William Shakespeare, Akt I. Scena 1, [w:] tenże, Hamlet, książę Danii, przeł. Ryszard Długołęcki, Arspol Sp. z o. o., Bydgoszcz 2021, s. 9-19.

<title type="main">Hamlet, książę Danii Hamlet William Shakespeare Autor przekładu Długołęcki, Ryszard (1933-) Arspol Sp. z o. o. Bydgoszcz
AKT I
Scena pierwsza Elsynor. Taras przed zamkiem. (Francisco stoi na posterunku. Nadchodzi Bernardo.) Bernardo Kto tam jest? Francisco — O nie! To ty mi odpowiedz! Stój! Podaj hasło! Bernardo Niech żyje król! Francisco — Czy to Bernardo? Bernardo On sam. Francisco Przybywacie, panie, Dokładnie na czas. Bernardo Właśnie północ biła. Idź spać, Francisco. Francisco Dzięki za tę zmianę. Zimno tu, a na sercu jakoś... ciężko. Bernardo Był spokój ? Francisco Ani mysz się nie ruszyła. Bernardo A więc, dobranoc, a jeśli natrafisz Na Marcellusa i na Horacego, Moich partnerów na tej wachcie, proś ich Niech się pospieszą. Francisco — Chyba to ich słyszę. — Stójcie! Kto idzie? (Wchodzę — Horacy i Marcellus.) Horacy Przyjaciele kraju! Marcellus Wasale króla! Francisco — Życzę dobrej nocy. Marcellus Żegnaj żołnierzu zacny. Kto cię zmienił? Francisco Bernardo przejął moje miejsce, panie. Dobrej wam nocy. (Odchodzi.) Marcellus — Hej! Bernardo! Bernardo Powiedz, Czy to Horacy jest z tobą? Horacy Tak jakby. Bernardo Witaj Horacy, witaj Marcellusie. Marcellus — Cóż, czy tej nocy znów się to zjawiło? Bernardo Nie. — Nie widziałem. Marcellus Horacy powiada, Że to są tylko nasze urojenia, Więc sam nie podda się tak łatwo wierze W ten straszny widok, który już dwa razy Nam się pokazał. Dlatego prosiłem, By dziś wraz z nami śledził nocne chwile, A jeśli zjawa znów przyjdzie, by uznał Sąd naszych oczu i przemówił do niej. Horacy Też coś! — Nie przyjdzie. Bernardo Usiądź więc na chwilę I pozwól znowu szturmować twe uszy Tak niedostępne naszym wieściom o tym, Co przez dwie noce widzieliśmy. Horacy Dobrze; Siądźmy, słuchając, co też nam Bernardo O tym opowie. Bernardo — Zeszłej nocy, kiedy Ta oto gwiazda na zachodniej stronie Na swój kurs weszła, ażeby rozświetlić Tę połać nieba, gdzie obecnie płonie — Marcellus ze mną, kiedy dzwon bił pierwszą — Marcellus Daj spokój! Przerwij!... Spójrz tam! Znów nadchodzi! (Pojawia się Duch.) Bernardo ...W takiej postaci jak nasz król umarły... Marcellus Tyś jest uczony; przemów doń, Horacy! Bernardo — Czyż to nie wygląd króla? — Zważ Horacy... Horacy — W pełni, stąd targa mną strach i zdumienie. Bernardo Trzeba doń mówić. Marcellus Ty pytaj, Horacy. Horacy — Kim jesteś, co ten czas nocy zawłaszczasz Wraz z tą szlachetną, wojenną postacią, W której król Danii, w grobie już złożony, Zwykł w pochód ruszać? — Mów, klnę cię na Boga! Marcellus Jest... urażony. Bernardo — I z wolna odchodzi. Horacy Stań! Mów! — Zaklinam cię! (Duch odchodzi.) Marcellus Znikł. — Nie odpowie. Bernardo — I cóż, Horacy? Drżysz i jesteś blady... Czyż to nie więcej niż tylko rojenia? Co o tym sądzisz? Horacy — Bóg widzi, że nigdy W to bym nie wierzył, gdyby nie świadoma Wierna poręka moich własnych oczu. Marcellus Czyż nie podobny do króla? Horacy Tak samo Jak ty — do siebie! — Taką też miał zbroję, Gdy zaborczego Norwega pokonał. — Tak brew swą marszczył w gniewnych rokowaniach, Kiedy Polaków, razem z ich saniami, Rozbił na lodach. — Dziwne. Marcellus Tak, dwukrotnie I punktualnie tej samej godziny Żołnierskim krokiem minął naszą wartę. Horacy — Czego szczególnie w tym się dopatrywać — Cóż — tego nie wiem, lecz w tym, co ogólnie Ogarnia zasięg mego rozumienia, To wróżba — dziwnych wstrząśnień w naszym kraju. Marcellus Dobrze więc, siądźmy, a kto wie, niech powie — Czemu podobne, usilne czuwania, Co noc mieszkańców kraju utrudzają? Po co to ciągłe odlewanie z brązu Dział, skup u obcych wojennego sprzętu? Po co ten ucisk cieśli okrętowych, Których znój pracy nie da już oddzielić Dnia niedzielnego od reszty tygodnia? — Co może sprawiać, że ten żmudny pośpiech Czyni noc takim, jak dzień robotnikiem? Kto mi wyjaśni? Horacy — Ja mogę, na tyle, Ile wieść niesie. — Nasz poprzedni władca, Którego obraz właśnie przed momentem Nam się ukazał, był — jak to już wiecie — Przez norweskiego króla, Fortynbrasa, Pchanego pychą współzawodniczenia, Na bój wyzwany. W nim nasz mężny Hamlet — Bowiem ta strona znanego nam świata Tak go ocenia — zabił Fortynbrasa, Który — w umowie w pieczęć opatrzonej I potwierdzonej wymogami prawa — Stawiał zwycięzcy, wraz ze swoim życiem, Wszystkie swe ziemie zdobyte podbojem, Zaś przeciw temu nasz król też postawił Swój godny udział, który w Fortynbrasa Miał pójść dziedzictwo, gdyby ten zwyciężył — Lecz oto, zgodnie z tą właśnie umową, Oraz przekazem przygotowanego W niej paragrafu, jego ziemie poszły W ręce Hamleta. Stąd — młody Fortynbras, Pełen porywczej, ognistej krewkości, Na peryferiach Norwegii, po kątach, Zgromadził niecnie, za kęs marnej strawy, Bezrolnych śmiałków, dla pewnego celu, Dość odważnego, którym nic innego — Co z przekonaniem sądzą w naszym państwie — Jak odzyskanie od nas — zbrojną ręką I pod przymusem — tych ziem, tu wspomnianych, Przez jego ojca w boju utraconych. I to jest, myślę, naszych przygotowań Główna przyczyna, źródło tych wacht naszych, Tego pośpiechu i czuwania w kraju. Bernardo — I ja tak myślę, że to nic innego, I z tym jest może w jakimś powiązaniu, Kiedy ta postać złowieszcza nawiedza Nasz posterunek, zbrojna na wzór króla, Który tych wojen był i jest osnową. Horacy ...To ćma, co drażnić ma oko rozumu. — W czasach świetności i potęgi Rzymu, Tuż przed upadkiem wielkiego Juliusza, Zmarli w całunach opuszczali groby, Niosąc piskliwy bełkot po ulicach. Widziano także inne dziwne znaki: Gwiazdy z trenami ognia, krwistą rosę, Plamy na słońcu, a gwiazda wilgotna, Pod której wpływem królestwo Neptuna, Zaćmiona była, jak na koniec świata. Teraz — podobny wstęp do groźnych zdarzeń: Zwiastuny, które zły los poprzedzają, Zapowiadając rzeczy nadchodzące — Niebo i ziemia wspólnie przedstawiły Naszym rodakom, tutaj, w naszym kraju. — Och, cicho! — Patrzcie! — Oto znów nadchodzi! (Duch wchodzi ponownie.) Zajdę mu drogę, choćby mnie powalił. — Stój zjawo! Jeśli możesz jakikolwiek Dźwięk wydać albo posłużyć się głosem, To przemów do mnie... Jeśli jest jakiś dobry czyn, co może Sprawić ci ulgę, a mnie przynieść zaszczyt, To przemów do mnie... Jeśli masz wiedzę losów tego kraju, Których szczęśliwie można by uniknąć Znając je wcześniej — To przemów... Lub, gdy za życia skryłeś może w ziemi Skarb wyłudzony, a przez to, jak mówią, Wy, duchy, często błądzicie po śmierci, (Słychać pianie koguta.) To powiedz o tym!... Stój! — Przemów!... Zatrzymaj Go, Marcellusie! Marcellus Czy mam halabardą Natrzeć na niego? Horacy Tak, jeśli nie stanie! Bernardo Tu jest! Horacy Jest tutaj! (Duch odchodzi.) Marcellus Odszedł. — Wyrządzamy Krzywdę postaci tak majestatycznej, Dając jej pokaz naszej gwałtowności, Bo, jak powietrze, jest nie do zranienia, A nasze próżne ciosy — pośmiewiskiem. Bernardo Właśnie miał mówić, kiedy kogut zapiał. Horacy I wtedy wzdrygnął się jak winowajca, Gdy go na straszny sąd wezwą. — Słyszałem, Że kogut, który jest trębaczem ranka, Gdy swym wysokim, przenikliwym głosem Bóstwo dnia budzi, to na tę zapowiedź Duchy błądzące po ziemi czy morzu, W powietrzu, w ogniu, zaraz pospieszają Tam, gdzie trwać muszą, a że jest to prawda — Ta nasza zjawa dała nam tu dowód. Marcellus Zniknął nam zaraz po pianiu koguta. — Mówią, że zawsze, gdy pora przychodzi Święcić naszego Zbawcy narodzenie, Ten ptak zaranny śpiewa przez noc całą I wówczas, mówią, żaden duch nie błądzi, Noce są zdrowe, planety nie szkodzą, Elf nie pochwyci, wiedźma nie ma mocy, By rzucić czary — tak ten czas jest święty I pełen łaski. Horacy I ja tak słyszałem I — w części — wierzę, lecz spójrzcie: poranek W rdzawym okryciu już kroczy po rosie Tego wschodniego, wysokiego wzgórza. Zakończmy wartę i — za moją radą — Przekażmy, cośmy tej nocy widzieli, Młodemu księciu Hamletowi, bowiem, Na moje życie, ten duch, dla nas — niemy, Jemu — przemówi! — Czy mam waszą zgodę, By księcia zetknąć z tą zjawą, bo to jest Potrzeba naszych serc i obowiązek? Marcellus Zróbmy to, proszę, a wiem, gdzie najłatwiej Dziś o poranku można spotkać księcia. (Wychodzą.)

