William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Król Henryk VI, kroniki królewskie : trylogia, przeł. Bohdan Drozdowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983, s.  31–37.

<title type="main">Król Henryk VI : kroniki królewskie : trylogia Henryk VI, część I William Shakespeare Autor przekładu Drozdowski, Bohdan (1931-2013) Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA Opactwo westminsterskie. Marsz żałobny. Wchodzi kondukt Króla Henryka V, a w nim książęta: Bedford, Gloucester, Exeter, Somerset, biskup Winchesteru i hrabia Warwick. BEDFORD Niechaj niebiosa czerń przesłoni, dzień podda się nocy! Komety wróżące przemianę czasów i państw, splećcież wy się na nieboskłonie w kosy kryształowe i sieczcie nimi złe, przeciwne gwiazdy, co się sprzysięgły na zgubę Henryka; był nazbyt sławny, by mógł długo żyć. Nigdy takiego kraj nie stracił króla. GLOUCESTER Nigdy nie miała Anglia przed nim króla. Talent mu dawał prawo do rządzenia, miecz jego blaskiem swym oślepiał męże: ramiona szerszy brać umiały zamach niż skrzydła smocze: iskrzące źrenice płomieniem gniewu zawracały wrogów skuteczniej niźli słońce, gdy w południe pali im twarze. Cóż ja mogę dodać? Czyn jego przerósł wszelkie słowo. On gdy wznosił ramię, to żeby zwyciężyć. EXETER Płaczemy w czerni, czemu nie we krwi? Henryk nie żyje i nigdy nie wstanie. Trwamy przy martwej trumnie i haniebne zwycięstwo śmierci uświetniamy sobą jak jeńcy rydwan własnego pogromcy. Cóż to, kląć mamy planet złe układy, że się sprzysięgły zgasić naszą sławę? Albo że, myśleć, zdjęta strachem przed nim sfora francuskich magów, czarodziejów, wyspiskowała jego kres klepaniem magicznych formuł? WINCHESTER Był to król, którego pobłogosławił Królów Król. Dzień Sądu zarówno straszny nie zda się Francuzom, jak był im jego widok. Toczył bitwy w imieniu Pana Zastępów; i Kościół modłami swymi czynił go tak szczęsnym. GLOUCESTER Kościół! A gdzież on? Gdyby nie ich modły, nić jego życia nieprędko by pękła! Wam tylko drogi zniewieściały książę, żebyście mogli wodzić go jak ucznia. WINCHESTER Gloucester, cokolwiek nam drogie, tyś tego protektor, rządzisz księciem i królestwem. Masz dumną żonę; ta cię trzyma w strachu bardziej niż Bóg i jego wierni słudzy. GLOUCESTER Nie trącaj wiary, kochasz tylko ciało, nikt cię rok cały nie widzi w kościele, chyba że modlisz się przeciw swym wrogom. BEDFORD Dość, dość tych swarów, dajcie myślom pokój, czas nam przed ołtarz, heroldzi, czekajcie. Orszak pogrzebowy wychodzi. Złóżmy w ofierze zamiast złota broń, bo na cóż broń nam, kiedy Henryk umarł? Marnych lat czekaj, potomności nasza, gdy dzieci będą ssać płaczące matki, wyspa się zmieni w siostrę słonych łez i nikt, prócz niewiast, nie opłaczę zmarłych. Henryku Piąty, wzywam twego ducha: rozwiń ten kraj, chroń go od walk domowych, odwracaj planet przeciwne układy. Dusza świetniejszą będzie twoja gwiazdą niźli kometa Cezara lub jasna... Wchodzi Posłaniec. POSŁANIEC Zdrowia wam życzę, wielmożni panowie! Niosę wam z Francji nieradosne wieści O stratach, rzeziach, o porażkach: Guienne, Compiegne6, Rheims, Rouen, Orlean i Paryż, Guysors, Poictiers — to wszystko stracone. BEDFORD Co mówisz, człecze! Przy trupie Henryka ciszej: usłyszy o stracie tych miast, a ołów7 trumny rozerwie i wskrześnie. GLOUCESTER Paryż stracony? Oddane Rouen? Gdyby Henryka przywrócono życiu, na wieść tę znowu wyzionąłby ducha. EXETER Jak je stracono? I za czyją zdradą? POSŁANIEC Niczyją, ludzi tam brak i pieniędzy. Żołnierze szemrzą, że się tu dzielicie na wraże fakcje: gdy trzeba wyjść w pole I walczyć, kłótnia tu trwa o strategie; ten by przewlekał wojnę małym kosztem, tamten by fruwał, ale brak mu skrzydeł, trzeci znów mniema, że bez żadnej ceny przewrotnym słowem zyskać można pokój. Obudź się, obudźże, angielska szlachto! Niech gnuśność chwały twej nowej nie zaćmi! Już lilie z herbów twoich wykoszone, połowa tarczy angielskiej odcięta. Wychodzi. EXETER