William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Żywot Timona z Aten, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986, s. 8-27.

<title type="main">Żywot Timona z Aten Tymon Ateńczyk William Shakespeare Autor przekładu Słomczyński, Maciej (1920-1998) Wydawnictwo Literackie Kraków
AKT I
Scena I Różnymi drzwiami wchodzą Poeta, Malarz, Złotnik i Kupiec. POETA Dzień dobry. MALARZ Cieszę się, widząc cię w zdrowiu. POETA Od dawna już cię nie widziałem. Jakże Świat się posuwa? MALARZ Rośnie i marnieje. POETA Tak, to rzecz znana. Ale coś dziwnego, Coś niezwykłego, coś, co się wymyka Regułom? Popatrz! Magio rozrzutności, Wszystkie te dusze zaklęła moc twoja, Każąc im przybyć tu! Znam tego kupca. MALARZ A ja znam obu. Drugi jest złotnikiem. KUPIEC O, to czcigodny pan. ZŁOTNIK Z wszelką pewnością. KUPIEC Nieporównany człowiek; niestrudzony W okazywaniu niezmiennej dobroci. Wszystkich przewyższa. ZŁOTNIK Przyniosłem tu klejnot — KUPIEC Proszę, daj spojrzeć. Dla pana Timona? ZŁOTNIK Jeśli się zgodzi z jego ceną. Ale — POETA Na stronie, do Malarza. Gdy dla zapłaty chwalimy nikczemność, Plami to chwałę naszych wierszy, które Powinny śpiewać dobro. KUPIEC Oglądając klejnot. Pięknie rżnięty. ZŁOTNIK I doskonały. Spójrz, najczystszej wody. MALARZ Obmyślasz, panie, dzieło poświęcone Temu wielkiemu panu. POETA Mimowolnie Wzrosło to we mnie. Jest nasza poezja Jak guma: sączy się z miejsc, gdzie się rodzi. Ogień z krzemienia tryśnie, gdy go skrzeszesz, Lecz nasz łagodny płomień sam powstaje I jak wezbrany nurt rozrywa brzegi, W które uderzy. A cóż z sobą niesiesz? MALARZ Obraz. Twa książka kiedy się ukaże? POETA Gdy tylko złożę mu ją w darze, panie. Spójrzmy na obraz twój. MALARZ To dobry obraz. POETA Tak. Kompozycja jest wręcz doskonała. MALARZ Cóż, taka sobie. POETA Rzecz godna podziwu, Jak wdzięk postaci współgra z jej godnością! Jaka potęga umysłu goreje W tym oku! Jaką wielką wyobraźnię Widać w tych ustach! Łatwo ten gest niemy Podeprzeć słowem. MALARZ Naśladownictwo życia bardzo miłe. A to dotknięcie, czy dobre? POETA Rzec można, Że dla Natury wzór to osobliwy. Ów sztuczny żywot żywszy jest niż żywy. Pojawia się kilku Senatorów, którzy wchodzą do Timona. MALARZ Jakże się garną do tego pana! POETA Senatorowie ateńscy, szczęśliwi ludzie. MALARZ Spójrz, następni! POETA Widzisz tę rzekę, wezbrany nurt gości; Stworzyłem w dziele mym nieogładzonym Człowieka, który jest umiłowany I uwielbiony przez cały ten padół.. Lot mój swobodny nie goni drobiazgów, Lecz się porusza w miękkim morzu wosku, By nawet jeden przecinek nie cierpiał Od zamierzonej złości na mej drodze. Jest to lot orli, śmiały, nie zostawia Śladów za sobą. MALARZ Jak mam to rozumieć? POETA Chcę ci się zwierzyć. Widzisz, jak wszystkie stany i umysły — Zarówno gładkie i śliskie stworzenia, Jak te skromności pełne i powagi — Niosą swe służby panu Timonowi. Wielki majątek jego, połączony Z naturą pełną dobroci i laski, Podbija biorąc w posiadanie, każe Sercom przeróżnym czcić go najserdeczniej; Nawet pochlebca z twarzą jak zwierciadło, Lub Apemantus, który mało rzeczy Lubi tak bardzo, jak gardzenie sobą — Nawet on pada przed nim na kolana . I otrzymawszy skinienie Timona, Wraca spokojny, wielce wzbogacony. MALARZ Patrzyłem na nich, gdy mówili z sobą. POETA Panie, na pięknym i wysokim wzgórzu Fortunę na jej tronie usadziłem; Zaś u stóp wzgórza roi się tłum ludzi Różnej godności i różnej natury, Zajętych pracą na łonie tej ziemi, A każdy mnożyć pragnie swe znaczenie. Wśród owej rzeszy wlepiających oczy W tę władczą damę jest jeden, którego Stworzyłem na wzór Timona. To jego Fortuna wzywa ruchem dłoni białej Jak kość słoniowa. Jej łaska przemienia Jego rywali w sługi i niewolnych. MALARZ Ten pomysł celnie godzi w środek tarczy. Jak sądzę, tron ten, ta Fortuna, wzgórze I jeden człowiek przywołany gestem Spośród tych wszystkich pozostałych w dole, Idący w górę z wysiłkiem po zboczu Tak stromym, aby osiągnąć szczęśliwość, Dałby się dobrze wyrazić przez kogoś Naszej profesji. POETA Tak. Posłuchaj, panie — Ci wszyscy, którzy przed niedawnym czasem Byli mu równi, a nawet godniejsi, Dziś krok w krok chodzą za nim, wypełniając Komnaty jego swym nadskakiwaniem I deszczem pochwał szeptanych nabożnie Do jego uszu; nawet jego strzemię Mają za świętość; nawet oddychają Świeżym powietrzem, jakby zawdzięczali To także jemu. MALARZ Tak, lecz cóż uczynią? POETA Kiedy Fortuna, tak zmienna i płocha, Zepchnie wzgardliwie swojego kochanka, Ci wszyscy, którzy za nim na szczyt góry Pięli się, pełznąc nawet na czworakach, Dadzą mu runąć i nikt z nich nie zechce Ruszyć za śladem jego stóp schodzących. MALARZ To rzecz powszednia. Mogę pokazać ci tysiąc obrazów Z takim morałem. Ukazują one Bardziej brzemiennie, niż potrafią słowa, Te nagłe ciosy Fortuny. A przecież Dobrze uczynisz; niech pan Timon ujrzy, Że oczy gminu dostrzegają stopę Nad jego głową. Odgłos trąb. Wchodzi TIMON, zwracając się uprzejmie do wszystkich przybyłych; podchodzi do niego Wysłannik Ventidiusa. Jest także LUCILIUS i inni Słudzy. TIMON Mówisz, że uwięziono go? WYSŁANNIK Tak, panie. Gdyż jest winien pięć talentów. Ma małe środki, mocnych wierzycieli. Pragnie uzyskać twe czcigodne pismo Do ludzi, którzy go zamknęli. Jeśli To go zawiedzie, nic mu nie pomoże. TIMON Najszlachetniejszy Ventidius. Nie jestem Z tych, którzy chcą się zaprzeć przyjaciela, Gdy jest w potrzebie. Wiem, że to ktoś godny, Zasługujący, by mu przyjść z pomocą; Którą otrzyma. Dług jego zapłacę I będzie wolny. WYSŁANNIK Wdzięczny aż do zgonu! TIMON Wyślę ten okup. Pozdrów go ode mnie, Niech mnie odwiedzi, gdy odzyska wolność. Nie dosyć, gdy się osłabłych podnosi, Trzeba ich później także wesprzeć. Żegnaj. WYSŁANNIK Panie czcigodny, niech ci szczęście sprzyja! Wychodzi. Wchodzi Stary Ateńczyk. STARY ATEŃCZYK Panie Timonie, zezwól mi przemówić. TIMON Mów, mój ojczulku, otwarcie. STARY ATEŃCZYK Masz sługę, Którego imię brzmi Lucilius. TIMON Mam. Cóż o nim? STARY ATEŃCZYK Najszlachetniejszy Timonie, zechciej go tu przywołać. TIMON Jest tu czy nie ma go? Luciliusie! LUCILIUS Jestem do usług, panie. STARY ATEŃCZYK Panie Timonie, człowiek ten, twój sługa, Nocą nawiedza mój dom. Od dzieciństwa Do oszczędności jestem skłonny. Dzisiaj Lepszy zięć winien przejąć mój