Wiliam Szekspir, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Otello, Król Lir, Makbet, przeł. Zofia Siwicka, Książka i Wiedza, Warszawa 1951, s. 201–217.

<title type="main">Król Lir Król Lear William Shakespeare Autor przekładu Siwicka, Zofia (1894-1982) Książka i Wiedza Warszawa
AKT I
Scena I PAŁAC KRÓLA LIRA (Wchodzą Kent, Gloster i Edmund) KENT

Myślałem, że król bardziej sprzyja księciu Albanii niż księ- ciu Kornwalii.

GLOSTER

Tak się nam zawsze zdawało, ale teraz, przy podziale kró- lestwa nie widać, którego z książąt więcej ceni, bo szale są tak wyrównane, że najdokładniejsze badania nie mogły- by doprowadzić do wyboru jednej lub drugiej połowy.

KENT Czy to nie syn wasz, panie? GLOSTER

Ja dałem mu życie. Tak często rumieniłem się przyznając się do niego, żem się już teraz na to zahartował.

KENT Nie mogę was pojąć. GLOSTER

Ale matka tego młodzieńca mnie pojęła, toteż pogrubiała w pasie, no, i panie, prędzej miała syna w kołysce niż męża w łóżku. Czy to wam pachnie grzechem?

KENT

Nie mógłbym pragnąć, aby ten grzech nie został popełnio- ny, skoro jego owoc jest tak dorodny.

GLOSTER

Ale mam, panie, i syna prawowitego — jest od tego kilka lat starszy — który mi przecież wcale nie jest droższy. Chociaż ten łobuz przyszedł na świat trochę zuchwale, za- nim po niego posłano, wszakże jego matka była piękna. Dobra była zabawa, gdy miał być stworzony, a więc do bękarta trzeba się przyznać. Czy znasz tego czcigodnego szlachcica, Edmundzie?

EDMUND Nie, panie. GLOSTER

To jest hrabia Kentu. Pamiętaj o nim na przyszłość jako o moim szlachetnym przyjacielu.

EDMUND Służby moje składam Waszej Wielmożności. KENT Muszę cię pokochać i pragnąłbym poznać cię bliżej. EDMUND Panie, będę się starał na to zasłużyć. GLOSTER

Był przez dziesięć lat za granicą i teraz znowu wyjedzie. Król nadchodzi.

(Odgłos trąb. Wchodzi dworzanin niosący diadem. Król Lir, książę Kornwalii, książę Albanii, Goneril, Regan, Kordelia i orszak) KRÓL LIR Wprowadź tu władców Francji i Burgundii, Glosterze! GLOSTER Idę, miłościwy panie. (Wychodzą Gloster i Edmund) KRÓL LIR Tymczasem skryty nasz zamiar ogłosim. Dajcie mi mapę. Wiedzcie, że królestwo Podzieliliśmy na trzy części. Mamy Też mocny zamiar strząsnąć wszelkie troski I sprawy z naszej starości i młodszym Siłom przekazać, by nie obciążonym Wlec się ku śmierci. Nasz synu z Kornwalii I ty też nie mniej kochany z Albanii, Mamy niezłomną wolę tej godziny Ogłosić córek posagi, by przyszłym Waśniom już teraz zapobiec. Książęta Francuski oraz burgundzki, rywale Wielcy o miłość ku córce najmłodszej, Długo w zalotach na dworze tym trwają I dziś mam dać im odpowiedź. Powiedzcie, Me córki, jako że mamy się wyzuć Z dzierżaw, trosk stanu, jak i panowania, Która z was, pytam, najbardziej nas kocha, Byśmy największą hojność okazali Tam, gdzie naturę prześciga zasługa, Goneril, córko najstarsza, mów pierwsza. GONERIL Ojcze, miłuję was więcej, niż słowa Wyrazić mogą, niż źrenicę oka, Przestrzeń, swobodę, nad wszystko, co cenne, Bogate, rzadkie i nie mniej od życia, Szczęścia, piękności i sławy — jak żadne Jeszcze nie kochało dziecko ni ojciec Nie był kochany. To miłość, co oddech Zapiera, mowie odbierając siłę. Nad wszelką miarę miłuję was, ojcze. KORDELIA (Na stronie) Cóż ma Kordelia rzec? Kochać i milczeć. KRÓL LIR Wszystkich obszarów od tej do tej linii, Cienistych lasów i równin bogatych, Wielu rzek rybnych oraz łąk rozległych Czynimy ciebie panią, twym potomkom Z księciem Albanii dając to na wieki. A druga nasza córka, droga Regan, Małżonka księcia Kornwalii, cóż powie? REGAN Z tego samego ja kruszcu co siostra I jej wartością mnie oceń. W mym sercu Tak szczerym czuję, że już wyraziła, Czym jest ma miłość, ale nazbyt krótko. Bo ja wyznaję, żem wrogiem jest wszelkich Innych radości, nawet najcenniejszych Dla naszych zmysłów. Szczęście znaleźć mogę Jedynie w waszej miłości, mój panie. KORDELIA (Na stronie) Biedna Kordelia! A przecie nie biedna, Bo jestem pewna, że miłość ma bardziej Bogata niźli mój język. KRÓL LIR Tobie i twoim w dziedzictwie Zostaje pełna część trzecia pięknego Królestwa, co do obszaru, wartości I wdzięku równa jest części oddanej Goneril. Teraz ty, nasza pociecho, Chociaż ostatnia, przecież nie najmniejsza, O której młodą miłość zabiegają Winnice Francji i mleko Burgundii, Co ty powiedzieć możesz, aby zyskać Jeszcze bogatszą część niż siostry? Mówże! KORDELIA Nic, panie. KRÓL LIR Nic? KORDELIA Nic. KRÓL LIR Z niczego nic nie wyniknie. Mów jeszcze! KORDELIA Takam nieszczęsna, lecz nie umiem wylać Serca ustami. Kocham Wasz Majestat Tak jak powinnam, ni mniej ani więcej. KRÓL LIR Jak to, Kordelio? Popraw twoją mowę, Inaczej los swój popsujesz. KORDELIA Mój dobry Panie, tyś spłodził mnie, chował i kochał, A ja oddaję mój dług jak należy: Słucham cię, kocham i czczę ciebie wielce. Po cóż mym siostrom mężowie, jeżeli, Jak mówią, ciebie jedynie kochają? Gdy pójdę za mąż, ten, w którego ręce Ślub złożę, weźmie połowę miłości, Połowę starań mych i obowiązków. Na pewno nigdy nie wyjdę tak za mąż Jak siostry, ojca jedynie kochając. KRÓL LIR Czy z serca mówisz? KORDELIA Tak, dobry mój panie. KRÓL LIR Tak młoda i tak nieczuła. KORDELIA Tak młoda, panie, i szczera. KRÓL LIR Niechże tak będzie: niech szczerość zostanie Twym wianem, gdyż — na ten święty blask słońca, Na tajemnice Hekaty i nocy I na obroty wszelkich ciał niebieskich, Przez które żyjem i żyć też przestajem — Zrzekam się tutaj mej ojcowskiej pieczy, Związków rodzinnych i krwi mej wspólnoty. Stajesz się odtąd mnie i memu sercu Obcą na zawsze. Barbarzyński Scyta Lub ten, co własne potomstwo pożera, By głód nasycić, będzie memu sercu Tak samo bliski, znajdzie litość, pomoc, Jak ty, ta niegdyś ma córka! KENT O panie! KRÓL LIR Milcz, Kencie! Nie wchodź pomiędzy smoka i gniew jego. Jam ją najbardziej kochał i myślałem Oddać, jej czułej pieczy resztę życia. Precz! Zejdź mi z oczu! Niech w grobie nie zaznam Spokoju, jeśli z ojcowskiego serca Jej nie wyrzucę! Wołać króla Francji! Któż się poń ruszy? I księcia Burgundii! A wy z Kornwalii i Albanii złączcie Z wianem dwóch córek także i część trzecią. Niech ją zaślubi pycha, którą ona Szczerością zowie. Was dwóch przyoblekam We władzę moją, moc, wszelkie godności, Co z majestatem się łączą. My sami Przebywać będziem u was po miesiącu I zachowamy sobie stu rycerzy, Utrzymywanych przez was — a jedynie Tytuł królewski i wszelkie honory Zatrzymujemy. Rządy i dochody, Wykonywanie władzy wam oddamy, Drodzy synowie, co aby utwierdzić, Pomiędzy siebie podzielcie ten diadem. (Daje koronę) KENT Królewski Lirze, któregom ja zawsze Czcił jako króla i kochał jak ojca, Słuchał jak pana, jako opiekuna W modłach wspominał... KRÓL LIR Łuk już naciągnięty, Z drogi przed strzałą! KENT Niechaj raczej padnie, Choć grot ten miałby przebić moje serce. Kent będzie gburem, kiedy Lir oszalał. Co czynisz, starcze? Obowiązek, myślisz, Zlęknie się mówić, gdy moc się poniża Do pochlebstw? Honor nakazuje szczerość, Kiedy majestat w szał wpada. Odwołaj Wyrok, zatrzymaj, jak każe rozwaga, Ten straszny pośpiech. Mym życiem odpowiem, Jeśli najmłodsza córka ciebie najmniej Miłuje. Nie są bez serca ci, których Głos cichy próżnią nie dudni. KRÓL LIR Kent, przestań, Jeśli ci życie jest mile. KENT Me życie Miałem jedynie za fant, by twym wrogom Oddać je w zastaw; nie boję się stracić, Jeśli to w twojej obronie. KRÓL LIR Precz z moich Oczu! KENT Spójrz baczniej, Lirze! Daj mi zostać Prawdziwym celem dla twojego oka. KRÓL LIR Ha, na Apolla! KENT Na Apolla, królu, Wzywasz swych bogów nadaremnie. KRÓL LIR Łotrze! O, niecny sługo! (Kładzie rękę na mieczu) KSIĄŻĘ ALBANII i KSIĄŻĘ KORNWALII Przebacz, drogi panie! KENT Uczyń to! Zabij lekarza, a zapłatę oddaj Wstrętnej chorobie. Cofnij darowiznę, Bo póki mogę wydobyć krzyk z gardła, To wołać będę: źle robisz. KRÓL LIR Posłuchaj, Ty zdrajco! W imię posłuszeństwa, słuchaj! Żeś chciał nas skłonić, by złamać przysięgę, Na cośmy nigdy się nie odważyli, Z dumą zuchwałą chciałeś wejść pomiędzy Nasz wyrok i naszą władzę, a tego Natura nasza ni stan nasz nie zniosą, Na znak potęgi naszej weź nagrodę: Pięć dni ci dajem, byś zebrał to wszystko, Co cię uchroni przed niedolą świata, Lecz dnia szóstego precz wynieś z królestwa Swój grzbiet obmierzły. A dnia dziesiątego, Jeśli wygnany twój kadłub na naszej Ziemi się znajdzie, to będzie śmierć twoja! Precz! Na Jowisza! Ja tego nie cofnę. KENT Bywaj zdrów, królu; takiejś uległ zmianie, Ze wolność znikła, zostało wygnanie. (Do Kordelii) Niechaj cię, dziewczę, chroni bogów siła, Twe zacne myśli szczerześ wyraziła. (Do Regan i Goneril) A długie mowy niech się sprawdzą w czynie, By miłość słowem nie była jedynie. Kent żegna książąt, adieu więc każdemu, I w nowym kraju chce żyć po staremu. (Wychodzi) (Odgłos trąb. Wchodzi Gloster z królem Francji, księciem Burgundii i dworzanami) GLOSTER Oto król Francji i książę Burgundii. KRÓL LIR Książę Burgundii, Do ciebie najprzód zwracamy się, któryś Razem z twym królem starał się o córkę, Jakiego żądasz najmniejszego wiana Lub od zamiarów miłosnych odstąpisz? KSIĄŻĘ BURGUNDII Najjaśniejszy panie, więcej nie proszę Nad to, co Wasza Wysokość już przedtem Ofiarowała; chyba mniej nie dacie. KRÓL LIR Szlachetny książę, gdy była nam drogą, Tośmy ją tak i cenili, lecz teraz Jej wartość spadła. Panie, oto stoi. Jeśli cokolwiek w tym marnym stworzeniu, Albo też całe, wraz z naszą niełaską, Lecz niczym więcej spodoba się tobie, To jest tu i jest już twoją. KSIĄŻĘ BURGUNDII Sam nie wiem, Co odpowiedzieć. KRÓL LIR Czy z tymi wadami, Znienawidzoną przez nas, bez przyjaciół, Z naszym przekleństwem w posagu, wygnaną Wedle przysięgi z rodziny, chcesz wziąć ją Czy rzucić? KSIĄŻĘ BURGUNDII Wybacz, panie, lecz wyboru W takich warunkach nie można dokonać. KRÓL LIR Więc rzuć ją, panie, bo na tę potęgę, Co mnie stworzyła, mówię ci, że to jej Całe bogactwo. (Do króla Francji) Co do ciebie, królu, Nie chciałbym twojej miłości postradać Łącząc cię z taką, której nienawidzę, Więc błagam, zwróć swe skłonności w godniejszym Kierunku niż na tę dziewkę, do której Natura wstydzi się przyznać. KRÓL FRANCJI To wielce Jest dziwne, że ta, co była dotychczas Najmilszą dla was i pochwał przedmiotem, Balsamem waszej starości, najlepszą, Najdroższą, w jednym mgnieniu oka mogła Popełnić czyn tak potworny i zerwać Z siebie płaszcz łaski. Zaiste, jej wina Takich niezwykłych musi być rozmiarów, Ze jest potworna, lub wasze poprzednie Afekty wolne nie były od skazy. By w to uwierzyć, potrzeba mieć wiarę, Której bez cudu rozum nigdy we mnie Wpoić nie zdoła. KORDELIA Ja jednak zaklinam Was, królu, jeśli mi brak owej gładkiej I śliskiej sztuki mówienia o rzeczach Których się nie chce wykonać, bo czego Naprawdę pragnę, to spełniam, nim powiem Ogłoście wszystkim, że nie jest to żadna Plama występku, morderstwo ni podłość, Ni czyn nieczysty, ani krok hańbiący, Co mnie pozbawił twych względów i łaski. Lecz brak ten właśnie bogatszą mnie czyni, Brak oczu wiecznie przymilnych, języka, Któregom rada jest nie mieć, choć przez to Jam miłość waszą straciła. KRÓL LIR O, lepiej Było nie rodzić się tobie, jeżeli Nie umiesz lepiej mi się przypodobać. KRÓL FRANCJI Czyżby to tylko? Powolność natury, Która nie mówi nieraz, co zamierza Wykonać? A więc, mój książę Burgundii, Cóż powiesz o tej tu pani? Bo miłość Nie jest miłością, gdy z nią się mieszają Względy będące poza właściwym Jej celem. Chcesz ją? Sama jest posagiem. KSIĄŻĘ BURGUNDII Daj, królu Lirze, tę tylko część, którą Sam przeznaczyłeś, a oto Kordelię Za rękę biorę jak księżnę Burgundii. KRÓL LIR Nic nie dam. Przysiągłem. Słowa nie zmienię. KSIĄŻĘ BURGUNDII Przykro mi zatem, że straciwszy ojca Musisz też stracić i męża. KORDELIA Więc pokój Tobie, burgundzki książę. Że jedynie Wzgląd na majątek jest jego miłością, Ja żoną jego nie będę. KRÓL FRANCJI Cudna Kordelio, najbogatsza, chociaż Tak biedna, wybrana, a opuszczona, Najukochańsza, a tak odepchnięta, Ciebie i cnoty twe sobie zabieram. Niechże mam prawo, by podnieść, Co odrzucono. Bogowie, rzecz dziwna, Że zimna wzgarda i to poniżenie Rozpala we mnie miłości płomienie. Twa córka, królu, rzucona bez wiana, Moją i Francji królową obrana. Wszyscy burgundzkich wód władcy zebrani Już nie odkupią mej bezcennej pani. Kordelio, żegnaj ich, choć niełaskawi, Co teraz stracisz, przyszłość ci naprawi. KRÓL LIR Więc masz ją, panie, i zabierz ją w darze. Ona nie nasza, nie chcemy jej twarzy Więcej oglądać. Ruszaj w świat daleki Bez błogosławieństw, bez naszej opieki. Chodź, zacny książę Burgundii. (Odgłos trąb. Wychodzą: Lir, książę Burgundii, książę Kornwalii, książę Albanii, Gloster i dworzanie) KRÓL FRANCJI Pożegnaj siostry. KORDELIA Klejnoty ojca naszego, Kordelia We łzach was żegna. Ja wiem, kim jesteście, Lecz jako siostra wzdrygam się nazywać Przywary wasze po imieniu. Ojca Kochajcie. Waszym go sercom polecam Wymownym. Gdybym łask nie postradała, To w lepszej pieczy bym go widzieć chciała. A więc żegnajcie mi obie. REGAN Ty nie wyznaczaj nam tu obowiązków. GONERIL Staraj się twego zadowolić pana, Który cię dostał jak losu jałmużnę. Żeś w posłuszeństwo skąpa była, tedy Godnaś jest tego, byś zaznała biedy. KORDELIA Czas to odsłoni, co chytrość ukryje, Kto tai winy, ten wstydu dożyje. Życzę wam szczęścia! KRÓL FRANCJI Chodź, piękna Kordelio. (Wychodzą król Francji i Kordelia) GONERIL

