William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Wszystko dobre co się dobrze kończy, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979, s. 8-18.
Komnata dworu Hrabiny.
A ja, odchodząc, ponownie śmierć ojca mego opła-
kuję, pani, lecz muszę stawić się na rozkaz jego
majestatu, któremu większe jeszcze winienem oka-
zywać posłuszeństwo od chwili, gdy został mym
opiekunem.
Pani, odzyskasz męża w królu, a ty, panie, ojca.
Gdyż ów, który zawsze tak dobry jest dla wszystkich,
czemuż miałby nie okazać swej cnoty i wam także?
A wy, których przymioty wzbudziłyby przychylność
nawet tam, gdzie zwykle niewiele jej bywa, czemu
nie mielibyście jej znaleźć tam, gdzie istnieje ona
w tak wielkiej obfitości?
Odprawił lekarzy, których praktykami miał nadzieję
zyskać na czasie, a zyskał jedynie to, że z czasem
utracił nadzieję.
Ta młoda dama miała ojca—ach, to miała jakże
smutno tu brzmi, — którego rozległa wiedza dorówny-
wała niemal uczciwości; gdyby dorównała jej w pełni,
obdarzyłaby naturę nieśmiertelnością i zmusiła
śmierć do igraszek z braku zajęcia. Gdyby szczęśli-
wym dla króla trafem żył on nadal, życie jego, jak
sądzę, stałoby się śmiercią królewskiej choroby.
Jak się zwał, pani, ów człowiek, o którym wspomi-
nasz?
Panie, był to mąż sławny w swej profesji i miał do
owej sławy prawo największe, — Gerard z Narbony.
To prawda, pani, był znakomitością. Król mówił o
nim niedawno z podziwem i żalem; że gdyby wiedza
mogła stawić czoło śmierci, żyłby on nadal dzięki
swej mądrości.
Pragnąłbym, aby nie nabrało to rozgłosu. Czy dama
ta jest córką Gerarda z Narbony?
Jego jedynym dzieckiem, panie, i pozostaje pod moją
opieką. Wierzę, że wykształcenie jej, połączone
z odziedziczonymi przymiotami, uczyni te piękne
dary jeszcze piękniejszymi i obróci je na jej dobro.
Gdyż tam, gdzie wiedza zamieszkuje umysł nieczysty,
trzeba pochwały mieszać z przyganą, jako że przy-
mioty bywają tam zdrajcami. W niej jednak doskonal-
szymi stają się one dzięki prostocie. Uczciwość odzie-
dziczyła, lecz dobroć jej zrodzona jest z niej samej.
Najlepszy to wywar, w jakim dziewica może prze-
chowywać pochwały. Gdy tylko wspomnienie ojca
ściska jej serce, żal przemożny gasi rumieńce życia
na licu. Dość tego, Heleno, dość, bo wydać się
może, że okazujesz więcej smutku, niż go odczu-
wasz.
Żal powściągliwy należny jest zmarłym. Smutek
nadmierny jest wrogiem żyjących.
Jeśli żyjący jest wrogiem smutków, zginą one wkrótce
same, zabite własnym nadmiarem.
Najlepsze życzenia, które umysł twój zrodzi, niechaj
ci służą.
panią, i cześć jej okazuj.
Tak. Wyglądasz mi na żołnierza. Pozwól, że zadam
ci pytanie. Mężczyzna jest nieprzyjacielem dzie-
wictwa. Jak możemy obwarować je przed nim?
Lecz naciera, a nasze waleczne dziewictwo słabe jest
w obronie. Wyjaw nam jakiś fortel wojenny służący
ku obronie.
Nie ma żadnego. Gdy mężczyzna przystąpi do oblę-
żenia, wydrąży w tobie wyłom i rozsadzi cię.
Panno Święta, ratuj nasze biedne dziewictwo przed
owymi, którzy drążą wyłomy i rozsadzają. A czy nie
ma żadnego sposobu wojennego, dzięki któremu dzie-
wica mogłaby uczynić wyłom w mężczyźnie?
Przy drążeniu dziewictwa mężczyzna unosi się w górę
i opada w wyłom uczyniony przez was same. W taki
oto sposób tracicie swe twierdze. Zachowanie dzie-
wictwa jest w królestwie Natury rzeczą niepolityczną.
