, cierpki kielichu pomyślności! Niedola może się kiedyś uśmiechnąć, a tymczasem uspokój się, smutku!

Wychodzą.

William Shakespeare, Stracone zachody miłości, przeł. Zofia Siwicka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1976.

Download book PDF

Type: application/pdf

File size: 48.65 MB

William Shakespeare, Stracone zachody miłości, przeł. Zofia Siwicka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1976.

File access denied

Type: application/pdf

File size: 49.58 MB

William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Stracone zachody miłości, przeł. Zofia Siwicka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1976, s. 9-21.

Download a TEI XML fragment

Type: text/html

File size: 0.03 MB

Author

Shakespeare, William (1564-1616)

Uniform Polish title

Stracone zachody miłości

Uniform original title

Love's Labour's Lost

Collection title

Stracone zachody miłosne

Translation title

Stracone zachody miłości

Year of publication

1976

Year of completion

1970-1980

Place of publication

Warszawa

Place of completion

Warszawa

Source of scanned image

Zbiory prywatne

Location of original

Open Source Shakespeare (OSS)

Stracone zachody miłości

Uniform Polish title

Stracone zachody miłosne

Uniform original title

Love's Labour's Lost

Source of scanned image

Zbiory prywatne

Translator

Siwicka, Zofia (1894-1982)

Zofia Siwicka (1894–1982) studiowała anglistykę i polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, w 1919 r. uzyskała stopień doktora na podstawie rozprawy o...