William Shakespeare, Akt I. Scena 1, [w:] tenże, Król Lear, tłum. i przypisy Ryszard Długołęcki, Arspol Sp. z o. o., Bydgoszcz 2019, s. 9–25.

<title type="main">Król Lear Król Lear William Shakespeare Autor przekładu Długołęcki, Ryszard (1933-) Arspol Bydgoszcz
AKT I
Scena 1. (Pałac króla Leara w Leicester) Wchodzą: Kent, Gloucester i Edmund. Kent Sądziłem, jak dotąd, że król był bardziej rad księciu Albany niż księciu Kornwalii. Gloucester Tak też i nam się zdawało, ale teraz ten podział królestwa nie wskazuje, by król cenił sobie bardziej któregokolwiek z książąt, bo wydzielone części odmierzono tak skrupulatnie, że najwnikliwsze badanie nie wykaże jakiejkolwiek przewagi jednej z nich nad inną. Kent Czy to nie pański syn, milordzie? Gloucester Wziąłem na siebie, panie, jego wychowanie. Tak często rumieniłem się, przyznając się do niego, że teraz jestem już na to uodporniony. Kent Chyba nie dość zgłębiam sens twych słów, panie. Gloucester Ba, ale matka tego kawalera dała mi się zgłębić, od czego też urósł jej piękny brzuszek, a syn legł w kołysce, nim w jej łożu legł prawy małżonek. Czyż nie wyczuwasz tu, panie, czyjegoś potknięcia? Kent

Jakże mi życzyć, aby go nie było, gdy jego owoc jest aż tak udany.

Gloucester Mam też syna z prawego łoża, starszego niemal o rok niż ten, ale jest mi drogi nie bardziej od tego. A choć to tutaj chłopaczysko przyszło sobie na świat cokolwiek zuchwale i to zanim po niego posłano, to przynajmniej matka jego była iście urodziwa. A że mieliśmy też wiele miłej uciechy przy tym dawaniu mu życia, więc musiałem przecież uznać tego bękarta za syna. — Czy znasz, Edmundzie, tego oto szlachetnego pana? Edmund Nie, milordzie. Gloucester

To milord Kent. Miej go odtąd w pamięci jako mego czcigodnego przyjaciela.

Edmund Jestem do usług waszej lordowskiej mości. Kent

Koniecznie muszę poznać cię bliżej dla nawiązania przyjaźni.

