William Shakespeare, Akt I, scena I, [w:] tenże, Król Henryk IV. Cz. 1 & 2, tłum. Bohdan Drozdowski, Wydawnictwo tCHu, Warszawa 2004, s. 128–135.

<title type="main">Król Henryk IV, część II Henryk IV, część II William Shakespeare Autor przekładu Drozdowski, Bohdan (1931-2013) tCHu Warszawa
AKT PIERWSZY
Scena I Warkworth. Wchodzi Lord Bardolf. LORD BARDOLF Kto tu pilnuje bramy? Wchodzi Odźwierny. Gdzie jest Hrabia? ODŹWIERNY Kim, mam powiedzieć, że pan jesteś? LORD BARDOLF Powiedz Hrabiemu, że Lord Bardolf tutaj czeka. ODŹWIERNY Jego lordowska mość poszedł do sadu. Zechciej więc, wasza łaskawość, zapukać Do furty, sam odpowie. Wchodzi Northumberland. LORD BARDOLF Hrabia przyszedł. Odźwierny wychodzi. NORTHUMBERLAND Co słychać, Bardolf? Dziś każda minuta Może być matką przemocy i rzezi. Czasy są dzikie; niezgoda jak koń Wzdęty przez obrok—uwalnia się z pęt, Tratując wszystko przed sobą. LORD BARDOLF Mój Hrabio, Niosę ci pewne wieści spod Shrewsbury. NORTHUMBERLAND Dobre, Bóg łaskaw? LORD BARDOLF Lepsze być nie mogą. Król został ranny nieomal śmiertelnie I, szczęsnym trafem dla ciebie, mój panie, Twój syn bez trudu zgniótł Księcia Henryka, Obydwu Bluntów zabił Douglas; Książę Jan i Westmoreland i Stafford—uciekli; A dzik Monmoutha, opasły sir John Jest jeńcem twego syna. Cóż za dzień: Walka i pościg i piękne zwycięstwo, Duma tych czasów jakiej świat nie widział Od triumfów Cezara. NORTHUMBERLAND Skąd wiadomość? Widziałeś bitwę? Idziesz spod Shrewsbury? LORD BARDOLF Mówiłem z jednym, panie, wracał stamtąd, Zacności szlachcic, dobrego nazwiska, Zaręczał słowem, że to wieść prawdziwa. NORTHUMBERLAND Wraca mój Travers, którego we wtorek Wysłałem dla zebrania wiadomości. Wchodzi Travers. LORD BARDOLF Milordzie, jegom to minął po drodze Nie może wiedzieć nic bardziej pewnego, Niż to, co trafem usłyszał ode mnie. NORTHUMBERLAND Jakież mi, Travers, niesiesz dobre wieści? TRAVERS Hrabio, Lord Bardolf zawrócił mnie z drogi Wieścią radosną; że koń pod nim lepszy— Pognał przede mną. Zaraz mnie dościga Kłując ostrogą spienionego konia, Upadający ze zmęczenia szlachcic, Staje, by jego skrwawiony koń wytchnął, Pyta o drogę do Chester, ja pytam, Co słychać w Shrewsbury, odparł, że rebelii Niezbyt się wiedzie, i że jest już zimna Ostroga Harrego Percy, co rzekłszy, Spiął ognistego rumaka i skoczył: Schylony w siodle wbił stalowe pięty W zziajane boki biednego zwierzęcia Aż po nasadę kółek. Już bez pytań Zdawał się drogę połykać w galopie. NORTHUMBERLAND Jak? Powtórz! Mówił, że ostroga Henryka—zimna? Gorąca Ostroga Zimną Ostrogą? I że się nie wiedzie Rebelii? LORD BARDOLF Hrabio, pozwól, że coś powiem: Jeśli mój pan, twój syn, nie wygrał, To, na mój honor, za jedwabną wstążkę Oddam mój tytuł i skończmy ten temat. NORTHUMBERLAND Skąd więc ów szlachcic, co mijał Traversa, Mógł znać szczegóły przegranej? LORD BARDOLF Kto? On? To jakiś nędzny hultaj, pewno ukradł Konia, którego dosiadał, i—ręczę Gadał trzy po trzy. Patrz, nowe nowiny. Wchodzi Morton. NORTHUMBERLAND Tak, czoło tego człeka zapowiada Jak tytułowa stronica—tragedię Zawartą w dziele. Tak wygląda brzeg, Na którym fale zaborczego morza Pozostawiły ślady swych zakusów. Powiedz, Mortonie, wracasz spod Shrewsbury? MORTON Uciekam spod Shrewsbury, jaśnie panie, Śmierć tam przywdziała przeraźliwą maskę Na postrach naszym. NORTHUMBERLAND Jak mój syn i brat? Ty drżysz, a bladość twojej twarzy celniej Mówi o sprawie, niż potrafi język. Podobny człowiek, omdlały, bez ducha, Równie zmartwiały, równie obolały, Podniósł zasłonę Priama w środku nocy, By mu powiedzieć, że pół Troi płonie: Lecz nim rzekł słowo—Priam dostrzegł ogień, Jak ja śmierć syna, nimeś o niej doniósł. To chcesz powiedzieć: „twój syn to, owo Zrobił, brat tamto, a tak walczył Douglas", By sycić chciwe ucho ich dzielnością: A w końcu, by je zatkać ostatecznie Westchnieniem, które zburzy te pochwały, Kończąc „Brat, syn twój i wszyscy polegli". MORTON Douglas ocalał, i twój brat, na razie, Lecz co do mego pana, twego syna — NORTHUMBERLAND Wiem, on nie żyje. Jakże szybki język Miewa przeczucie! Można się zaledwie Obawiać czegoś, co jeszcze nieznane I instynktownie czytać z cudzych oczu, Że już się stało to, czego się bano. Powiedz, Mortonie, że wróżby Hrabiego Kłamią, a uznam obelgę za słodką I za mą krzywdę sowicie nagrodzę. MORTON Jesteś zbyt wielki, bym ci się sprzeciwiał, Czujesz zbyt dobrze, lęk twój zbyt zasadny. NORTHUMBERLAND A, mimo wszystko, nie mów, że nie żyje. Widzę w twym oku niechętne wyznanie: Potrząsasz głową jakbyś — mówiąc prawdę — Bał się lub grzeszył. Poległ—powiedz: poległ. O jego śmierci mówiąc — mnie nie dotkniesz; Ten tylko grzeszy, kto zmarłych zniesławia, Nie ten, kto mówi, że martwy nie żyje. Lecz ów, co przyniósł wieść niepożądaną Sam wiele