Utrata dziewictwa służy roztropnemu rozmnażaniu,
gdyż nie urodziła się jeszcze dziewica bez uprzedniej
utraty dziewictwa. To, z czego jesteś uczyniona, jest
kruszcem, z którego czynić można dziewice. Dzie-
wictwo raz utracone, dziesięćkroć razy powtórzone
być może. Dziewictwo zachowane, utracone jest na
wieki. Zbyt zimny to towarzysz. Precz z nim!
Wytrwam przy nim jeszcze odrobinę, choćbym na-
wet miała umrzeć dziewicą.
Rzec o nim można jedynie, że jest przeciwne prawom
Natury. Chwalić dziewictwo to oskarżać wasze matki,
co jest najgrubszym brakiem poszanowania. Ów,
który sam się wiesza, jest dziewicą. Dziewictwo za-
bija samo siebie i winno być grzebane na rozstajnych
drogach z dala od poświęconej ziemi, jako rozpacz-
liwy występek przeciw Naturze. Dziewictwo rodzi
robaki, podobnie jak ser; samo pożera siebie do os-
tatniego kęska i ginie zjedzone przez własne brzucho.
Prócz tego, dziewictwo jest zrzędne, pyszne, leniwe
i samolubne, co jest najbardziej zakazanym przez
Pismo grzechem. Nie trwaj w nim, gdyż przyniesie
ci jedynie stratę. Precz z nim! Za rok możesz je po-
dwoić, co stanowi piękny zysk, bo kapitał niewiele
się pomniejszy. Precz z nim!
Pozwól mi się zastanowić. To prawda, Matko Boża,
że źle mu miłować tego, który go nie miłuje. Lecz jest
to towar, który traci świeżość, ukryty w komorze.
Im dłużej się je przechowuje, tym mniej jest warte.
Precz z nim, póki da się sprzedać. Odstąp je wówczas
gdy poproszą o nie. Dziewictwo, niby stary dworak,
nosi niemodny kapelusz, bogato przybrany w złym
guście, jest jak owe agrafy i wykałaczki, których nie
godzi się już używać. Lepszy pieprz w potrawie
niż pieprzyk na policzku. A to dziewictwo, to sędzi-
we dziewictwo, jest jak owe przywiędłe gruszki fran-
cuskie: wygląd ma nędzny i brak mu soczystości.
Matko Boża, takie właśnie jest: jak przywiędła grusz-
ka! Dawniej była smaczna, lecz dziś jest to tylko przy-
więdła gruszka. Czy chciałabyś się go pozbyć ?
Żegnaj, Helenko mala. Jeśli cię nie zapomnę, po-
myślę o tobie na dworze.
Monsieur Parolles, jesteś urodzony pod dobrotliwą
gwiazdą.
Wojny tak cię poniżyły, że z pewnością urodzony
jesteś pod Marsem.
Sądzę, że raczej wówczas, gdy opadając, cofał się
na niebiosach.
Tak właśnie mówi lęk, nakazując ucieczkę w bez-
pieczne miejsce. Lecz z pomieszania lęku i odwagi
powstała w tobie uskrzydlona cnota, a zresztą, po-
dobają mi się twoje szaty.
Tak jestem zajęty, że nie mogę ci dać ciętej odpo-
wiedzi. Lecz gdy powrócę jako doskonale ogładzony
dworak, spróbuję tak cię okrzesać, byś stała się
godna dwornej rady i umiała ją pojąć. Inaczej um-
rzesz niewdzięcznicą, a zgładzi cię twoja niewiedza.
Żegnaj mi. W wolnej chwili odmów pacierz, a jeśli
zabraknie ci wolnej chwili, wspomnij przyjaciół.
Znajdź dobrego męża i żyj z nim tak jak on z tobą.
Żegnaj mi.
William Shakespeare, Wszystko dobre co się dobrze kończy, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979.
File access denied
Type: application/pdf
File size: 68.42 MB
William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Wszystko dobre co się dobrze kończy, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979, s. 8-18.
Wszystko dobre co się dobrze kończy
Uniform Polish title
Uniform original title
All's Well That Ends Well
Source of scanned image
Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego