William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Dwaj szlachcice z Werony, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979, s. 8-16.
Miejsce pod gołym niebem.
Wchodzą
Kochać, to wzgardę kupować rozpaczą,
Spojrzenie czułe westchnieniem, a chwilę
Szczęścia dwudziestu nocami czuwania:
Jeśli zwyciężysz, zdobycz twa wątpliwa,
Jeśli ulegniesz, niewątpliwa strata,
Jak bądź: rozumem zdobyte szaleństwo
Albo szaleństwem rozum pokonany.
Panie Proteusie, niech cię Bóg zachowa! Czyś
widział mego pana?
Sądzisz więc, że pan mój jest pasterzem, a ja bara-
nem?
Jeśli tak, we śnie i na jawie rogi me są rogami me-
go pana.
Pasterz szuka owiec, nie owce pasterza, lecz ja
szukam mego pana, a pan mój mnie nie szuka.
Tak więc nie jestem baranem.
Owce poszukując paszy idą za pasterzem, pasterz
poszukując jadła nie idzie za owcami. Ty, chcąc
zapłaty, idziesz do pana twego, twój pan, chcąc
zapłaty, nie idzie do ciebie: tak więc jesteś owcą.
Tak, panie: ja, zbłąkana owieczka, dałem jej,
zrypanej owieczce, twój list, a ona, zrypana owieczka,
nie dała mi, zbłąkanej owieczce, nic za me trudy.
Jeśli miejsce ma za ciasne, rozepchaj ją swym kij-
kiem.
Nie. I tu zszedłeś na manowce. Kij przyda się na
twą niewartą funta kłaków skórę.
Mylisz się. Mniej niż funta chcę zarobić za odnie-
sienie twego listu.
Nie pojąłeś, panie. Mówię, że przytaknęła, a ty
pytasz, czy przytaknęła, a ja mówię, że tak.
Gdyś się tak utrudził złożeniem tego razem, weź to
za swe trudy.
Matko Boża! Listy noszę od ciebie nie mając, prócz
słowa „głupie", nic za me trudy.
A jednak nie może on dognać twej powolnej sa-
kiewki.
Dość, dość, otwórz serce i powiedz krótko, co
powiedziała.
Otwórz sakiewkę, aby pieniądz i odpowiedź mogły
razem wyskoczyć.
Dobrze, mój panie, masz tu za swe trudy.
pieniądz./
By rzec prawdę, panie, myślę, że ciężko ci będzie
ją zdobyć.
Panie, nie mogłem wydobyć od niej niczego, nie,
nawet dukata za oddanie twego listu. A gdy okazała
się tak twarda dla mnie, który przyniosłem twe
myśli, obawiam się, że okaże się równie twarda,
gdy rzeknie ci, co myśli o tobie. Nie dawaj jej żad-
nych podarunków, prócz kamieni, gdyż twarda jest
jak stal.
Nic, nawet nie „weź to za swe trudy". Aby okazać
swą hojność, za co dzięki ci, dałeś mi sześciopen-
sówkę. W odpłatę za to sam odtąd noś swe listy:
tak więc, panie, pójdę cię polecić memu panu.
William Shakespeare, Dwaj szlachcice z Werony, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979.
Plik zabezpieczony
Typ: application/pdf
Rozmiar: 64.58 MB
William Shakespeare, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Dwaj szlachcice z Werony, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979, s. 8-16.
Dwaj szlachcice z Werony
Tytuł ujednolicony pol.
Tytuł ujednolicony oryg.
Two Gentlemen of Verona
Źródło skanu
Zbiory prywatne