William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Król Lear, przeł. Stanisław Barańczak, „W drodze”, Poznań 1991, s. 9–22.

<title type="main">Król Lear Król Lear William Shakespeare Autor przekładu Barańczak, Stanisław (1946-2014) "W Drodze" Poznań
AKT PIERWSZY
Scena pierwsza Sala w pałacu Króla Leara. Wchodzą Kent, Gloucester i Edmund KENT

Zawsze myślałem, że król sprzyja nie tyle księciu Kornwalii, ile raczej księciu Szkocji.

GLOUCESTER

I nam się tak zawsze zdawało. Ale teraz, kiedy zabrał się do podziału królestwa, trudno wywnioskować, którego z ksią- żąt ceni wyżej. Wykroił dzielnice tak równo, że obaj mogą je badać przez lupę, a żaden nie znajdzie powodu, aby zazdrościć drugiemu.

KENT A to chyba twój syn, hrabio? GLOUCESTER

Przynajmniej wychowany moim kosztem. Tyle razy płoną- łem ze wstydu przyznając się do niego, że zdołałem się już zahartować.

KENT

Tak to bywa z dziećmi — nieraz człowiek nie wie, co po- cząć.

GLOUCESTER

Za to matka tego młodziana wiedziała, jak począć. Zaraz też pogrubiała w pasie i synalek zjawił się w kołysce prędzej niż mąż w łóżku. Grzechy młodości... Pewnie mnie potępiasz?

KENT

Trudno potępiać ten grzech, skoro jego owoc jest tak do- rodny.

GLOUCESTER

Musisz wiedzieć, hrabio, że mam też syna z prawego łoża — jest starszy od tego o parę lat, co nie znaczy, że go bar- dziej kocham. Ten tu nicpoń przyszedł na świat dość bez- czelnie, bo nieproszony; ale matkę miał urodziwą i majstro- wanie go dało mi sporo uciechy, więc nie było rady, musia- łem bękarta uznać. Edmundzie, znasz tego pana?

EDMUND Nie, ojcze. GLOUCESTER

To hrabia Kent. Zapamiętaj sobie, że to mój czcigodny przy- jaciel.

EDMUND Sługa waszej dostojności. KENT

Od razu cię polubiłem, chłopcze. Chciałbym cię bliżej po- znać.