Gdyby zabrakło nam łez na ten pogrzeb, te wieści potop łez mogą wywołać. BEDFORD To mnie dotyczy, jam jest regent Francji: dajcie mi zbroję, chcę się bić za Francję. Precz z tym haniebnym strojem żałobników! Ran ja Francuzom przydam zamiast oczu do płaczu w pauzie między ich klęskami. Wchodzi Drugi Posłaniec. DRUGI POSŁANIEC Panowie, oto niepomyślny list. Przeciw Anglikom prawie cała Francja wstała, prócz paru mieścin bez znaczenia: Delfin Charles królem obwołany w Rheims i stanął przy nim bękart Orleanu; książę d'Anjou, Reignier, wziął jego stronę, d'Alenęon lotem do niego ucieka. EXETER Delfin jest królem! I wszyscy doń cieką! Gdzież nam od takiej uciekać sromoty? GLOUCESTER Nam nie uciekać, wroga brać za gardło. Lenisz się, Bedford? Ja im stanę sam. BEDFORD Czemuż to Gloucester wątpi w mą gotowość? Właśniem wystawił sobie w myślach armię, na czele której już Francję roznoszę. Wchodzi Trzeci Posłaniec. TRZECI POSŁANIEC Moi panowie, do tych łez, którymi zraszacie trumnę króla, muszę dodać raport o iście straceńczej batalii pomiędzy lordem Talbotem i Francją. WINCHESTER Ależ! I Talbot ich pobił, mam rację? TRZECI POSŁANIEC O, nie, lord Talbot został w niej pobity; okoliczności szerzej wam wystawię: dziesiąty sierpnia, ten postrach Francuzów, zdejmując oblężenie Orleanu, a miał niespełna sześć tysięcy wojska, wpadł w okrążenie jak w potrzask: dwadzieścia i trzy tysiące Francuzów nań siadło! Brakło mu czasu, by mógł sprawić szyki, nie miał lanc, by je przed łuki wystawić, zamiast nich musiał ostrzyć koły z płotów i w pomięszaniu osadzać je w ziemi, by się konnica między nich nie wdarła. Bitwa ważyła się nad trzy godziny, gdy mężny Talbot, nie do pomyślenia! mieczem i lancą dokazywał cudów +, setki słał w piekło, nikt mu się nie oparł, tu i tam, wszędzie polatywał wściekły: Francuzy krzyczą, że to diabeł w zbroi, zamarła, w niego zapatrzona, armia. Jego żołnierze, widząc, jaki w nim duch nieugięty, z krzykiem „Talbot, Talbot!" runęli w bebech bitwy. To by była pieczęć pełnego zwycięstwa, tak, gdyby, gdyby sir Falstaff12 nie jawił się tchórzem. On, idąc jako druga linia czoła, miał zwolnić pierwszą i wyłom pogłębić — czmychnął tchórzliwie, nie zadawszy ciosu. Na tym wyrosła porażka i rzeź, i osaczyli ich nieprzyjaciele: prostacki Walon, dla łaski Delfina, ugodził piką w Talbotowe plecy, gdy cała Francja z wszystką jej potęgą nie śmiała bodaj raz mu zajrzeć w twarz. BEDFORD Talbot zabity? więc ja się zabiję; żyłem jałowo w zbytku i bezczynie, gdy wódz tak świetny, pozbawiony wsparcia, zdradzony wobec tchórzliwego wroga. TRZECI POSŁANIEC O, nie, on żyje, tylko wzięty jeńcem, lord Scales jest przy nim i lord Hungerford, reszta wybita albo też pojmana. BEDFORD Nikt zań okupu, prócz mnie, nie zapłaci; na łeb Delfina ściągnę z tronu; jego koroną okup dam za przyjaciela. Wymienię czterech parów za jednego. Żegnam, panowie, mnie wzywa zadanie: na święty Jerzy rozpalę ogniska we Francji — z nimi dzień ten będziem święcić... Dziesięć tysięcy wezmę z sobą chłopa — krew się poleje, zadrży Europa. TRZECI POSŁANIEC Spieszcie, Orlean ciągle oblężony, armia angielska słabnie i upada; hrabia Salisbury błaga o dostawy I z trudem w wojsku swym wstrzymuje bunt. Jest ich tak mało, wstrzymują tak wielu. Wychodzi. EXETER Przypomnę: daliście królowi słowo, że Delfin będzie starty przez was w proch albo w pokorze przyjmie wasze jarzmo. BEDFORD Pamiętam, teraz muszę was opuścić, pora zarządzić gotowość. Wychodzi. GLOUCESTER Mnie czas do Tower, a co koń wyskoczy, dojrzę tam armat i sprzętu, a potem ogłoszę królem młodego Henryka. Wychodzi. EXETER Ja więc do Eltham, tam jest młody król, żem opiekunem jego naznaczony, i znajdę sposób, żeby był bezpieczny. Wychodzi. WINCHESTER Każdy ma miejsce, sprawuje swój urząd, a ja na boku, mnie nic nie zostaje; niedługo będę zbytecznym dżokerem, wykradnę króla z elthamskiej obstawy — ster mój! dla dobra naszej wspólnej sprawy. Wychodzi.