Edmund Nie będę szczędził starań, panie, by na nią zasłużyć. Gloucester Spędził dziewięć lat na obczyźnie i znów tam się uda. — Oho, król nadchodzi. Rozlega się sygnał grany przez trębacza. Wchodzi dworzanin niosący koronę, za nim Lear, następnie Książę Albany i Książę Kornwalii, za nimi Gonerila, Regana, Kordelia i osoby towarzyszące. Lear Sprowadź tu władców Francji i Burgundii, Gloucesterze. Gloucester Idę, panie. Wychodzi wraz z Edmundem. Lear Tymczasem plan nasz chcemy wam przybliżyć. Podajcie mapę. Wiedzcie, że królestwo Dzielimy na trzy części. Mamy zamiar Zdjąć z naszych starych ramion ciężar rządów I dać go młodszym, [by samym, swobodnie, W kres dni iść z wolna. — Nasz synu z Kornwalii I nie mniej drogi Albany, nasz synu, jest naszą wolą już dzisiaj ogłosić Posagi córek, by przyszłych tarć nie mieć]. Włodarzom Francji i Burgundii, chcącym Miłość najmłodszej naszej córki zdobyć I tu wielekroć wiedzionym sercami — Też czas dać sygnał. — Powiedzcie nam, córki — [Jako że teraz zdamy wam ster rządów Wraz z dochodami i troską o państwo] — Która z was, pytam, najbardziej nas kocha, Byśmy tam dali więcej, gdzie z natury Zalet i serca więcej. — Gonerilo! Jako najstarsza — mów pierwsza. Gonerila Mój panie, Kocham cię bardziej, niż to odda słowo, Bardziej niż wzrok mój, świat wokół i wolność, Niż to, co cenne, bogate lub rzadkie, Niż życie w zdrowiu, pięknie, czci i wdzięku, Największą dziecka miłością ku ojcu, Jemu najsłodszą, taką, która oddech I słowa dławi: kocham bezgranicznie. Kordelia(na stronie) ...Cóż ci, Kordelio, rzec, gdy bez słów kochasz? Lear (wskazując na mapie) Na tych obszarach, od tej do tej kresy, Z bogactwem płodnych ziem, cienistych lasów, Rybnych rzek, błoni — czynimy cię panią A twoje z księciem Albany potomstwo — Trwałym dziedzicem. Teraz żona księcia Kornwalii, droga Regana. — Mów, córko. Regana My — z moją siostrą — z jednego tworzywa, Więc mierz mą wartość tak, jak jej. Me serce Słyszy nazwaną przez nią moją miłość, Lecz opisaną w zbyt ubogich słowach, Bo ja się mienię wrogiem wszelkich uciech, Których areną — bujne pole zmysłów, A moim szczęściem — tylko twoja miłość, Mój drogi panie. Kordelia(na stronie) — O, biedna Kordelio! ...A może nie aż tak, gdy od nich jesteś Uboższa w słowa, lecz bogatsza w miłość. Lear (do Regany) Tobie i twoim, na zawsze, w dziedzictwo, Trzecia część tego pięknego królestwa, Równa poprzedniej obszarem, wartością, Urokiem. — Teraz ty, nasza radości, Najmłodsza, droga, o której serduszko Winnice Francji i łąki Burgundii Tak zabiegają. Cóż powiesz, by zdobyć Swą część, bogatszą niż twych sióstr udziały? Kordelia Nic, panie. Lear Nic?... Tak — po prostu? Kordelia Tak, panie. Lear Za nic — nic będzie! — Rzeknij nam coś więcej. Kordelia Ja, na nieszczęście, nie potrafię serca Słać do ust, panie. Ma miłość do ciebie Jest jak więź nasza — ni większa, ni mniejsza. Lear — No, no, Kordelio! Miarkuj nieco słowa, Bo zniszczysz przyszłość swą! Kordelia Mój panie drogi, Tyś dał mi życie, wychował i kochał. Ja wzajem czynię, co słuszne i godne: Kocham cię, słucham i czczę. Po cóż moim Siostrom mężowie, gdy twierdzą, że tylko Ciebie kochają? Gdybym ja szła za mąż, Ten, komu będę dawać słowo, weźmie Połowę mego serca, starań, troski. Ja nie poślubię kogoś, by, jak siostry, Oświadczać potem: „Kocham tylko ojca". Lear ...Czy sercem... mówisz to? Kordelia Tak, panie drogi. Lear — Tak jeszcze młoda i tak już nieczuła? Kordelia Tak, młoda, panie, lecz uczciwa. Lear — Niech więc Ta twa uczciwość będzie twoim wianem, Bo — na ten święty blask promieni słońca, Mrok nocnych godzin, sekrety Hekate, Na wszelkie wpływy i zrządzenia planet, Które nam każą żyć lub zejść ze świata — Zrywamy oto ojcostwo nad tobą I więzy naszej krwi! — Odtąd, na zawsze Stajesz się obca dla naszego serca, I