Siostro, niemała to rzecz, którą muszę ci powiedzieć. Do- tyczy ona bardzo blisko nas obu. Myślę, że ojciec odjedzie dziś wieczór.

REGAN Z pewnością, i to z tobą. Następny miesiąc będzie u nas. GONERIL

Widzisz, jaki to zmienny jest na starość. Niemało spo- strzeżeń zrobiłyśmy pod tym względem. Zawsze najbar- dziej kochał naszą siostrę, a że takim niedorzecznym wy- rokiem odtrącił ją teraz, to już się wydaje zbyt niepojęte.

REGAN

Jest to ułomność wieku, ale on nigdy nie znał dobrze siebie samego.

GONERIL

W najlepszym, najzdrowszym okresie życia był popędliwy. Musimy więc oczekiwać od jego starości nie tylko dawno zakorzenionych przywar, ale oprócz nich nieposkromionych dziwactw, które lata słabości i zgorzknienia przynoszą ze sobą.

REGAN

Takich wybryków niestałości, jak wypędzenie Kenta, i my doznać możemy.

GONERIL

Takich komplementów jak przy pożegnaniu króla francu- skiego będzie więcej. Proszę cię, działajmy wspólnie. Je- żeli ojciec będzie podtrzymywał swoją powagę takimi jak teraz sposobami, to jego ostatnie zrzeczenie się władzy uwłacza nam tylko.

REGAN Trzeba się nad tym zastanowić. GONERIL Musimy działać, i to póki żelazo gorące. (Wychodzą)

Wiliam Szekspir, Król Lir, [w:] tenże, Otello, Król Lir, Makbet, przeł. Zofia Siwicka, Książka i Wiedza, Warszawa 1951, s. 198-391.

Pobierz PDF książki

Typ: application/pdf

Rozmiar: 113.41 MB

Wiliam Szekspir, Król Lir, [w:] tenże, Otello, Król Lir, Makbet, przeł. Zofia Siwicka, Książka i Wiedza, Warszawa 1951, s. 198-391.

Plik zabezpieczony

Typ: application/pdf

Rozmiar: 117.46 MB

Wiliam Szekspir, Akt I. Scena I, [w:] tenże, Otello, Król Lir, Makbet, przeł. Zofia Siwicka, Książka i Wiedza, Warszawa 1951, s. 201–217.

TEI XML

Typ: text/html

Rozmiar: 0.03 MB

Autor

Shakespeare, William (1564-1616)

Tytuł ujednolicony pol.

Król Lear

Tytuł ujednolicony oryg.

King Lear

Tytuł kolekcji

Król Lear

Tytuł przekładu

Król Lir

Rok wydania

1951

Rok powstania

1940-1950

Miejsce wydania

Warszawa

Miejsce powstania

Warszawa

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Lokalizacja oryginału

Open Source Shakespeare (OSS)

Król Lir

Tytuł ujednolicony pol.

Król Lear

Tytuł ujednolicony oryg.

King Lear

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Tłumacz

Siwicka, Zofia (1894-1982)

Zofia Siwicka (1894–1982) studiowała anglistykę i polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, w 1919 r. uzyskała stopień doktora na podstawie rozprawy o...