William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Juliusz Cezar, przeł. Stanisław Barańczak, „W drodze”, Poznań 1993, s. 9–12.
Wchodzą trybunowie Flawiusz i Marullus.
Moje rzemiosło? Żeby uczciwie powiedzieć, panie, w porów-
naniu z prawdziwym rzemieślnikiem to ja jestem mało wart
— taki sobie, jak to mówią, zapchajdziura.
A, zawód! Zawód to ja mam taki, że nikomu nie sprawiam
zawodu — przynajmniej nikomu na tym świecie, bo wszy-
stkich przybliżam do nieba.
Toć przecież mówię: jestem zapchajdziura, któremu klienci
zawdzięczają, że są bliżej nieba. Nie złość się tak, panie,
chyba że chcesz, żebym i ciebie w tę stronę wysłał.
Nie żałował, tylko żelował, i nie chcę cię wysłać po żadne
gruszki, tylko chcę cię przybliżyć do nieba metodą podze-
lowania ci zdartych podeszew. Wielkie przybliżenie to nie
jest, ale robię, co mogę: jeśli dziura załatana, następuje
może nie od razu wniebowstąpienie klienta, ale przynaj-
mniej oderwanie się od ziemi.
A jakże, przykładnym szewcem, co to pilnuje kopyta i z szy-
dła tylko żyje. Na nic mi ten instrument, kiedy nawa pań-
stwowa przecieka albo kiedy kobiecie trzeba dogodzić,
toteż w te sprawy się z nim nie pcham — wtykam swo-
je szydło wyłącznie w dziurawe podeszwy. Ale też w tej
dziedzinie prawdziwy ze mnie chirurg starych butów: gdy
stają już na progu śmierci — ja ciach, parę szwów i po
krzyku. Dzieło moich rąk deptała już niejedna wybitna
noga.
Szczerze mówiąc, właśnie po to, żeby ludzie w tych pocho-
dach zdzierali sobie buty, a mnie tym sposobem przyspa-
rzali zarobku. Ale poważnie mówiąc, panie, zrobiliśmy so-
bie wszyscy święto, żeby obejrzeć wjazd Cezara i nacie-
szyć się jego triumfem.
William Shakespeare, Juliusz Cezar, przeł. Stanisław Barańczak, „W drodze”, Poznań 1993.
Plik zabezpieczony
Typ: application/pdf
Rozmiar: 66.41 MB
William Shakespeare, Akt pierwszy, scena pierwsza, [w:] tenże, Juliusz Cezar, przeł. Stanisław Barańczak, „W drodze”, Poznań 1993, s. 9–12.
Juliusz Cezar
Tytuł ujednolicony pol.
Tytuł ujednolicony oryg.
Julius Caesar
Źródło skanu
Zbiory prywatne