Wiliam Szekspir, Akt pierwszy. Scena pierwsza, [w:] tenże, Zimowa opowieść, przeł. Włodzimierz Lewik, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1961, s. 13-15.
krzesła, stoły, itd.
Jeśli, Kamillo, będziesz miał kiedy okazję odwiedzenia Bohe-
mii w tych samych okolicznościach, w jakich ja przyjechałem
do was — zobaczysz, jak to już zaznaczyłem, ogromną różnicę
między naszą Bohemią a waszą Sycylią.
Myślę, że król Sycylii już w lecie zamierza rewizytować króla
Bohemii, co mu się zresztą jak najsłuszniej należy.
Wiem z góry, że będziemy się musieli rumienić z powodu nie-
dostatków naszej gościnności, które zrekompensować może
jedynie nasza serdeczność. Z pewnością bowiem...
Mówię to z nieprzymuszonej woli i z przekonaniem. My nie
możemy sobie pozwolić na takie wspaniałości... na tak niespoty-
kaną... doprawdy nie wiem, jak się wyrazić. I chyba będziemy
zmuszeni domieszać wam do napojów jakiegoś proszku nasen-
nego, by wasze zmysły, nieświadome naszych niedostatków —
jeśli nie mogą chwalić, nie mogły nas również i ganić.
Wierz mi, że mówię tylko to, co mi rozum dyktuje, a uczciwość
każe wyrazić.
Tu nie może być mowy o jakimś zbytku przychylności ze strony
Sycylii. Przecież nasi królowie wychowywali się razem od lat
dziecięcych... nie dziw też, że między nimi zapuściła korzenie
wzajemna czułość, która teraz porosła w piękne gałęzie. Choć
z dojrzalszymi latami zarówno dostojeństwo, jak wymagania
królewskiego urzędu stały się przyczyną ich rozłąki — kontakty
obu władców, co prawda już nie osobiste, podtrzymywała jed-
nak, zaiste po królewsku, wymiana podarunków, listów, zapew-
nień o wzajemnej serdeczności — tak że mimo rozłąki zdawali
się być razem, podawać sobie dłonie ponad morzami i obejmo-
wać się czule niby z dwu krańców świata. Oby niebiosa zacho-
wały tę ich przyjaźń.
Myślę, że nie ma w świecie ani takiej złości, ani też innych
przyczyn, które by to mogły odmienić. Poza tym w osobie wa-
szego księcia Mamiliusza macie przedmiot prawdziwej i trudnej
do wysłowienia pociechy. Nie spotkałem doprawdy młodego
panka, który by rokował piękniejszą przyszłość.
Najzupełniej podzielam twoje zdanie o naszych nadziejach,
związanych z Mamiliuszem. To dzielny chłopiec, którego widok
krzepi poddanych, a starcom odmładza serca. Ci, co przed jego
urodzeniem chodzili o kulach, chcą jeszcze dożyć chwili, gdy
go zobaczą mężem.
To znaczy, że gdyby nie ta piękna nadzieja — woleliby raczej
umrzeć?
Oczywiście... to znaczy, gdyby nie znaleźli innego pretekstu,
by się utrzymać przy życiu.
Gdyby król nie miał syna, woleliby zapewne wegetować o ku-
lach, póki by się go nie doczekał.
Wiliam Szekspir, Zimowa opowieść, przeł. Włodzimierz Lewik, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1961.
Wiliam Szekspir, Zimowa opowieść, przeł. Włodzimierz Lewik, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1961.
Plik zabezpieczony
Typ: application/pdf
Rozmiar: 78.16 MB
Wiliam Szekspir, Akt pierwszy. Scena pierwsza, [w:] tenże, Zimowa opowieść, przeł. Włodzimierz Lewik, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1961, s. 13-15.
Zimowa opowieść
Tytuł ujednolicony pol.
Tytuł ujednolicony oryg.
Winter's Tale
Źródło skanu
Zbiory prywatne