majątek, Niż ten, kto mięso wnosi na półmisku. TIMON Tak; i co jeszcze? STARY ATEŃCZYK Nie mam żadnych krewnych Prócz córki, której chcę wszystko zostawić. Dziewczę jest piękne, zaledwie dojrzałe Do zamążpójścia. Nie żałując kosztów Wychowywałem ją jak wielką damę. Twój człowiek stara się zdobyć jej miłość. Panie szlachetny, błagam cię o pomoc. Wzbroń mu dostępu do niej. Gdyż słów moich Nie słucha wcale. TIMON To uczciwy człowiek. STARY ATEŃCZYK A więc nim będzie z pewnością, Timonie. Jego uczciwość sama go nagrodzi; Nie musi mojej córki mieć w dodatku. TIMON Kocha go? STARY ATEŃCZYK Młoda jest i uczuciowa. Uczą nas nasze dawne namiętności, Jak płochą młodość jest. TIMON Do Luciliusa. Kochasz to dziewczę? LUCILIUS Tak, miły panie; i jest mi wzajemna. STARY ATEŃCZYK Jeśli poślubi go bez mojej zgody, Biorę na świadków bogów, że poszukam Swego dziedzica wśród żebraków w świecie I wydziedziczę ją. TIMON A jakie wiano Dasz jej, gdy męża równego poślubi? STARY ATEŃCZYK Dziś trzy talenty, a resztę w przyszłości. TIMON Ten szlachcic służy u mnie już od dawna; To łączy ludzi; więc z niewielkim trudem Wspomogę jego los. Daj mu twą córkę, A zrównoważę wiano, jakie złożysz. STARY ATEŃCZYK Najszlachetniejszy panie, poręcz słowem, A będzie jego. TIMON Oto moja ręka I słowo moje jako przyrzeczenie. LUCILIUS Pokorne dzięki waszej wysokości. Niech odtąd nigdy nic nie będzie moim, Czego nie będziesz mógł zwać twą własnością. Wychodzi. POETA Przyjmij mą pracę i żyj długo, panie! TIMON Dzięki ci. Wkrótce usłyszysz ode mnie. Nie odchodź. Co tam masz, mój przyjacielu? MALARZ Obraz, i proszę, by wasza wysokość Zechciał go przyjąć. TIMON Obraz to rzecz miła. Obraz jest niemal prawdziwym człowiekiem. Gdy podłość zniszczy naturę człowieka, Jest on już tylko tym, co widać zewnątrz. Te malowane postaci są właśnie Tym, co ukażą. Lubię twoje dzieło. Dowiesz się wkrótce, jak mi się podoba. Zaczekaj tutaj, póki nie powrócę Do ciebie. MALARZ Niechaj strzegą cię bogowie! TIMON Witaj, mój panie. Zechciej mi dłoń podać. Musimy wspólnie zjeść posiłek. Panie, Twój klejnot blask ma nienaganny. ZŁOTNIK Jaki? Naganny, panie? TIMON Jest wychwalany do przesytu. Gdybym Chciał ci zapłacić tak, jak go tu cenią, Wpadłbym w ruinę. ZŁOTNIK Został wyceniony Zgodnie z tym, ile dał ten, kto sprzedaje. Wiesz przecież dobrze o tym, że przedmioty O równej cenie, lecz u różnych ludzi, Są wyceniane zależnie od tego, Kim jest właściciel. Wierz mi, drogi panie, Że klejnot zyska, gdy będziesz go nosił. TIMON Drwisz sobie ładnie. KUPIEC Nie, mój dobry panie. Mówi po prostu to, co mówią wszyscy. Wchodzi APEMANTUS. TIMON Spójrzcie, kto przyszedł. Chcecie być zelżeni? ZŁOTNIK Będziemy znosić to wraz z tobą, panie. KUPIEC On nie oszczędza nikogo. TIMON Dobrego ranka życzę ci, miły mój Apemantusie. APEMANTUS Z tym dobrym rankiem zaczekaj do czasu, gdy będę miły; to znaczy do chwili, gdy ty się przemienisz w psa, a te nicponie w uczciwych ludzi. TIMON Czemu nazywasz ich nicponiami, skoro ich nie znasz? APEMANTUS Czy nie są Ateńczykami? TIMON Są. APEMANTUS Więc nie żałuję mych słów. ZŁOTNIK Czy znasz mnie, Apemantusie? APEMANTUS