William Shakespeare, Król Henryk VI, kroniki królewskie : trylogia, przeł. Bohdan Drozdowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983, s. 27-145.

Download book PDF

Type: application/pdf

File size: 39.32 MB

William Shakespeare, Król Henryk VI, kroniki królewskie : trylogia, przeł. Bohdan Drozdowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983, s. 27-145.

File access denied

Type: application/pdf

File size: 51.06 MB

William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Król Henryk VI, kroniki królewskie : trylogia, przeł. Bohdan Drozdowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983, s.  31–37.

Download a TEI XML fragment

Type: text/html

File size: 0.02 MB

Author

Shakespeare, William (1564-1616)

Uniform Polish title

Henryk VI, część I

Uniform original title

Henry VI, Part I

Collection title

Henryk VI, część 1

Translation title

Król Henryk VI : kroniki królewskie : trylogia

Year of publication

1983

Year of completion

1980-1990

Place of publication

Warszawa

Place of completion

Warszawa

Source of scanned image

Zbiory prywatne

Location of original

Open Source Shakespeare (OSS)

Król Henryk VI : kroniki królewskie : trylogia

Uniform Polish title

Henryk VI, część 1

Uniform original title

Henry VI, Part I

Source of scanned image

Zbiory prywatne

Translator

Drozdowski, Bohdan (1931-2013)

Bohdan Drozdowski (1931–2013) był poetą, tłumaczem, dramatopisarzem i prozaikiem, autorem reportaży i słuchowisk. Przetłumaczył osiem dramatów Shakespeare’a, w tym pięć...