EDMUND Postaram się na to zasłużyć. GLOUCESTER Był przez dziewięć lat za granicą i wkrótce znowu wyjedzie. Fanfara. Król nadchodzi. Wchodzi dworzanin niosący diadem, za nim Król Lear, następnie książęta Korn- walii i Szkocji, wreszcie Goneryla, Regana i Kordelia oraz świta. LEAR Sprowadź, Gloucesterze, władców Francji i Burgundii. GLOUCESTER Słucham, najjaśniejszy panie. Wychodzi z Edmundem. LEAR Pora objawić nasz skrywany zamysł. Gdzie mapa? Wiedzcie, żeśmy podzielili Królestwo na trzy części; mamy zamiar Na starość wyzbyć się trudów i trosk: Niech je dźwigają młodsze barki, my zaś, Wolni od tego brzemienia, będziemy Wlec się ku śmierci. Nasz synu z Kornwalii I równie drogi nam synu ze Szkocji: Jest naszą wolą ustalić w tej chwili Rozmiar posagu każdej z naszych córek, Aby już dziś zapobiec przyszłym sporom. Od dawna bawią też na naszym dworze Dwaj pretendenci do ręki najmłodszej Córki, panowie Francji i Burgundii: Należy im się odpowiedź. A zatem, Skoro zrzekamy się dziś tronu, ziemi I steru państwa — powiedzcie mi, córki, Która z was kocha ojca najgoręcej. Jej się należy najhojniejszy posag: Kto ma pierwszeństwo w miłości do ojca, Przoduje w innych cnotach. Gonerylo, Jesteś najstarsza, a więc przemów pierwsza. GONERYLA Ojcze, miłuję cię bardziej niż język Umie wysłowić, a droższy mi jesteś Nad światło oczu, powietrze, swobodę, Najrzadsze skarby; ty wiesz, że cię kocham Nad życie, szczęście, zdrowie, piękność, honor; Kocham, jak tylko dziecko może kochać, A ojciec być kochanym; do utraty Tchu, do zupełnej bezsilności mowy, Do bezgranicznej granicy kochania. KORDELIAna stronie A ja — co powiem? Ja kocham bez słów. LEAR Całą krainę, od tej do tej linii, Jej żyzne pola i cieniste lasy, Rzeki ryb pełne i rozległe łąki, Przyznaję tobie. Niech wiecznie nią włada Potomstwo, które zrodzisz księciu Szkocji. Cóż powie druga nasza córka, żona Księcia Kornwalii, najmilsza Regana? REGANA Z tego samego kruszcu, co i siostra, Tyle co ona jestem warta. Każde Jej słowo trafia w sedno mej miłości, Choć jest zarazem zbyt ubogie, bowiem Nie tylko miłość czuję, lecz i wrogość Dla wszelkich innych olśnień znanych zmysłom, Zdolna do szczęścia tylko w słońcu twojej Miłości, ojcze. KORDELIAna stronie O, biedna Kordelia; A jednak — nie tak biedna; moja miłość To skarb, co większą ma wagę niż słowa. LEAR Tobie i twemu potomstwu na wieki Przypada pełna trzecia część królestwa, Nie mniej rozległa, zasobna i wdzięczna Niż obszar, który dałem Goneryli. A ty, najmłodsza z moich trzech radości, Ty, której padły do dziewczęcych stóp Winnice Francji i łąki Burgundii — Cóż powiesz, aby uzyskać w nagrodę Jeszcze bogatszy dział niż twoje siostry? Mów. KORDELIA Nic, mój ojcze. LEAR Nic? Jak to „nic"? KORDELIA Nic. LEAR Z niczego nic nie uzyskasz. Mów zatem. KORDELIA Choć bardzo cierpię, nie mogę się przemóc, By dźwignąć serce na wysokość warg. Kocham cię, ojcze mój, tak jak powinnam, Ni mniej, ni więcej. LEAR Jakże to, Kordelio? Popraw, co powiedziałaś. Nie chcesz chyba Zaszkodzić swojej przyszłości. KORDELIA Mój panie, Dałeś mi życie, chowałeś, kochałeś; Ja w zamian spełniam swoje obowiązki, Jestem posłuszna, kocham cię, szanuję. Dlaczegóż siostry wychodziły za mąż, Jeśli rzekomo mają w sercu miejsce Tylko dla ciebie? Ten, z którego dłonią Moją dłoń stuła zwiąże przed ołtarzem, Uniesie z sobą pół mojej miłości, Połowę posłuszeństwa i szacunku. Nigdy nie wyjdę za mąż tak jak siostry — Całą swą miłość przeznaczając ojcu. LEAR Z serca to mówisz? KORDELIA Z głębi serca, ojcze. LEAR Tak młoda i tak nieczuła? KORDELIA Młoda, panie mój, i szczera. LEAR Dobrze więc — szczerość będzie twym posagiem! Przysięgam bowiem na święty blask słońca, Na tajemnice księżyca i nocy, Na wszelkie wpływy ciał niebieskich, które Rządzą istnieniem człowieczym i śmiercią, Że oto zrzekam się ojcowskiej władzy, Więzów rodzinnych i wspólnoty krwi, Abyś na zawsze pozostała obca Mojemu sercu! Barbarzyński