William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Wszystko dobre co się dobrze kończy, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979, s. 8-18.

<title type="main">Wszystko dobre co się dobrze kończy Wszystko dobre, co się dobrze kończy William Shakespeare Autor przekładu Słomczyński, Maciej (1920-1998) Wydawnictwo Literackie Kraków
AKT 1
Scena I Rousillon. Komnata dworu Hrabiny. Wchodzą BERTRAM, HRABINA ROUSILLONU, HELENA i LAFEU — wszyscy w czerni. HRABINA Rozstając się z synem, grzebię męża po raz drugi. BERTRAM

A ja, odchodząc, ponownie śmierć ojca mego opła- kuję, pani, lecz muszę stawić się na rozkaz jego majestatu, któremu większe jeszcze winienem oka- zywać posłuszeństwo od chwili, gdy został mym opiekunem.

LAFEU

Pani, odzyskasz męża w królu, a ty, panie, ojca. Gdyż ów, który zawsze tak dobry jest dla wszystkich, czemuż miałby nie okazać swej cnoty i wam także? A wy, których przymioty wzbudziłyby przychylność nawet tam, gdzie zwykle niewiele jej bywa, czemu nie mielibyście jej znaleźć tam, gdzie istnieje ona w tak wielkiej obfitości?

HRABINA Jaka jest nadzieja poprawy zdrowia jego majestatu? LAFEU

Odprawił lekarzy, których praktykami miał nadzieję zyskać na czasie, a zyskał jedynie to, że z czasem utracił nadzieję.

HRABINA

Ta młoda dama miała ojca—ach, to miała jakże smutno tu brzmi, — którego rozległa wiedza dorówny- wała niemal uczciwości; gdyby dorównała jej w pełni, obdarzyłaby naturę nieśmiertelnością i zmusiła śmierć do igraszek z braku zajęcia. Gdyby szczęśli- wym dla króla trafem żył on nadal, życie jego, jak sądzę, stałoby się śmiercią królewskiej choroby.

LAFEU

Jak się zwał, pani, ów człowiek, o którym wspomi- nasz?

HRABINA

Panie, był to mąż sławny w swej profesji i miał do owej sławy prawo największe, — Gerard z Narbony.

LAFEU

To prawda, pani, był znakomitością. Król mówił o nim niedawno z podziwem i żalem; że gdyby wiedza mogła stawić czoło śmierci, żyłby on nadal dzięki swej mądrości.

BERTRAM Cóż, dobry panie, dolega królowi? LAFEU Fistuła, panie. BERTRAM Żaden mnie o tym dotąd słuch nie doszedł. LAFEU

Pragnąłbym, aby nie nabrało to rozgłosu. Czy dama ta jest córką Gerarda z Narbony?

HRABINA

Jego jedynym dzieckiem, panie, i pozostaje pod moją opieką. Wierzę, że wykształcenie jej, połączone z odziedziczonymi przymiotami, uczyni te piękne dary jeszcze piękniejszymi i obróci je na jej dobro. Gdyż tam, gdzie wiedza zamieszkuje umysł nieczysty, trzeba pochwały mieszać z przyganą, jako że przy- mioty bywają tam zdrajcami. W niej jednak doskonal- szymi stają się one dzięki prostocie. Uczciwość odzie- dziczyła, lecz dobroć jej zrodzona jest z niej samej.

LAFEU Twoja pochwała, pani, łzy jej wywołała. HRABINA

Najlepszy to wywar, w jakim dziewica może prze- chowywać pochwały. Gdy tylko wspomnienie ojca ściska jej serce, żal przemożny gasi rumieńce życia na licu. Dość tego, Heleno, dość, bo wydać się może, że okazujesz więcej smutku, niż go odczu- wasz.

HELENA Okazuję smutek, to prawda, lecz i odczuwam. LAFEU

Żal powściągliwy należny jest zmarłym. Smutek nadmierny jest wrogiem żyjących.