w nim, od teraz, barbarzyński Scyta Lub stwór potomstwo swe pożerający, By gardziel zapchać, będzie mógł uzyskać Podobną skłonność do współczucia, wsparcia, Jak ty, ma... była córko. Kent Ależ, panie!... Lear Kencie! — Zamilknij. Nie wchodź między smoka A płomień gniewu jego. Nasza starość Miała iść w czułą troskę tej, najdroższej. Idź! Zejdź nam z oczu! Nam — grób przytuliskiem, Bo serce ojca — jej już nie zna! — Dalej! Wołać tu panów Francji i Burgundii A wy, książęta Albany, Kornwalii — W wiana mych córek dwóch włączcie to — trzeciej. Jej wianem — pycha, zwana — uczciwością. W was, łącznie, naszą władzę lokujemy Wraz z jej prymatem i tym, co zewnętrznie Jej towarzyszy. My, warując sobie Stałą asystę przy nas stu rycerzy Na waszym żołdzie, będziemy kolejno Gościć przez miesiąc u was, zatrzymując Tytuł królewski i honory. Rządy — Z ich wykonawstwem, wszelki zysk — są wasze, Drodzy synowie, wraz z tym potwierdzeniem: Wspólną, królewską mitrą! Kent Wielki Learze, W którym niezmiennie czciłem mego króla, Drogiego ojca, pana, który wiódł mnie Jak patron, stale obecny w mych modłach — Lear Łuk gotów strzelić, więc chroń się przed strzałą! Kent A niech mnie znajdzie, choćby grot miał przeszyć Me serce. — Teraz, Kencie, stań się gburem, Gdy Lear oszalał. — Co chcesz czynić, starcze? Sądzisz, że prawdę strach zdławi, gdy pan mój Grzęźnie w pochlebstwach? Hańbiony jest honor, Gdy król brnie w obłęd. Cofnij swe decyzje I — ważąc wszystko — zmień niegodne skutki Tej nierozwagi. Życie dam, że twoja Najmłodsza córka nie najmniej cię kocha. — Nie tam serc pustka, gdzie głos słowem cichym Nie dudni głośno. Lear Jeśli chcesz żyć, zamilcz! Kent Życie mi tylko pionkiem w grze przeciwko Twym wrogom, w walce o twe bezpieczeństwo, Nie źródłem lęku śmierci. Lear Precz nam z oczu! Kent Użyj ich lepiej, Learze, a mnie pozwól Wciąż pozostawać w ich polu widzenia. Lear Och, na Apolla... Kent Na Apolla, królu — Darmo go wzywasz. Lear Wasalu!... Łajdaku! Kładzie dłoń na rękojeści miecza. Książę Albany, Książę Kornwalii (razem) Wstrzymaj się, panie! Kent Dalej - Zabij lekarza, a zyskiem obdaruj Wstrętną chorobę. — Uchyl swe decyzje Albo ci będę, póki mam głos w gardle, Mówił, że czynisz zło. Lear Słuchaj, zaprzańcu! Na twą powinność posłuszeństwa — słuchaj! Za to, żeś chciał nas pchnąć w złamanie słowa, Co jest nam obce, i zbrukany pychą — Wtargnąć w świat naszych decyzji i władzy, Czego ni duch nasz, ni godność — nie zniosą, Bierz spłatę, która jest wciąż w naszej mocy: Pięć dni dajemy ci, byś zebrał wszystko Co ma cię bronić przed groźbami świata. W szóstym — opuścić masz nasze królestwo Jako nam — wstrętny. Gdy w dziesiątym twoją Postać banity jeszcze tu dostrzegą — Natychmiast zginiesz! Precz! I — na Jowisza — Naszej decyzji już nie odwołamy. Kent Żegnaj więc, królu. Gdy tak czynisz, panie, Wolność odeszła, zostało — wygnanie. (Do Kordelii) Niech cię bogowie chronią, panno miła, Bo słusznie myśląc, słusznie też mówiłaś! (Do Regany i Gonerili) Niech się wasz pean w czyn zmieniać zaczyna, Gdy miłość w słowach rodzi dobro w czynach. A wam, książęta, Kent — „adieu" — powiada, By w nowym kraju swój stary strój wkładać. Wychodzi. Rozlegają się fanfary. Wchodzi Gloucester, wprowadzając Króla Francji i Księcia Burgundii; za nimi wchodzę osoby towarzyszące. Gloucester Oto król Francji i książę Burgundii, Szlachetny panie. Lear Nasz gościu z Burgundii, Ciebie pierwszego, rywala z tym królem O naszą córkę, zapytamy: jaki Najmniejszy posag przyjmiesz wraz z jej ręką, Swej nie cofając? Książę Burgundii Och, ni mniej, ni więcej Niż to, co Wasza Królewska Mość zechciał Już oferować. Lear No cóż, książę, myśmy Tak ją cenili, gdy była nam droga, Lecz cena spadła. Spójrz — stoi tu oto. Gdy cię cokolwiek w tej marnej istocie, Lub ona cała, wraz z