Scyta Lub dzikus, który łakomie pożera Własne potomstwo, znajdzie w mojej duszy Więcej współczucia, litości, pomocy, Niż ty, Kordelio — moja była córko! KENT Najmiłościwszy królu... LEAR Ani słowa! Trzymaj się z dala, gdy smok zionie ogniem. Kiedy pomyślę, że to ją kochałem Najbardziej... że to jej czułe starania Miały osłodzić moje późne lata... Precz z moich oczu! Niech w grobie nie zaznam Spokoju, jeśli z ojcowskiego serca Jej nie wyrzucę! Ruszże się tam który, Wezwać mi panów Francji i Burgundii! A wy, książęta Kornwalii i Szkocji, Do dwóch posagów dołączcie ten trzeci, Niedoszły posag panny, która niechaj Poślubi własną „szczerość" — pychę raczej! Was dwóch obdarzam łącznie moją władzą, Przywilejami i wszelką godnością Majestatowi należną. My sami Zatrzymujemy sobie stu rycerzy Na waszym żołdzie, i w waszych siedzibach Na zmianę stawać będziemy co miesiąc. Zachowujemy tylko tytuł króla I przynależne mu względy. Ster władzy, Dochody, rządy — wszystko to jest wasze, Drodzy synowie; potwierdźcie to, dzieląc Ten diadem między siebie. KENT Mój monarcho, Ty wiesz, żem zawsze czcił cię jako króla, Kochał jak ojca, słuchał jako mistrza, W modłach wspominał cię jako patrona... LEAR Łuk jest napięty; nie wchodź w drogę strzale. KENT Wypuść ją raczej, choćby grot miał utkwić W mym sercu. Kent ma prawo do grubiaństwa, Gdy Lear oszalał. Cóż ty czynisz, starcze? Myślisz, że trwoga zamknie usta słudze, Gdy pan ulega pochlebstwom? Jest sprawą Honoru mówić bez ogródek, kiedy Król palnie głupstwo. Pozostań na tronie, Starannie rozważ sprawę i powściągnij Ten zdrożny pośpiech. Ręczę własną głową: Najmłodsza córka nie kocha cię najmniej; Cichy głos świadczy nie o pustym sercu — Raczej o braku tej próżni, co dudni W wielu donośnych słowach. LEAR Dość już! zamilcz, Jeśli ci życie miłe! KENT Moje życie I tak służyło zawsze jako pionek W grze przeciw twoim wrogom; bez wahania Oddam je w walce o twe dobro. LEAR Precz stąd! KENT Chcę tylko, królu, abyś lepiej widział; Chcę twoje oko nawodzić na cel. LEAR Na Apollina... KENT Tak, na Apollina Klnę się, że wzywasz bogów nadaremnie. LEAR Zdradziecki sługo! Chwyta za miecz. KSIĄŻĘ SZKOCJI I KSIĄŻĘ KORNWALII Powstrzymaj się, panie! KENT Tak, właśnie: zabić lekarza, zapłatę Wręczyć chorobie! Cofnij darowiznę, Bo, póki mogę wydobyć krzyk z gardła, Będę wciąż wołał: czynisz źle. LEAR Posłuchaj, Zdrajco! Poddanym jesteś, więc posłuchaj! Chciałeś nas skłonić do złamania słowa, Co nigdy dotąd nam się nie zdarzyło, I poważyłeś się stanąć zuchwale Pomiędzy naszą władzą a decyzją, Czego nie ścierpi nasz stan i natura: Z woli królewskiej masz za to nagrodę. Dajemy ci pięć dni, byś się opatrzył W to, czego trzeba, aby stawić czoło Wrogim przypadkom; lecz na szósty dzień Masz swój przeklęty grzbiet wynieść z królestwa. Jeśli za dziesięć dni ktoś zauważy Twój nędzny kadłub w naszych posiadłościach, Zginiesz natychmiast. Precz stąd! Na Jowisza, Tego wyroku nic już nie odwróci. KENT Żegnaj. Gdy takim królem chcesz być, panie, Wolność tam znajdę, a tutaj — wygnanie. Do Kordelii: Ciebie, dzieweczko, niech strzegą bogowie: Zacną myśl trafnie wyraziłaś w słowie. Do Regany i Goneryli: Wasze zaś mowy niech sprawdzą się w czynie: Inaczej słowo w nicość się rozpłynie. Żegnam was wszystkich; odtąd szlak mój stary Prowadzić będzie przez nowe obszary. Wychodzi. Fanfara. Wchodzi Gloucester z władcami Francji i Burgundii oraz świtą. GLOUCESTER Oto król Francji i książę Burgundii, Wasza królewska mość. LEAR Drogi nasz książę, Ciebie — godnego zaiste rywala Króla w staraniach o rękę Kordelii — Pytamy najpierw: jakiego co najmniej Trzeba posagu, ażebyś nie ustał W swoich zabiegach? KSIĄŻĘ BURGUNDII Najjaśniejszy panie, Nie pragnę więcej, niż ofiarowałeś, I wiem, że nie dasz mniej. LEAR Owszem, gdy córka Była nam droga, miała taką wartość; Lecz teraz spadła w cenie. Oto ona. Jeśli cokolwiek w jej skromnej postaci Lub ona cała, z dodatkiem królewskiej