HRABINA

Jeśli żyjący jest wrogiem smutków, zginą one wkrótce same, zabite własnym nadmiarem.

LAFEU Jak mamy to rozumieć? BERTRAM Pani, usłyszeć chcę twe święte słowa. HRABINA Bertramie, daję ci błogosławieństwo. Postacią ojca twego przypominasz, Niech więc i czyny twe go naśladują, A krew szlachetna z prawością w bój idą O lepsze, cnota z wysokością rodu. Kochaj świat cały, lecz ufaj nielicznym, Nie krzywdź nikogo, a wrogowi swemu Moc twoją okaż, lecz bez nienawiści. Za przyjaciela umiej ważyć życie. Brak słów niech ganią w tobie, nie ich nadmiar. Cokolwiek Niebo zechce jeszcze zesłać, Czego dokonasz sam lub ja wymodlę, Niechaj się stanie. A teraz mi żegnaj. Do Lafeu. Nie nazbyt wprawny to jeszcze dworzanin, Więc, dobry panie, wesprzyj go swą radą. LAFEU Rad mu nie zbraknie, gdyż najlepsi będą Radzić mu, pragnąc jego miłość zyskać. HRABINA Niebo niech wspiera go. Żegnaj, Bertramie. Wychodzi. BERTRAM

Najlepsze życzenia, które umysł twój zrodzi, niechaj ci służą. / Do Heleny,/ Pociesz mą matkę, a twą panią, i cześć jej okazuj.

LAFEU Żegnaj, piękna pani, bądź godną twego ojca. Wychodzą Bertram i Lafeu. HELENA Gdybyż to tylko! Nie myślę o ojcu, Choć te łzy rzewne wielbią go na pozór, Bardziej niż tamte za niego przelane. Jakże wyglądał? Już go nie pamiętam. Bertrama tylko widzą oczy duszy; Gdy on odejdzie, żegnaj, żegnaj, życie. Lecz z równym skutkiem kochać mogę jasną, Daleką gwiazdę i chcieć ją zaślubić. Tak jest odległy w poświacie i blasku; Nie z jego sfery spłynie mi pociecha. Zbyt dumna miłość sama siebie niszczy. Łania, gdy pragnie lwa mieć za małżonka, Ginie przez miłość. Ból to był najsłodszy, Patrzeć nań co dzień i malować co dzień Brwi i kędziory, i oczy sokole Na płótnie serca mego, które chłonie Drgnienie najmniejsze jego lic tak słodkich. Lecz teraz odszedł. Miłość bałwochwalcza Niech jak relikwię czci wspomnienie. — Któż to? Wchodzi PAROLLES. Człowiek to pewien, który z nim odjeżdża. Kocham go za to, choć wiem, że to głupiec, Kłamca niezwykły i tchórz nadzwyczajny. Lecz wady owe tak pięknie go zdobią, Że jest lubiany, gdy żelazna cnota Osamotniona drży wśród wichrów zimnych. Częsty to widok: wygłodniała mądrość Usługująca bogatej głupocie. PAROLLES Niech cię Bóg ma w swej opiece, piękna królowo. HELENA I ciebie, monarcho. PAROLLES Mnie ? Nie. HELENA Ani mnie. PAROLLES Czy medytujesz nad dziewictwem? HELENA

Tak. Wyglądasz mi na żołnierza. Pozwól, że zadam ci pytanie. Mężczyzna jest nieprzyjacielem dzie- wictwa. Jak możemy obwarować je przed nim?

PAROLLES Trzymając go na zewnątrz. HELENA

Lecz naciera, a nasze waleczne dziewictwo słabe jest w obronie. Wyjaw nam jakiś fortel wojenny służący ku obronie.

PAROLLES

Nie ma żadnego. Gdy mężczyzna przystąpi do oblę- żenia, wydrąży w tobie wyłom i rozsadzi cię.

HELENA

Panno Święta, ratuj nasze biedne dziewictwo przed owymi, którzy drążą wyłomy i rozsadzają. A czy nie ma żadnego sposobu wojennego, dzięki któremu dzie- wica mogłaby uczynić wyłom w mężczyźnie?

PAROLLES

Przy drążeniu dziewictwa mężczyzna unosi się w górę i opada w wyłom uczyniony przez was same. W taki oto sposób tracicie swe twierdze. Zachowanie dzie- wictwa jest w królestwie Natury rzeczą niepolityczną. Utrata dziewictwa służy roztropnemu rozmnażaniu, gdyż nie urodziła się jeszcze dziewica bez uprzedniej utraty dziewictwa. To, z czego jesteś uczyniona, jest kruszcem, z którego czynić można dziewice. Dzie- wictwo raz utracone, dziesięćkroć razy powtórzone być może. Dziewictwo zachowane, utracone jest na wieki. Zbyt zimny to towarzysz. Precz z nim!

HELENA

Wytrwam przy nim jeszcze odrobinę, choćbym na- wet miała umrzeć dziewicą.

PAROLLES

Rzec o nim można jedynie, że jest przeciwne prawom Natury. Chwalić dziewictwo to oskarżać wasze matki, co jest najgrubszym brakiem poszanowania. Ów, który sam się wiesza, jest dziewicą. Dziewictwo za- bija samo siebie i winno być grzebane na rozstajnych drogach z dala od poświęconej ziemi, jako rozpacz- liwy występek przeciw Naturze. Dziewictwo rodzi robaki, podobnie jak ser; samo pożera siebie do os- tatniego kęska i ginie zjedzone przez własne brzucho. Prócz tego, dziewictwo jest zrzędne, pyszne, leniwe i samolubne, co jest najbardziej zakazanym przez Pismo grzechem. Nie trwaj w nim, gdyż przyniesie ci jedynie stratę. Precz z nim! Za rok możesz je po- dwoić, co stanowi piękny zysk, bo kapitał niewiele się pomniejszy. Precz z nim!

HELENA Lecz jak, mój panie, można je utracić, radując je ? PAROLLES

Pozwól mi się zastanowić. To prawda, Matko Boża, że źle mu miłować tego, który go nie miłuje. Lecz jest to towar, który traci świeżość, ukryty w komorze. Im dłużej się je przechowuje, tym mniej jest warte. Precz z nim, póki da się sprzedać. Odstąp je wówczas gdy poproszą o nie. Dziewictwo, niby stary dworak, nosi niemodny kapelusz, bogato przybrany w złym guście, jest jak owe agrafy i wykałaczki, których nie godzi się już używać. Lepszy pieprz w potrawie niż pieprzyk na policzku. A to dziewictwo, to sędzi- we dziewictwo, jest jak owe przywiędłe gruszki fran- cuskie: wygląd ma nędzny i brak mu soczystości. Matko Boża, takie właśnie jest: jak przywiędła grusz- ka! Dawniej była smaczna, lecz dziś jest to tylko przy- więdła gruszka. Czy chciałabyś się go pozbyć ?

HELENA Nie chcę dziewictwa stracić; lecz... Pan twój tam znajdzie tysiące miłostek I zwać je będzie: matką, przyjaciółką, Kochanką, wrogiem, feniksem i wodzem, Boginią, władcą, zdrajcą, powiernikiem, Pokorną dumą i dumną pokorą, Harmonią zgrzytów, zgrzytem wśród harmonii, Swą wiarą także: ruiną swą słodką I całym światem innych, słodkich przezwisk, Które mu Kupid podszepnie bezoki. A później ? Nie wiem, co później uczyni. Niech mu Bóg sprzyja. Dwór jest miejscem, które Potrafi uczyć, a on — on, jedyny — PAROLLES Jak to, jedyny? HELENA Jedyny, któremu dobrze życzę. Jaka szkoda, że — PAROLLES Jaka szkoda ? HELENA Że życzeń w ciało oblec nie możemy, By je ujrzano. My nisko zrodzeni, Pod gwiazdą nędzną, która ogranicza Nasze pragnienia, moglibyśmy wówczas Posłać je żywe w ślad za przyjaciółmi, By objawiały nasze skryte myśli, Choć nie powrócą odnosząc nam wdzięczność. Wchodzi Paź. PAŹ Monsieur Parolles, pan mój wzywa ciebie. PAROLLES

Żegnaj, Helenko mala. Jeśli cię nie zapomnę, po- myślę o tobie na dworze.