William Shakespeare, Hamlet, książę Danii, przeł. Ryszard Długołęcki, Arspol Sp. z o. o., Bydgoszcz 2021.

Pobierz PDF książki

Typ: application/pdf

Rozmiar: 67.37 MB

William Shakespeare, Hamlet, książę Danii, przeł. Ryszard Długołęcki, Arspol Sp. z o. o., Bydgoszcz 2021.

Plik zabezpieczony

Typ: application/pdf

Rozmiar: 68.15 MB

William Shakespeare, Akt I. Scena 1, [w:] tenże, Hamlet, książę Danii, przeł. Ryszard Długołęcki, Arspol Sp. z o. o., Bydgoszcz 2021, s. 9-19.

TEI XML

Typ: text/html

Rozmiar: 0.02 MB

Autor

Shakespeare, William (1564-1616)

Tytuł ujednolicony pol.

Hamlet

Tytuł ujednolicony oryg.

Hamlet

Tytuł kolekcji

Hamlet

Tytuł przekładu

Hamlet, książę Danii

Rok wydania

2021

Rok powstania

2010-2020

Miejsce wydania

Bydgoszcz

Miejsce powstania

Bydgoszcz

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Lokalizacja oryginału

Open Source Shakespeare (OSS)

Hamlet, książę Danii

Tytuł ujednolicony pol.

Hamlet

Tytuł ujednolicony oryg.

Hamlet

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Tłumacz

Długołęcki, Ryszard (1933-)

Ryszard Długołęcki (ur. 1933) ukończył Akademię Medyczną w Warszawie, jest chirurgiem. Ogłosił pięć przekładów dramatów Shakespeare’a: Hamleta (2013), Makbeta (2018)...