Wiesz, że cię znam. Przecież nazwałem cię po imieniu.

TIMON Jesteś pełen pychy, Apemantusie. APEMANTUS Najbardziej z tego, że nie jestem Timonem. TIMON Dokąd zdążasz? APEMANTUS Rozbić głowę uczciwemu Ateńczykowi. TIMON Za taki czyn pozbawią cię życia. APEMANTUS

To prawda, jeśli prawo skazuje na śmierć za coś, czego nie da się dokonać.

TIMON Jak ci się podoba ten obraz, Apemantusie? APEMANTUS Najbardziej dzięki swej prostocie. TIMON Czy nie trudził się pięknie ten, który go namalował? APEMANTUS

Piękniej trudził się ten, który zrobił malarza, a przecież jest on tylko paskudztwem.

MALARZ Jesteś psem. APEMANTUS

Twoja matka i ja jesteśmy jednej rasy. Kim jest ona, jeśli jestem psem?

TIMON Czy zjesz posiłek ze mną, Apemantusie? APEMANTUS Nie; nie jadam panów. TIMON Gdybyś tak czynił, rozgniewałbyś damy. APEMANTUS O, one jadają panów. Od tego brzuchy im rosną. TIMON Lubieżna uwaga. APEMANTUS

Skoro ją tak lubieżnie pojąłeś, zatrzymaj ją za swe trudy.

TIMON Jak ci się podoba ten klejnot, Apemantusie? APEMANTUS

Mniej niż otwarte postępowanie, za które nikt nie rzuci nawet miedziaka.

TIMON Ile jest wart? Jak sądzisz? APEMANTUS Niewart mego namysłu. Witaj, poeto! POETA Witaj, filozofie! APEMANTUS Kłamiesz. POETA Czy nim nie jesteś? APEMANTUS Jestem. POETA Więc nie kłamię. APEMANTUS Czy nie jesteś poetą? POETA Jestem. APEMANTUS

Więc kłamiesz. Spójrz na swe ostatnie dzieło, w którym zmyśliłeś, że jest on godnym człowiekiem.

POETA Nie zmyśliłem; on jest godny. APEMANTUS

Tak; jest godny ciebie i opłacenia twej pracy. Ten, który lubi, by mu schlebiano, godny jest swego pochlebcy. Niebiosa, gdybym był wielkim panem!

TIMON Cóż byś uczynił wówczas, Apemantusie? APEMANTUS

To co Apemantus czyni dziś: z całego serca nienawidziłbym wielkiego pana.

TIMON Jak to? Siebie samego? APEMANTUS Tak. TIMON Dlaczego? APEMANTUS

Za to, że rozum mój nie wpadł w gniew i pozwolił mi zostać wielkim panem. Czy nie jesteś kupcem?

KUPIEC Jestem, Apemantusie. APEMANTUS

Niech cię handel zgubi, jeśli nie sprawią tego bogowie!

KUPIEC Jeśli handel to sprawi, sprawią to bogowie. APEMANTUS

Handel jest twym bogiem i niech cię bóg twój zgubi!