traci, bo potem głos jego Zawsze brzmieć będzie jak żałobny dzwon, Dudniąc w pamięci zgonem przyjaciela. LORD BARDOLF Nie sądzę, panie, że twój syn nie żyje. MORTON Przykro cię zmuszać ażebyś uwierzył W to, czegom nie chciał, Bóg świadkiem, oglądać, Lecz moje oczy widziały go we krwi: Jak z trudem ciosy parował, znużony, Bez tchu, gdy Harry Monmouth, wściekle zwinny, Niezwalczonego powalił Hotspura Na ziemię, z której ten żywy nie powstał. Śmierć więc Hotspura, co umiał zapalić Nawet najtępsze ciury w swym obozie, Raz rozgłoszona zabrała żar, zapał Najhartowniejszych rycerzy odwadze: Oddziałów swoich był pancerną tarczą; Kiedy go brakło — skazani na siebie — Jęli się topić niczym ciężki ołów: I jak ten ołów, że ciężki sam w sobie, Gdy go wystrzelić — mknie z wielką prędkością Nasi też ludzie po tej ciężkiej stracie, Takiej ze strachu nabrali lekkości, Że strzała szybciej nie leci do celu, Niż nasze wojsko, szukając schronienia Za polem walki. Wtedy zacny Worcester Popadł w niewolę, a szalony Szkot, Ów krwawy Douglas, co swym zwinnym mieczem Trzykroć zabijał sobowtóry Króla— Utracił zapał i złagodził hańbę Tych, co podali tyły, bo czmychając, Upadłszy w strachu — dał się pojmać. Kończę: Wygrawszy bitwę, Król natychmiast wysłał Przeciwko tobie, panie, oddział szybki Pod wspólną wodzą młodego Lancastra I Westmorelanda. To wszystko, co wiem. NORTHUMBERLAND Dość będzie czasu, żeby to opłakać. Trucizna leczy; takie wiadomości — Gdybym był zdrowszy—mogłyby mnie zwalić, Ale, żem chory, nawet mnie wzmacniają. I jak ów biedak, którego kończyny Słabe z gorączki, pod ciężarem ciała, Łamią się niczym zawiasy, wzburzony Nowym atakiem — szarpie się jak ogień Z rąk pielęgniarzy; tak i moje członki Osłabłe z bólu, rozwścieczone gniewem, Są trzykroć sobą. Precz więc, licha kulo! Sprężystą muszę, na stalowych nitach Wdziać rękawicę na tę moją dłoń: I ty, mój czepku! Zbyt jesteś frywolną Ochroną głowy, którą królewięta Dufne zwycięstwem zamierzają rozbić. Owińcie teraz czoło moje stalą, I niech nadejdzie ta najgorsza z godzin, Jaką śmie przynieść czas i wściekłość, żeby Z Northumberlanda zmierzyć się furiami! Niech niebo ziemię całuje! Niech ręka Natury dźwignie dzikie śluzy wód! Niech sczeźnie rygor! I niech raz ten świat Przestanie sceną być, na której waśnie Nazbyt powolnej dają się nieść akcji; A w zamian niech pierwszego duch Kaina Panuje piersiom wszystkich, równie żądnych Krwi, by skończyła się ta gburną scena I ciemność stała się grabarzem trupów! LORD BARDOLF Ta spięta wściekłość szkodzi ci, mój panie. MORTON Hrabio, nie rozwódź rozumu z honorem; Tarczą każdego z oddanych ci ludzi Jest zdrowie twoje; gdy zdasz je na łaskę Gwałtownych pasji—musi się załamać. Wdałeś się w wojnę, mój szlachetny panie, Podsumowałeś wszak rachunki szans, Nim dałeś rozkaz „do broni!" Tyś przeczuł, Że syn twój może paść w wymianie ciosów, Tyś wiedział, że idzie po ostrzu miecza Nad niebezpieczną przepaścią że raczej Spadnie zeń, niźli ją przekroczy. Byłeś Tego też świadom, że i jego ciało Można poranić, że jego zaciekłość Pcha go tam zawsze, gdzie najniebezpieczniej. Mimo to rzekłeś „atakuj"; i nic już Nie powstrzymało, choć powstrzymać winno, Tej awantury zrodzonej z uporu. Co się więc stało, albo co wynikło Z tego śmiałego przedsięwzięcia, jestże Czymś więcej nad to, co było możliwe? LORD BARDOLF My, którzy mamy swój udział w tej stracie, Świadomie wyszliśmy w tak groźne morze Z szansą przeżycia jedną do dziesięciu; Wszakże wyzwaliśmy los dla korzyści, Dławiąc rozwagę i lęk przed możliwą Zgubą. Pobici — spróbujmy raz jeszcze Rzucić w ten żywioł życie i majątek. MORTON Czas już najwyższy. Poza tym, mój panie, Mam pewne wieści, a śmiem prawdę mówić, Że Arcybiskup Yorku już wyruszył Na czele znacznych sił. A to jest człowiek Co ludzi wiąże ze sobą podwójnie. Syn twój, mój panie, miał jedynie ciała, Cienie, powłoki mężczyzn podczas walk; I samo słowo „bunt" mogło odbierać Ducha wyczynom ich ciał, więc walczyli Mdło, bez ochoty, jak się pija leki; Po naszej stronie stał tylko ich oręż; Co do ich ducha, czy dusz — słowo „bunt" Zdaje się mrozić je, jak ryby w stawie. Dziś Biskup zmienia powstanie w religię; Wierząc, że w myślach uczciwy i święty— Idą z nim ciałem, i idą z ochotą; Wzmacnia powstanie krwią Króla Ryszarda Zdrapaną z murów zamku Pomfret; spór swój I sprawę z nieba wywodzi; powiada, Że pragnie pomóc tej skrwawionej ziemi, Co ledwie dyszy już pod Bolingbrokiem. Wielcy i mali więc, jak stado owiec Ciągną z nim. NORTHUMBERLAND Wcześniej wiedziałem ja o tym, Lecz, prawdę mówiąc, starła to z pamięci Żałoba świeża. Za mną więc, panowie, Musimy razem obmyślić najlepszy Sposób ratunku i zemsty: listami, Przez gońców trzeba nam skrzyknąć przyjaciół, Zawsze ich mało, dziś brak ich jak nigdy. Wychodzą.