Niełaski tylko, gust twój zadowala — Bierz ją, jest twoja. KSIĄŻĘ BURGUNDII Nie wiem, co powiedzieć. LEAR Czy chcesz ją właśnie taką — bez przyjaciół, Świeżo wydaną na naszą nienawiść, Z klątwą w posagu i wygnaniem w herbie — Czy chcesz ją, pytam, z tymi usterkami Wziąć czy odrzucić? KSIĄŻĘ BURGUNDII Wybacz, królu. W takim Ujęciu sprawy wybór nie istnieje. LEAR Więc rzuć ją, panie, bo klnę się na moce, Co mnie stworzyły, że mówię ci prawdę: To cały jej majątek. Do Króla Francji: Ciebie, królu, Nazbyt miłuję, abym miał cię związać Z przedmiotem mojej nienawiści. Błagam, Wynajdź godniejszą adresatkę uczuć Niż ta nędznica, do której Natura Wstydzi się przyznać. KRÓL FRANCJI To rzecz niepojęta, Że córka, w której miałeś do tej chwili Ulubienicę, wieczny temat pochwał, Balsam starości — w jednym okamgnieniu Mogła popełnić grzech aż tak potworny, Żeś zdarł z niej wszystkie suknie twojej łaski. Czyn to być musiał nieludzkiej szpetoty, Chyba że afekt, któryś jej przysięgał, Był od początku fałszem. Tak czy owak, Aby uwierzyć w jej zło, trzeba wiary, Której sam rozum bez udziału cudu Nie wszczepi we mnie. KORDELIA Zaklinam cię, królu, Jeżeli brak mi oleiście gładkiej Umiejętności pokrywania słowem Pustych zamiarów (bo gdy coś zamierzam, Zawsze to spełniam, nim zdążę przemówić), Błagam, racz chociaż oświadczyć publicznie, Że mnie nie plami mord albo występek I że niełaski twej nie spowodował Mój czyn bezwstydny lub haniebny krok, Lecz ten brak, który czyni mnie bogatszą — Brak przypochlebnych oczu i języka, Którego wcale mieć nie pragnę, chociaż To, że go nie mam, odbiera mi ciebie. LEAR Lepiej ci było wcale się nie rodzić, Niż pożałować mi dobrego słowa. KRÓL FRANCJI Więc o to chodzi? Więc cała jej wina To niewylewność, przez którą czyn nieraz Wyprzedza słowo? Mój książę Burgundii, Cóż powiesz tej panience? Miłość nie jest Miłością, jeśli zależy od względów Całkiem ubocznych. Nie chcesz jej poślubić? Jest przecież sama swym własnym posagiem. KSIĄŻĘ BURGUNDII Królu, daj tylko część, którą uprzednio Sam wyznaczyłeś — a w tej samej chwili Kordelia stanie się księżną Burgundii. LEAR Nie dam. Przysiągłem. I słowa nie cofnę. KSIĄŻĘ BURGUNDII Przykro mi, pani: straciłaś już ojca, A teraz tracisz męża. KORDELIA Pokój z tobą, Książę — miłujesz nie mnie, lecz majątek, Toteż ślub z tobą nie był mi pisany. KRÓL FRANCJI Kordelio, biedna, ale najbogatsza, Precz odepchnięta, lecz droższa nad wszystkie, Znienawidzona, lecz najukochańsza, Biorę cię razem z twoimi cnotami. Niech prawo uzna, że wolno mi podnieść, Co odrzucone. Któż bogów zrozumie? Nieprzenikniona jest ich tajemnica: Chłód ich pogardy żar we mnie podsyca. Ta, którą ledwie dziś wydziedziczono, Nagle jest panią Francji, moją żoną. Wszystkie Burgundie świata to za mało, Abym odstąpił tę perłę wspaniałą. Do Kordelii: Żegnaj ich, chociaż skrzywdzili cię srodze. Co tutaj tracisz, tam ci wynagrodzę. LEAR A bierz ją sobie i niech wam się darzy! Nie mamy takiej córki i jej twarzy Nie chcemy widzieć. Jedźcie do swych włości Bez błogosławieństw naszych i miłości. Do księcia Burgundii: Chodź, zacny książę. Fanfara. Wychodzą Lear, książę Burgundii, książę Kornwalii, książę Szkocji, Glou- cester i świta. KRÓL FRANCJI Pożegnaj siostry. KORDELIA Klejnoty ojca naszego, żegnajcie. Widzę was dobrze okiem łzą przemytym, Wiem, kim jesteście. Siostrze nie przystoi Nazywać waszych przywar po imieniu. Kochajcie ojca. Wasze serca, pełne Ponoć miłości, niechaj go przygarną. Sama, niestety, będę zbyt daleko: Inaczej byłby pod lepszą opieką. Bywajcie zdrowe. REGANA Nie ucz nas naszej powinności. GONERYLA Raczej Staraj się zdobyć łaski męża, który Wziął ciebie z ręki losu jak jałmużnę. Skąpiłaś ojcu posłuszeństwa, przeto On ci odpłaca niechęci monetą. KORDELIA Czas zdejmie kiedyś obłudy pokrywę I nasze winy odsłoni prawdziwe. Życzę wam szczęścia. KRÓL FRANCJI Chodź, moja Kordelio. Wychodzą Król Francji i Kordelia. GONERYLA

