William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Król Henryk Piąty, przeł. Zofia Siwicka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978, s. 11–15.

<title type="main">Król Henryk Piąty Henryk V William Shakespeare Autor przekładu Siwicka, Zofia (1894-1982) Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA Londyn. Przedsionek w królewskim pałacu. Wchodzą Arcybiskup Canterbury i Biskup Ely. CANTERBURY Mówię ci, lordzie, znów wnoszą ustawę, Co w jedenastym roku panowania Zmarłego króla byłaby, w nas godząc, Na pewno przeszła, gdyby jej zamieszki I czas niepewny w kąt nie odrzuciły. ELY Jakże jej teraz oprzeć się zdołamy? CANTERBURY Trzeba rozważyć. Jeśli przejdzie, stracim Lepszą połowę naszych posiadłości, Bo nas obedrą z wszystkich dóbr duchownych, Które pobożni ludzie w testamencie Na rzecz Kościoła zapisali. Wtedy Ku czci królewskiej trzeba by utrzymać Piętnastu hrabiów i tysiąc pięciuset Rycerzy, sześć tysięcy dwustu giermków. A dla ulżenia nędzarzom i starcom, Którzy do pracy już nie mają siły, Setkę przytułków suto zaopatrzyć, Zaś do szkatuły królewskiej dać rocznie Tysiączek funtów. Tak brzmi ta ustawa. ELY Głęboki byłby to łyk. CANTERBURY Mógłby wchłonąć I cały kielich. ELY Jak temu zapobiec? CANTERBURY Król jest łaskawy oraz pełen względów. ELY Prawdziwie, wiernie kocha Kościół Święty. CANTERBURY Choć jego młodość tego nie wróżyła, Ale zaledwie ojciec jego wydał Ostatnie tchnienie, zdało się, że w księciu Umarła razem wszelka lekkomyślność. Tak, od tej chwili rozwaga, jak anioł, Wygnała z niego grzesznego Adama, Raj czyniąc z ciała, aby gościć mogło Niebieskie duchy. Nikt jeszcze tak prędko Nie stał się mędrcem i nigdy poprawa Tak rwącym prądem nie wymiotła błędów Ni hydrogłowa samowola nagle, I to tak szybko, nie straciła mocy Jako w tym królu. ELY Cieszmy się z tej zmiany. CANTERBURY Słuchaj, jak prawi on o teologii, A wówczas, pełen podziwu zapragniesz, Ażeby król nasz mógł zostać prałatem. Słuchaj, jak mówi o sprawach publicznych, Powiesz, że tym się jedynie zajmował. Jeśli rozprawia o wojnie, usłyszysz Straszliwą wrzawę muzyki bitewnej. Jeśli podsuniesz mu coś z polityki, Gordyjski węzeł zaraz ci rozwiąże Jak swą podwiązkę. Więc kiedy przemawia, Wiatr, ów beztroski swawolnik, przycicha, A ludzkie uszy w niemym zadziwieniu Łowią ukradkiem miód jego wymowy. Widać, że sztuka i praktyka życia Była mu mistrzem w poznaniu teorii, I aż dziw bierze, że tyle jej zebrał, Chociaż miał skłonność do pustej zabawy Wśród nieuczonych, bezmyślnych kompanów. Pędził godziny na ucztach, hulankach, Nigdy się żadnej nie oddał nauce Ani chciał uciec albo się oddalić Od gwarnej zgrai pospolitych ludzi. ELY Poziomka często rośnie pod pokrzywą. Piękne jagody dojrzeją najlepiej Obok owocu gorszego gatunku. Tak samo książę zasłoną pustoty Okrywał mądrość, co jak trawa w lecie, Rosła najszybciej w nocy, nie widziana, A przecież prężna wielką siłą wzrostu. CANTERBURY Tak być musiało, bo cudów już nie ma, Więc trzeba przyjąć, że widać w ten sposób Można osiągnąć doskonałość. ELY Ale Jakżeby teraz złagodzić ustawę, Której się gminy domagają? Lordzie, Król ją popiera? CANTERBURY Zdaje się bezstronny Lub się przechyla raczej w naszą stronę Niźli w przeciwną stronę wnioskodawców, Bom na zebraniu naszego synodu Złożył ofiarę dla królewskiej mości. Co do francuskich spraw dzisiaj na czasie, Którem wraz z królem szeroko omówił, Przyrzekłem wpłacić na nie większą sumę, Niż kiedykolwiek dało duchowieństwo Któremuś z jego poprzedników. ELY Jakże Ową ofiarę zdawał się przyjmować? CANTERBURY Z wielką, królewską łaskawością, tylko Brak było czasu, ażeby wysłuchać, Co jak widziałem, chętnie by uczynił, Wszelkich szczegółów i jawnych dowodów Jego tytułów do księstw poniektórych I do korony francuskiej w ogóle, Jako dziedzica pradziada Edwarda. ELY Cóż te wywody przerwało? CANTERBURY Francuski Poseł poprosił właśnie o audiencję. Zdaje się, że jej godzina nadchodzi. Czy to już czwarta? ELY Tak. CANTERBURY Więc wejdźmy, aby Posłyszeć, jakie przynosi poselstwo. Sam się go zresztą domyślam i mógłbym Zaraz objawić, nim Francuz coś rzeknie. ELY Pójdziemy razem. Wielcem tego ciekaw. Wychodzą.

William Shakespeare, Król Henryk Piąty, przeł. Zofia Siwicka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978.

Pobierz PDF książki

Typ: application/pdf

Rozmiar: 49.71 MB

William Shakespeare, Król Henryk Piąty, przeł. Zofia Siwicka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978.

Plik zabezpieczony

Typ: application/pdf

Rozmiar: 50.31 MB

William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Król Henryk Piąty, przeł. Zofia Siwicka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978, s. 11–15.

TEI XML

Typ: text/html

Rozmiar: 0.01 MB

Autor

Shakespeare, William (1564-1616)

Tytuł ujednolicony pol.

Henryk V

Tytuł ujednolicony oryg.

Henry V

Tytuł kolekcji

Henryk V

Tytuł przekładu

Król Henryk Piąty

Rok wydania

1978

Rok powstania

1970-1980

Miejsce wydania

Warszawa

Miejsce powstania

Warszawa

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Lokalizacja oryginału

Open Source Shakespeare (OSS)

Król Henryk Piąty

Tytuł ujednolicony pol.

Henryk V

Tytuł ujednolicony oryg.

Henry V

Źródło skanu

Zbiory prywatne

Tłumacz

Siwicka, Zofia (1894-1982)

Zofia Siwicka (1894–1982) studiowała anglistykę i polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, w 1919 r. uzyskała stopień doktora na podstawie rozprawy o...