William Shakespeare, Król Henryk IV. Cz. 1 & 2, przeł. Bohdan Drozdowski, Wydawnictwo tCHu, Warszawa 2004, s. 123-244.

Pobierz PDF książki

Typ: application/pdf

Rozmiar: 63.66 MB

William Shakespeare, Król Henryk IV. Cz. 1 & 2, przeł. Bohdan Drozdowski, Wydawnictwo tCHu, Warszawa 2004, s. 123-244.

Plik zabezpieczony

Typ: application/pdf

Rozmiar: 63.69 MB

William Shakespeare, Akt I, scena I, [w:] tenże, Król Henryk IV. Cz. 1 & 2, tłum. Bohdan Drozdowski, Wydawnictwo tCHu, Warszawa 2004, s. 128–135.

TEI XML

Typ: text/html

Rozmiar: 0.02 MB

Autor

Shakespeare, William (1564-1616)

Tytuł ujednolicony pol.

Henryk IV, część II

Tytuł ujednolicony oryg.

Henry IV, Part II

Tytuł kolekcji

Henryk IV, część 2

Tytuł przekładu

Król Henryk IV, część II

Rok wydania

2004

Rok powstania

2000-2010

Miejsce wydania

Warszawa

Miejsce powstania

Warszawa

Wydawca

tCHu

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Lokalizacja oryginału

Open Source Shakespeare (OSS)

Król Henryk IV, część II

Tytuł ujednolicony pol.

Henryk IV, część 2

Tytuł ujednolicony oryg.

Henry IV, Part II

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Tłumacz

Drozdowski, Bohdan (1931-2013)

Bohdan Drozdowski (1931–2013) był poetą, tłumaczem, dramatopisarzem i prozaikiem, autorem reportaży i słuchowisk. Przetłumaczył osiem dramatów Shakespeare’a, w tym pięć...