Głos trąb. Wchodzi Goniec. TIMON Czyja to trąba? GONIEC To Alcibiades i dwudziestu konnych; Przybyli razem. TIMON Proszę, przyjmijcie ich i tu zaproście. Wychodzi kilku Domowników. Musicie zasiąść do stołu wraz ze mną. Nie odchodź, póki ci się nie odwdzięczę. A po obiedzie ukaż mi swe dzieło. Cieszy mnie widok wasz. Wchodzi ALCIBIADES ze świtą. Witaj mi, panie! APEMANTUS Dobrze już! Dobrze! Niechaj ból poskręca I przegna życie z waszych giętkich stawów! Mało miłości wśród tych słodkich łotrów, A jaka dworność w nich! Ludzka uprzejmość Przeistoczona w małpy i pawiany! ALCIBIADES Panie, tęsknocie mej kres położyłeś I twym widokiem pasę głodne oczy. TIMON Witaj mi, panie. Nim się rozstaniemy, Czas nasz będziemy trwonili obficie Wśród różnych uciech. Upraszam cię, wejdźmy. Wychodzą. Pozostaje APEMANTUS. Wchodzi dwóch Panów. 1 PAN Jaka jest pora dnia, Apemantusie? APEMANTUS Pora, by stać się uczciwym. 1 PAN Ta pora trwa nieustannie. APEMANTUS Tym bardziej jesteś przeklęty, że z niej nie korzystasz. 2 PAN Czy idziesz na ucztę do pana Timona? APEMANTUS

Tak, by ujrzeć, jak mięsiwo wypełnia łotrów, a wino rozgrzewa głupców.

2 PAN Bądź zdrów, bądź zdrów. APEMANTUS Jesteś głupcem życząc mi zdrowia dwukrotnie. 2 PAN Czemu, Apemantusie? APEMANTUS

Trzeba było jedno życzenie zachować dla siebie, gdyż nie mam zamiaru życzyć ci zdrowia.

1 PAN Powieś się! APEMANTUS

Nie uczynię niczego na twą prośbę. Skieruj ją do swego przyjaciela.

2 PAN Precz, nieposkromiony psie, bo cię stąd przepędzę! APEMANTUS Ucieknę jak pies przed kopytami osła. Wychodzi. 1 PAN Jest zaprzeczeniem ludzkości. Pójdź; wejdźmy, By popróbować szczodrości Timona. Swoją dobrocią przekracza granice Samej dobroci. 2 PAN On ich nie przekracza, Ale przebiega. Pluton, ten bóg złota, Jest tylko jego sługą. Siedmiokrotnie Płaci za wszystko, co się dlań uczyni, A podarunek każdy rodzi dawcy Plon wybujały ponad spodziewanie. 1 PAN Nikim nie władał umysł tak szlachetny. 2 PAN Niech długo żyje w bogactwie. Wejdziemy? Pójdę wraz z tobą. Wychodzą.

William Shakespeare, Żywot Timona z Aten, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986.

File access denied

Type: application/pdf

File size: 59.00 MB

William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Żywot Timona z Aten, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986, s. 8-27.

Download a TEI XML fragment

Type: text/html

File size: 0.04 MB

Author

Shakespeare, William (1564-1616)

Uniform Polish title

Tymon Ateńczyk

Uniform original title

Timon of Athens

Collection title

Tymon Ateńczyk

Translation title

Żywot Timona z Aten

Year of publication

1986

Year of completion

1980-1990

Place of publication

Kraków

Place of completion

Kraków

Source of scanned image

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego

Location of original

Open Source Shakespeare (OSS)

Żywot Timona z Aten

Uniform Polish title

Tymon Ateńczyk

Uniform original title

Timon of Athens

Source of scanned image

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego

Translator

Słomczyński, Maciej (1920-1998)

Maciej Słomczyński (1922–1998) był tłumaczem, dramaturgiem i prozaikiem, autorem literatury sensacyjnej. Jako pierwszy na świecie przełożył całość twórczości Shakespeare’a, w...