naszą niełaską I niczym więcej, satysfakcjonuje, Bierz ją; jest twoja. Książę Burgundii Brak słów, by coś odrzec. Lear Czy więc ją weźmiesz z jej niedostatkami, Dziś bez przyjaciół, a nam — niecierpianą, Z wianem klątw naszych, teraz nam już obcą, Czy chcesz się cofnąć? Książę Burgundii Chciej wybaczyć, panie, Lecz w tych warunkach trudno czynić wybór. Lear Więc odejdź, bo — na Moc, co nas stworzyła — To jest jej wiano. (Do Króla Francji) — Królu! Niechaj twoje Serce nie zbłądzi w to, co jest obiektem Naszej odrazy. Prosimy cię zatem, Byś je skierował ku większym wartościom Niż te — w tej oto, do której Natura Wstydzi się przyznać. Król Francji — To zadziwiające! Ta, do dziś, panie, twoja faworytka, Obiekt twych pochwał, najlepsza, najdroższa, Balsam dla lat twych, miałaby w chwil parę Popełnić czyny tak straszne, by zniszczyć Wszystkie twe względy? — Albo zło jej czynów Zyskało stopień — iście monstrualny, Albo twój afekt jej okazywany Był złudny. Uznać w niej zło — na to trzeba Mieć przekonanie. Mój rozum je zyska Tylko za sprawą cudu. Kordelia (do Króla Leara) Błagam, panie — Gdy brak mi sztuki gładkich, czułych słówek, Innych niż zamiar, a dobre zamiary Bez słów chcę wdrażać — zechciej dać świadectwo, Że nie przez plamę zbrodni czy sprośności, Plugawych działań lub hańbiących czynów Straciłam twoją łaskę, lecz przez braki, Przez które jestem bogatsza, nie mając Chciwego oka i tych cech języka, Które odrzucam — i to mnie zniszczyło W twym sercu. Lear Lepiej, byś na świat nie przyszła, Niż tak zawiodła nadzieję radości. Król Francji To całe sedno? Spokojny ład ducha, Często nieskory rozpowiadać o tym Co chce uczynić? — Mój książę Burgundii, Cóż powiesz młodej damie? To nie miłość, Gdy błądzi w gąszczu spraw aż tak odległych Od jej istoty. Poślubisz ją? Ona Sama jest wianem. Książę Burgundii (do Króla Leara) Niech Wasza Wysokość Da tę część, którą sam nam oferował, A ja natychmiast ujmę dłoń Kordelii — Księżnej Burgundii. Lear — Wypowiedzianych słów już nie zmieniamy. Książę Burgundii (do Kordelii) — Cóż, jest mi przykro, lecz ze stratą ojca — Tracisz i męża. Kordelia (do wszystkich, wskazując na Księcia Burgundii) Niech wraca w pokoju! Jako że miłość to dla niego — pieniądz, Nie będę jego żoną. Król Francji Piękna Kordelio, bez wiana bogata, Kwiecie niechciany, wzgardzony, najdroższy! Ty, pełna zalet, stań się teraz moją, Gdy, w zgodzie z prawem, biorę — odepchniętą. To dziw, bogowie: wasz chłód we mnie płonie Ogniem miłości i szacunku do niej. (Do Leara) Ta, którą los mi w ubóstwie oddaje — Naszą i Francji królową się staje. Żaden z Burgundów nie wyrwie ode mnie Jej, niecenionej, a przecież — bezcennej. — Kordelio, żegnaj siostry, choć ci wrogie. Tu tracąc, znajdziesz zysk za innym progiem. Lear A bierz ją, królu, bo gdy o nas idzie — My jej nie znamy i nie chcemy widzieć. Odejdźcie teraz z granic naszych włości Bez błogosławieństw, względów, słów miłości. Chodźmy, mój książę Burgundii. Fanfary. Wychodzą: Lear, Książę Burgundii, Książę Kornwalii, Książę Albany, Gloucester oraz osoby towarzyszące. Król Francji Przekaż swym siostrom słowa pożegnania. Kordelia — Cóż, perły ojca — żegnam was ze łzami, Lecz widząc czysto. Znam was, ale nie chcę, Będąc wam siostrą, nazwać po imieniu Wasze przywary. Zadbajcie o ojca W imię miłości, tak gorącej w słowach. Gdyby mnie jednak nadal cenił za nią — Chciałabym oddać go lepszym staraniom. A więc — żegnajcie mi obie. Gonerila Nas nie ucz służby ojcu. Regana Lepiej ucz się, Jak zadowolić pana, co cię bierze Z jałmużny losu. Braki w posłuszeństwie, Zamiast posagu, przyniosły ci klęskę. Kordelia — Czas to odsłoni, co chytrość zasłania I fałsz doczeka hańby zakłamania. — Miejcie się dobrze. Król Francji Chodź, piękna Kordelio. Kordelia i Król Francji — wychodzą. Gonerila