HELENA

Monsieur Parolles, jesteś urodzony pod dobrotliwą gwiazdą.

PAROLLES Pod Marsem. HELENA Przekonana jestem, że pod Marsem. PAROLLES Dlaczego pod Marsem? HELENA

Wojny tak cię poniżyły, że z pewnością urodzony jesteś pod Marsem.

PAROLLES Gdy lśnił najjaśniej nad głową. HELENA

Sądzę, że raczej wówczas, gdy opadając, cofał się na niebiosach.

PAROLLES Czemu tak sądzisz ? HELENA Gdyż w boju cofasz się zawsze i upadasz. PAROLLES By później być wywyższonym. HELENA

Tak właśnie mówi lęk, nakazując ucieczkę w bez- pieczne miejsce. Lecz z pomieszania lęku i odwagi powstała w tobie uskrzydlona cnota, a zresztą, po- dobają mi się twoje szaty.

PAROLLES

Tak jestem zajęty, że nie mogę ci dać ciętej odpo- wiedzi. Lecz gdy powrócę jako doskonale ogładzony dworak, spróbuję tak cię okrzesać, byś stała się godna dwornej rady i umiała ją pojąć. Inaczej um- rzesz niewdzięcznicą, a zgładzi cię twoja niewiedza. Żegnaj mi. W wolnej chwili odmów pacierz, a jeśli zabraknie ci wolnej chwili, wspomnij przyjaciół. Znajdź dobrego męża i żyj z nim tak jak on z tobą. Żegnaj mi.

Wychodzi. HELENA Chcemy, by leki mogły z Niebios spływać, Choć ich winniśmy w sobie poszukiwać. Skoro nam Niebo dało wolę wolną, Po cóż snujemy planów nić powolną? Jakaż tajemna, nie znana mi siła Na takie szczyty moją miłość wzbiła, Że choć go okiem jedynie dostrzegam, Duszy oczyma w dal za nim wybiegam? To, co odległe, Natura przybliża: Niskie unosi, a wysokie zniża. Bywa czyn mężny głupotą dla tłumu, Który trud rzuca na szalę rozumu I tak jedynie sprawy wszelkie waży: Co nie zdarzyło się, to się nie zdarzy. Lecz, czy kobieta mogłaby z ochotą, Miłość straciwszy, chlubić się swą cnotą ? Choroba króla — O, planie zwodniczy. Lecz dość. Nie cofnę się więcej przed niczym. Wychodzi.

William Shakespeare, Wszystko dobre co się dobrze kończy, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979.

File access denied

Type: application/pdf

File size: 68.42 MB

William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Wszystko dobre co się dobrze kończy, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979, s. 8-18.

Download a TEI XML fragment

Type: text/html

File size: 0.02 MB

Author

Shakespeare, William (1564-1616)

Uniform original title

All's Well That Ends Well

Translation title

Wszystko dobre co się dobrze kończy

Year of publication

1979

Year of completion

1960-1970

Place of publication

Kraków

Place of completion

Kraków

Source of scanned image

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego

Location of original

Open Source Shakespeare (OSS)

Wszystko dobre co się dobrze kończy

Uniform original title

All's Well That Ends Well

Source of scanned image

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego

Translator

Słomczyński, Maciej (1920-1998)

Maciej Słomczyński (1922–1998) był tłumaczem, dramaturgiem i prozaikiem, autorem literatury sensacyjnej. Jako pierwszy na świecie przełożył całość twórczości Shakespeare’a, w...