Siostro, mam ci wiele do powiedzenia. Dotyczy to bardzo blisko nas obu. Ojciec wyjedzie chyba jeszcze dziś wieczór?

REGANA

Z pewnością. Pojedzie do ciebie; następny miesiąc spędzi u nas.

GONERYLA

Widzisz, jaki kapryśny stał się na starość. Dzisiejsze zdarze- nie było najlepszym dowodem. Zawsze najbardziej kochał naszą siostrę, więc tym bardziej uderza pochopność, z jaką potępił ją i odtrącił.

REGANA

Wiek mąci mu umysł; ale on właściwie nigdy dobrze nie wiedział, czego chce.

GONERYLA

Nawet za najlepszych lat, gdy zdrowie mu dopisywało, był popędliwy. A teraz — czego się możemy spodziewać? Nie tylko dawno zakorzenionych przywar, ale w dodatku tego, co przynosi choleryczna i schorowana starość, wszystkich jej dziwactw i wybryków.

REGANA

Na przykład takich porywczych posunięć jak wypędzenie Kenta.

GONERYLA

Albo takich uprzejmości jak przy rozstaniu z królem Francji. Musimy utworzyć wspólny front. Bo jeśli ojciec będzie nadal tak się szarogęsić, to nawet jego ostatnie zrzeczenie się władzy nic nam nie pomoże.

REGANA Trzeba się nad tym zastanowić. GONERYLA Musimy działać, póki jeszcze się da. Wychodzą.

William Shakespeare, Król Lear, przeł. Stanisław Barańczak, „W drodze”, Poznań 1991.

Plik zabezpieczony

Typ: application/pdf

Rozmiar: 70.63 MB

William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Król Lear, przeł. Stanisław Barańczak, „W drodze”, Poznań 1991, s. 9–22.

TEI XML

Typ: text/html

Rozmiar: 0.03 MB

Autor

Shakespeare, William (1564-1616)

Tytuł ujednolicony pol.

Król Lear

Tytuł ujednolicony oryg.

King Lear

Tytuł kolekcji

Król Lear

Tytuł przekładu

Król Lear

Rok wydania

1991

Rok powstania

1990-2000

Miejsce wydania

Poznań

Miejsce powstania

Cambridge, MA

Wydawca

"W Drodze"

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Lokalizacja oryginału

Open Source Shakespeare (OSS)

Król Lear

Tytuł ujednolicony pol.

Król Lear

Tytuł ujednolicony oryg.

King Lear

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Tłumacz

Barańczak, Stanisław (1946-2014)

Stanisław Barańczak (1946–2014) był poetą, tłumaczem i krytykiem literackim. Przełożył w latach 1990–2001 dwadzieścia pięć dramatów Shakespeare’a, jak również znaczną...