Siostro, mam kilka słów niemałej wagi o tym, co dotyczy nas obu. Myślę, że ojciec ruszy stąd już dziś wieczorem.

Regana

Z całą pewnością — i to do ciebie. W następnym miesiącu zawita do nas.

Gonerila

Sama widzisz, jak bardzo zmienny stał się na starość. To, co widziałyśmy, jasno tego dowodzi. Przecież zawsze najbardziej kochał naszą siostrę, a to, że teraz odepchnął ją od siebie, tak błędnie ją osądzając, dobitnie pokazuje tę zmienność.

Regana

To starcze zniedołężnienie. Zresztą, on chyba nigdy nie był w pełni świadom sam siebie.

Gonerila

Nawet w najlepszych swoich latach był lekkomyślny. Dlatego, w jego wieku, możemy oczekiwać po nim nie tylko wybryków temperamentu, lecz także owej narowistej niesforności, którą niesie w sobie ta chwiejna, a wybuchowa starość.

Regana

Możemy też doświadczyć takich jego napadów wściekłości jak ten, gdy wygnał Kenta.

Gonerila

I jeszcze ten sposób, w jaki rozstał się z królem Francji... Proszę cię, złączmy siły. Jeżeli nasz ojciec będzie chciał nadal obnosić swą królewskość tak, jak to zwykł czynić dotychczas, będziemy miały jeszcze niejeden problem z tą jego abdykacją.

Regana Trzeba to jeszcze przemyśleć dokładnie. Gonerila I wtedy spiesznie działać nam wypadnie. Wychodzą.

William Shakespeare, Król Lear, tłum. i przypisy Ryszard Długołęcki, Arspol Sp. z o. o., Bydgoszcz 2019.

Pobierz PDF książki

Typ: application/pdf

Rozmiar: 76.99 MB

William Shakespeare, Król Lear, tłum. i przypisy Ryszard Długołęcki, Arspol Sp. z o. o., Bydgoszcz 2019.

Plik zabezpieczony

Typ: application/pdf

Rozmiar: 79.78 MB

William Shakespeare, Akt I. Scena 1, [w:] tenże, Król Lear, tłum. i przypisy Ryszard Długołęcki, Arspol Sp. z o. o., Bydgoszcz 2019, s. 9–25.

TEI XML

Typ: text/html

Rozmiar: 0.03 MB

Autor

Shakespeare, William (1564-1616)

Tytuł ujednolicony pol.

Król Lear

Tytuł ujednolicony oryg.

King Lear

Tytuł kolekcji

Król Lear

Tytuł przekładu

Król Lear

Rok wydania

2019

Rok powstania

2010-2020

Miejsce wydania

Bydgoszcz

Miejsce powstania

Bydgoszcz

Wydawca

Arspol

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Lokalizacja oryginału

Open Source Shakespeare (OSS)

Król Lear

Tytuł ujednolicony pol.

Król Lear

Tytuł ujednolicony oryg.

King Lear

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Tłumacz

Długołęcki, Ryszard (1933-)

Ryszard Długołęcki (ur. 1933) ukończył Akademię Medyczną w Warszawie, jest chirurgiem. Ogłosił pięć przekładów dramatów Shakespeare’a: Hamleta (2013), Makbeta (2018)...